Trzeba postawić kropkę nad "i"

We wtorek, 18 kwietnia, reprezentacja Polski w tenisie stołowym, zagra w Białymstoku rewanżowy mecz barażowy z Czechami. Polacy po pierwszym wygranym 3:2 meczu mają zaliczkę, ale nie jest ona na tyle skromna, że do awansu potrzeba drugiego zwycięstwa. Wtorkowe spotkanie zadecyduje o tym, czy Biało-Czerwoni zagrają w tym roku o medale, czy pozostanie im gra o przysłowiowe "frytki".

Wandżiego i całą naszą kadrę czeka jutro rewanż z Czechami. Stawką pojedynku będzie awans na Drużynowe Mistrzostwa Europy w tenisie stołowym. /fot.BIA24.pl/

Wandżiego i całą naszą kadrę czeka jutro rewanż z Czechami. Stawką pojedynku będzie awans na Drużynowe Mistrzostwa Europy w tenisie stołowym. /fot.BIA24.pl/

Pierwsze i najważniejsze, to zachowanie wysokiej koncentracji. - Zrobiliśmy pierwszy krok w Czechach, ale zaliczka jest tak mała, że nie ma mowy nawet o chwilowej dekoncentracji. Wygrana 3:2 na pewno cieszy, ale we wtorek, by liczyć na awans znów musimy dać z siebie wszystko. Czesi na pewno nie ułatwią nam zadania - mówi Jakub Dyjas, który w pierwszym spotkaniu zapewnił naszemu zespołowi dwa punkty.

Dyjas w pierwszym meczu pokonał Luboša Jančaříka oraz Tomáša Polanskiego. - Udało mi się wygrać dwa spotkania. Na pewno nie były, to żadne fajerwerki z mojej strony, ale zagrałem solidnie. Fakt, że dwa punkty dużo dały drużynie, bo w znacznym stopniu pomogły nam wygrać na wyjeździe. Wydaje mi się, że z Czechami jesteśmy na tym samym poziomie więc gra z nimi nie należy do łatwych. Stać ich na to by zagrać na wysokim poziomie. Nas również, dlatego sądzę, że jutro czeka nas ciekawe spotkanie - tłumaczy Dyjas, grający na co dzień w niemieckim TTF Liebherr Ochsenhausen.


Nieznaczna przewaga cały czas trzyma oba zespoły pod prądem. Nikt nie może czuć się pewnie. - Awans jest sprawą otwartą. Mamy tylko punkt przewagi i musimy wygrać. W pierwszym spotkaniu dwa pierwsze mecze zagraliśmy bardzo dobre. Dwa następne były słabe w naszym wykonaniu, ale na szczęście sprawy w swoje ręce wziął Jakub Dyjas i wygraliśmy 3:2. Gramy u siebie i jesteśmy dobrej myśli. Liczymy na doping naszych kibiców - dodaje kapitan białostockich Dojlid oraz reprezentant Polski, Wang Zeng Yi.

W pierwszym spotkaniu Czesi starali się przechytrzyć Polaków ustawieniem. - Myślę, że mieliśmy w miarę dobre ustawienie. Czesi trochę próbowali nas zaskoczyć ustawiając na górze Tomasa Polanskiego, który jest młodym zawodnikiem. Spodziewaliśmy się raczej Konecnego, który gra w Superlidze i doskonale zna zarówno Daniela, jak i Wandżiego. Formacja Czechów na rewanż wobec tego pozostaje dla nas sporą zagadką, ale z trenerem przygotujemy się jeszcze na wszystkie warianty. Ustalimy taktykę, która mam nadzieję, że przyniesie nam komplet punktów - analizuje Dyjas.


Stawką barażowego dwumeczu jest awans na Drużynowe Mistrzostwa Europy, które jesienią odbędą się Luksemburgu. - Ten mecz zadecyduje, czy w tym roku zagramy jeszcze o medale czy pozostaną nam mecze o frytki. Spotkanie z Czechami jest dla nas decydujące. Będziemy walczyć na sto procent. Czujemy się dobrze. Jesteśmy w dobrej formie, może odczuwamy lekkie zmęczenie, ale we wtorek musimy zagrać jak najlepiej potrafimy - przekonuje lider UKS Dojlidy Białystok, Wang Zeng Yi.

Jak przekonują Biało-Czerwoni stawka spotkania nie splącze im nóg. - Nie ma mowy o presji. Robimy swoje, staramy się jak najlepiej przygotować do każdej gry. Wiadomo, że stawka jest dość prestiżowa, bo jest nią wyjazd na Drużynowe Mistrzostwa Europy, ale nie nakładamy na siebie dodatkowego obciążenia, chcemy po prostu wyjść i zrobić swoje - mówi z kolei Jakub Dyjas.

Kibice, którzy zdecydują się przyjść i wesprzeć swoich reprezentantów na pewno nie pożałują swojej decyzji. - Ten mecz będzie od początku taką tenisową wojną. Będzie czuć walkę i zaangażowanie o każdą piłkę. Ważne jest też ustawienie i to kto, na kogo trafi. Sprawa jest otwarta, oby wykonanie było jak najlepsze - zapewnia popularny "Wandżi".

Zobacz również