Sezon 1987/1988 był pierwszym w historii Jagiellonii, w którym Żółto-Czerwoni grali na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Wiosnę, podobnie jak jesień, białostoczanie zaczynali meczem z Widzewem Łódź. Rozgrywane w połowie marca zawody zakończyły się bezbramkowym remisem.
- Pamiętam, że na Widzewie graliśmy w strasznym śniegu i zremisowaliśmy 0:0. Padał bardzo gęsty śnieg, warunki były fatalne, ale trzeba było grać. Dla nas to był dobry wynik, sam mecz nie miał jakiejś nadzwyczajnej otoczki. Na pewno pojechali za nami jacyś kibice, bo zawsze jeździli. Co do aspektów piłkarskich, to już nie traktowaliśmy tego, jako wyjazdu do jaskini lwa. To już z resztą nie był ten Widzew, a ostateczny wynik był sprawiedliwy. Obie drużyny potrafiły w tym śniegu stworzyć kilka sytuacji i strzelić przynajmniej po golu. Na początek rundy był to dobry wynik. Zima wtedy mocno trzymała. W następnej kolejce graliśmy u siebie z GKS-em Katowice, boisko było strasznie oblodzone. Dziś nikt by nie dopuścił do meczu w takich warunkach, ale wygraliśmy 2:1 - wspomina Dariusz Bayer, jeden z najważniejszych zawodników ówczesnej Jagiellonii.
Taki sam wynik padł także rok później w meczu z Wisłą Kraków w Białymstoku, remisem zakończyło się także spotkanie z Zagłębiem Sosnowiec dwa lata później. Jagiellończycy szybko stracili gola i już od 3. minuty musieli gonić wynik. Na kilka minut przed zakończeniem spotkanie musiało zostać przerwane z powodu zamieci śnieżnej.
- Próbuje sobie przypomnieć, jak to dokładnie wyglądało, ale samej zamieci nie pamiętam. Biorąc jednak pod uwagę, że była to pierwsza kolejka rundy wiosennej, to na pewno nie było łatwo. W Białymstoku pierwsze spotkania po przerwie zimowej z reguły odbywały się w bardzo ciężkich warunkach atmosferycznych. Pamiętam, że szybko straciliśmy gola, a później chyba nie wykorzystaliśmy rzutu karnego. Ostatecznie jednak zremisowaliśmy, a ja strzeliłem gola głową. Z prawej strony dośrodkował Janek Szugzda, pobiegłem na bliższy słupek i po chwili cieszyliśmy się z wyrównania - mówi strzelec jedynego gola dla Jagiellonii w tamtym meczu, Andrzej Ambrożej.
Na następną wiosnę w najwyższej klasie rozgrywkowej kibice Jagi musieli czekać trzy lata. Po drugim awansie do ówczesnej pierwszej ligi, pierwszy wiosenny mecz przypadł na wyjazd do Lubina, który Jaga przegrała 0:3. Ten sezon był najsłabszym w historii Jagiellonii na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce. Po nim białostoczan czekał trudny czas. Żółto-Czerwoni stopniowo opadali w ligowej hierarchii, aż dotarli do IV ligi, by później stopniowo zacząć odbudowę, która przyniosła awans w sezonie 2006/2007.
Pierwszy wiosenny mecz po trzecim awansie do elity zakończył się podobnie jak wspominane wcześniej mecze z Widzewem i Wisłą, remisem 0:0.
- Zaczęło się nie najgorzej, ale co się działo później, to już trudno racjonalnie wytłumaczyć. Po tym meczu zremisowaliśmy chyba jeszcze z w Pucharze Polski z Wisłą Kraków, a następnie zaczęła się katastrofa. W sumie do końca rozgrywek ponieśliśmy 12 porażek w 13 meczach, udało nam się wygrać jedynie z Sosnowcem. Co do samego meczu w Łodzi, to nie było to jakieś nadzwyczajne spotkanie. Zimno, śnieżnie i 0:0, każdy chyba myślał o tym, żeby jak najszybciej ten mecz dobiegł końca - wspomina Marek Wasiluk, który w tamtym sezonie rozegrał w barwach Jagi 31 spotkań.
Premierowego zwycięstwa w pierwszym meczu rundy wiosennej białostoczanie doczekali się sezon później, kiedy po dwóch bramkach Tomasza Frankowskiego i jednej Pawła Zawistowskiego udało się pokonać Arkę Gdynia. W następnym sezonie lepsi o bramkę od Jagiellończyków okazali się piłkarze Korony Kielce, którzy zwyciężyli po bramce byłego Jagiellończyka - Pavola Stano. Duży problem z rozpoczęciem rundy wiosennej Żółto-Czerwoni mieli natomiast w sezonie 2010/2011. Planowany pierwotnie na 3 grudnia mecz 16. kolejki został wstępnie przełożony na 26 lutego. W obu przypadkach z powodu złych warunków atmosferycznych i złego stanu boiska spotkanie nie doszło jednak do skutku i zanim Jagiellończycy zagrali w końcu mecz ze Śląskiem Wrocław (8 marca), zremisowali w meczu 17. kolejki 0:0 z GKS-em Bełchatów.
Na drugie zwycięstwo w pierwszej wiosennej kolejce białostoczanie musieli poczekać cztery lata. W tym czasie ponieśli porażki z Koroną Kielce, Podbeskidziem Bielsko-Biała oraz Ruchem Chorzów. Przełamanie nastąpiło dopiero w sezonie 2014/2015, kiedy Jagiellonia niespodziewanie ograła przy Łazienkowskiej Legię Warszawa 3:1, a ozdobą meczu była bramka Macieja Gajosa.
- Strzeliłem wówczas dwa gole, co zdarzyło mi się dotychczas tylko dwa razy w życiu. Drugi raz już w Lechu, gdy graliśmy z Górnikiem Łęczna. Strzelić dwa gole Legii na wyjeździe, szczególnie jako zawodnik Jagiellonii, to jednak co innego. Generalnie wydaje mi się, że to był mój najlepszy mecz w żółto-czerwonej koszulce, a mógł być jeszcze lepszy, ale zepsułem rzut karny - wspomina Gajos i dodaje - Na pewno skłamałbym, gdybym powiedział, że oddając strzał zakładałem, że zakończy się to takim golem (śmiech). To była znaczna odległość, pamiętam, że piłkę zagrał mi chyba Patryk Tuszyński, ja sobie ją jeszcze trochę podprowadziłem i ustawiłem, a następnie zdecydowałem się na strzał. Mocno na fantazji, ale efekt będę bardzo długo pamiętać.
W kolejnych dwóch sezonach Jagiellończycy znów mieli problem z rozstrzygnięciem pierwszego wiosennego starcia na swoją korzyść. Po porażkach z Legią Warszawa 0:4 oraz Lechią Gdańsk 0:3, trzecie zwycięstwo w 15. inauguracji piłkarskiej wiosny przyszło dopiero przed rokiem w meczu z Piastem Gliwice. Kapitalnym wówczas golem popisał się Przemysław Frankowski, a Jagiellonia pod wodzą Ireneusza Mamrota zaliczyła najlepszy wiosenny strat w swojej historii wygrywając pięć kolejnych spotkań.
- Gdy piłka leciała już do mnie, od razu wiedziałem, co chcę z nią zrobić. Guilherme zrobił dobry ruch, a ja drugim kontaktem sobie ustawiłem futbolówkę do strzału i uderzyłem. Jest to najpiękniejsza bramka w mojej karierze, ale najważniejsze jest to, że wywozimy z tego ciężkiego terenu trzy punkty - powiedział zaraz po zejściu z murawy były już gracz Jagi, Przemysław Frankowski, w rozmowie z redaktorami oficjalnej strony internetowej Jagiellonii.
Tym razem Jagiellończycy zaczną wiosnę w Legnicy. Dotychczas z pierwszych piętnastu wiosennych starć zwyciężyć udało się tylko w trzech. Poza tym Żółto-Czerwoni ponieśli siedem porażek i zanotowali 5 remisów.
Sezon 87/88 / 16. kolejka / Widzew Łódź 0:0 Jagiellonia Białystok
Sezon 88/89 / 16. kolejka / Jagiellonia 0:0 Wisła Kraków
Sezon 89/90 / 16. kolejka / Jagiellonia Białystok 1:1 Zagłębie Sosnowiec
Sezon 92/93 / 16. kolejka / Zagłębie Lubin 3-0 Jagiellonia Białystok
Sezon 07/08 / 18. kolejka / Łódzki KS 0-0 Jagiellonia Białystok
Sezon 08/09 / 18. kolejka / Jagiellonia Białystok 3-0 Arka Gdynia
Sezon 09/10 / 18. kolejka / Korona Kielce 1-0 Jagiellonia Białystok
Sezon 10/11 / 17. kolejka / GKS Bełchatów 0-0 Jagiellonia Białystok / 16. kolejka / Jagiellonia Białystok 1-1 Śląsk Wrocław
Sezon 11/12 / 18. kolejka / Korona Kielce 2-0 Jagiellonia Białystok
Sezon 12/13 / 16. kolejka / Podbeskidzie Bielsko-Biała 4-0 Jagiellonia Białystok
Sezon 13/14 / 22. kolejka / Ruch Chorzów 1-0 Jagiellonia Białystok
Sezon 14/15 / 20. kolejka / Legia Warszawa 1-3 Jagiellonia Białystok
Sezon 15/16 / 22. kolejka / Legia Warszawa 4-0 Jagiellonia Białystok
Sezon 16/17 / 21. kolejka / Lechia Gdańsk 3-0 Jagiellonia Białystok
Sezon 17/18 / 22. kolejka / Piast Gliwice 0-2 Jagiellonia Białystok