Dzień Jedności Narodowej to święto ustanowione przez Aleksandra Łukaszenkę. Obchodzone jest 17 września - w rocznicę napaści Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich na Polskę w 1939 r., która zdaniem dyktatora - dała początek państwu białoruskiemu.
- W 1939 r. broniliśmy swoich ziem, zjednoczyliśmy się i naród białoruski odzyskał prawo, by żyć i się rozwijać w granicach jednej republiki - stwierdził Aleksander Łukaszenka, prezydent Białorusi.
Prezydent Białorusi podczas forum sił patriotycznych wygłosił przemowę, w której opisywał burzliwą historię kraju i swój stosunek do zachodnich sąsiadów, w tym Polski.
- My wiemy co znaczy stracić połowę swojej ziemi na rzecz czyichś interesów państwowych i geopolitycznych. Stracić kontakt z bliskimi i przyjaciółmi na długie 20 lat. Ponad 4 miliony osób żyjących na okupowanym przez Polaków terytorium, było pozbawionych prawa do rozmawiania w swoim języku, uczenia się w narodowych szkołach - mówił Łukaszenka. - Nawet nie przypominamy im (Polakom i Litwinom, przyp. red.) dzisiaj, że Białystok i Białostocczyzna to ziemie białoruskie, a Wilno to też białoruskie miasto. I ziemie wokół. Przecież my o tym nie mówimy - dodał i został nagrodzony oklaskami od publiczności zgromadzonej w Mińsku.
Wystąpienie Aleksandra Łukaszenki skomentował prof. Daniel Boćkowski z Uniwersytetu w Białymstoku w rozmowie z Polskim Radiem. - Łaskawie Łukaszenka nie uznał, że Łomża jest białoruska. W latach 1939-1941, obwód białostocki sięgał do Łomży. Pod tym względem Łukaszenka jest mniej roszczeniowy. W 1944 r. towarzysze białoruscy chcieli, by obwód białostocki w całości wrócił do Białorusi - mówił profesor. Zaznaczał też, że prezydent Białorusi "gra historycznymi resentymentami" np. poprzez filmy dokumentalne, które opisują Polaków w złym świetle.
Wojna hybrydowa
Straż Graniczna odnotowała w ciągu dwóch miesięcy ponad 7600 prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. W sierpniu było ich łącznie 3510, a we wrześniu 4131. Zdaniem polskiego rządu, Aleksander Łukaszenka uprawia tzw. wojnę hybrydową i próbuje zdestabilizować sytuację w Polsce poprzez kryzys migracyjny.
- Mamy do czynienia z masową akcją zorganizowaną, dobrze wyreżyserowaną w Mińsku i w Moskwie. Mamy rozliczne dowody w naszych rękach, że jest to systematyczna, zorganizowana akcja po stronie funkcjonariuszy białoruskiej Straży Granicznej, funkcjonariuszy białoruskiej policji - zaznaczał Mateusz Morawiecki, szef rządu.
Odpowiedzią na agresywną politykę białoruskiego reżimu jest stan wyjątkowy, który od kilku tygodni obowiązuje na części terenów województwa podlaskiego i lubelskiego, obejmuje 183 miejscowości. Polsko-białoruskiej granicy strzegą strażnicy graniczni, policjanci, regularne wojsko oraz terytorialsi.