Żytnia 4a drewniany dom w podwórzu. Ocieplony, nowy siding z naturalnych desek. W mieszkaniu nr 1 Lech Gawałkiewicz - starszy pan, mówi z trudem. - Tu jak deszcz, ulewa to ulica jak rzeka. Woda spływa z Czystej prąd taki, że ustać trudno. Trzy lata temu płyty te betonowe położyli, to błota już tak nie niesie. Ale dwa lata temu o te wystające pręty zaczepiła się moja żona, jak wracała ze sklepu. Złamała nogę. Ile razy myśmy już do miasta występowali, żeby jakoś wyrównać, asfalt może położyć. I teraz co, dookoła już porobione, a tu nic - przerywa, macha ręką. - W ostatnich dniach mój brat zbierał podpisy sąsiadów, ze 20 osób się podpisało. Znowu zaniósł do miasta. No i czekamy. Czy to coś da?
Urząd Miejski pytamy, dlaczego został ten kawałek Żytniej. Departament Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego odpowiada lakonicznie: w tym roku na pewno remontu nie będzie. W przyszłorocznym (2019 r.) budżecie "być może" będą pieniądze w pakiecie z innymi remontami, ale zapewne remontu doczeka się Żytnia dopiero pod koniec 2019 roku.
OBWODNICA ŚRÓDOSIEDLOWA
Dlaczego 50 metrów ma czekać dwa lata na odnowienie?. Druga część Żytniej - około 100 metrów ma nową nawierzchnię z kostki betonowej. Powód zdaje się oczywisty - przy tej części stoi nowy blok. Deweloper zrobił mieszkańcom wygodny dojazd. Ale tylko do skrzyżowania z ul. Proletariacką. Dalej widocznie mieszkańcy nowego bloku nie muszą jeździć.
- Nie ma w tym żadnej logiki, jeśli wszystko rozpatrywać według takich samych kryteriów - Anna Zdep mieszka w bloku przy ulicy Żytniej. Zaangażowała się w starania o dokończenie remontu ulicy, zresztą wcześniej też zabiegała o remont Proletariackiej i Waryńskiego. Wtedy doszło do awantury o drogę nazwaną przez projektantów "obwodnicą śródosiedlową". W projekcie z 2016 roku zaplanowano przedłużenie ulicy Proletariackiej do ul. Częstochowskiej. Zaprotestowali mieszkańcy bloków, którym projektowana ulica przebiegałaby przez podwórka. Ze wsparciem radnych powstrzymano projekt. Miasto w końcu przystąpiło w 2018 roku do remontu zaplanowanego wcześniej, ale już bez "obwodnicy".
Anna Zdep nie mówi, że tamten protest miał jakiś związek z pozostawieniem bez remontu kawałka Żytniej. Pan Władysław, którego spotkaliśmy obok bloku nr 11, nie jest już tak powściągliwy. - Wtedy to była wojna, urzędnicy stawiali na swoim, a my na swoim. Widać było, że chcą zbudować drogę, żeby zrobić dojazd od tych pustych placów, a tam pewnie już czekał deweloper, żeby postawić nowy blok. Pod naszymi oknami - mówi pan Władysław, nazwisko zachowuje do wiadomości redakcji.
ZA ŻADNE PIENIĄDZE
Fragment płotu z siatki metalowej, schodki na podwórko prosto z nowego chodnika. Dom drewniany na rogu Żytniej i Proletariackiej. Ściany ocieplone papą, na dachu dachówki z wyjątkiem fragmentu pokrytego blachą. Żytnia 6. W podwórzu drugi dom też drewniany - Żytnia 6a. Adam Dziemiańczuk opowiada, że kilka lat temu przychodził tu ktoś zainteresowany kupnem domów (bo ten dom pod numerem 6 jest jego ojca). - Rozmowa była krótka, nic z tego, nie sprzedajemy i koniec. Później byli urzędnicy z miasta. Mówili, że tu przez nasz dom będzie droga szła, taki mają plan. I że nas wysiedlą, ale w końcu coś się zmieniło i wycofali się - wspomina Adam Dziemiańczuk. - I tak zostało. A czemu nie robią Żytniej... to ja nie wiem.
Z Anną Zdep rozmawiamy na Żytniej naprzeciwko domu nr 7. Pod nogami mamy betonowe płyty, piach i studzienkę kanalizacyjną z napisem "Białogon 1934", dziesięć metrów dalej jest następna. - Urzędnicy mówili, że w budżecie nie ma pieniędzy na remont tego kawałka Żytniej i że to droga inwestycja, bo trzeba ulicę budować od nowa - mówi Anna Zdep. - Może dlatego, że tu jest jeszcze przedwojenna kanalizacja i trzeba ją wykopać, usunąć. Ale tam dalej na Żytniej też były takie studzienki, to myślę, że deweloper nie wydawałby wielkich pieniędzy na remont. A jednak remont zrobił.
ŻYTNIA OBYWATELSKA
Ta dzielnica nie miała szczęścia. W czasie wojny było tu getto, trochę drewnianych domów ocalało. Po wojnie dobudowano bloki, ale układ ulic pozostał i domy przy nich też. Teraz miasto porządkuje, teren remontuje ulice. A ci, którzy mieszkają tu w blokach, próbują zachować choć trochę z dawnego charakteru dzielnicy. Raz już im się udało, przy okazji "obwodnicy śródosiedlowej". Anna Zdep ma nowy pomysł na ratowanie Żytniej.
- Mam taki plan: zrobimy projekt remontu tego fragmentu Żytniej, opracujemy kosztorys i złożymy to jako projekt w ramach budżetu obywatelskiego - mam znajomych, którzy pomogą przy kosztorysie, znam tu ludzi. Mam nadzieję, że damy radę zebrać wystarczająco dużo podpisów, żeby się przebić z tym pomysłem - mówi Anna Zdep. - Rozmawiałam już w radnym Tomaszem Janczyło, on nam wcześniej pomagał i teraz też obiecał.
Radny Tomasz Janczyło (PO) właśnie złożył mandat radnego, ale o sprawie Żytniej rozmawia chętnie. - To będzie projekt do realizacji, wstępnie liczyliśmy, że ten remont może kosztować 240 tysięcy. Mimo że nie jestem już radnym, doprowadzę sprawę do, mam nadzieję, szczęśliwego zakończenia - mówi Tomasz Janczyło. - Nie wiem, dlaczego w kasie miasta brakuje na ten remont, ale teraz to może ma mniejsze znaczenie. Skoro brakuje, to spróbujmy sami się o pieniądze postarać. W końcu to nasze, wspólne pieniądze, właśnie na takie inwestycje.
Anna Zdep chce nam coś jeszcze pokazać. Między blokami buduje się parking dla samochodów. To w ramach przebudowy sąsiedniej ulicy Waryńskiego. - A przy parkingu i obok placu zabaw będą montować kamery monitoringu - mówi Anna Zdep. - To nasz pomysł, wygrał pieniądze z budżetu obywatelskiego. Wtedy się udało, to dlaczego nie miałoby się udać teraz.