Gospodarze mogli zacząć mecz w bardzo dobrym stylu. W 5. minucie bliski zdobycia bramki był Witalij Lisniczenko. Ukrainiec nieznacznie się jednak pomylił i trafił w słupek. W odpowiedzi uderzył Jędrzej Jasiński, ale czujność w bramce zachował Norbert Jendruczek. Co gościom nie udało się w tej sytuacji, udało kilka minut później. Po dobrze rozegranym rzucie rożnym piłkę w bramce Słonecznych umieścił Daniel Wojtyna.
Po sześciu minutach goście mogli podwyższyć prowadzenie, ale Kamil Kmiecik, choć znalazł się w bardzo dogodnej sytuacji, trafił tylko w poprzeczkę. Chwilę przed zakończeniem pierwszej połowy bramkarza gości próbował zaskoczyć Paweł Aleksandrowicz. Uderzenie było mocne, ale Kamil Lasik nie dał się pokonać.
W drugiej połowie Słoneczni wyglądali znacznie lepiej, byli przede wszystkim skuteczniejsi i na pięć minut przed końcem meczu prowadzili 3:1. Mocnym strzałem z lewej strony boiska wyrównał Adrian Citko. Dwie minuty później 14. gola w sezonie strzelił Marcin Firańczyk, a w 35. minucie trafił Mateusz Lisowski.
Goście zmniejszyli straty już 18 sekund później. Znów Jendruczka pokonał Wojtyna, który tym razem w roli lotnego bramkarza zapędził się, aż w pole karne Słonecznych. Na minutę przed końcem trzecią bramkę dla gości zdobył Jędrzej Jasiński i mecz zakończył się podziałem punktów.
- Nie możemy być zadowoleni z tego punktu. Znów zremisowaliśmy wygrany mecz. Znów stworzyliśmy sobie wiele sytuacji, ale mieliśmy problemy ze skutecznością i wykończeniem. Na przerwę zeszliśmy przegrywając 0:1, w drugą połowę weszliśmy bardzo dobrze. Odrobiliśmy straty, wyszliśmy na prowadzenie, ale później głupie błędy i jeszcze głupsze bramki spowodowały, że wypuściliśmy zwycięstwo z rąk. Chyba wisi nad nami jakieś fatum w naszej hali - skomentował mecz z katowickim AZS-em grający trener Słonecznych, Adrian Citko.
MOKS Słoneczny Stok 3 (0:1) 3 AZS UŚ Katowice
Bramki: Adrian Citko 25', Marcin Firańczyk 27', Mateusz Lisowski 35' - Daniel Wojtyna 10', 35', Jędrzej Jasiński 39'