Pierwsza połowa była niezbyt udana w wykonaniu obu zespołów i nie zwiastowała wysokiej porażki białostoczan. W zasadzie w ogóle trudno było się spodziewać, że któryś z zespołów tak mocno stłamsi drugi w kolejnych 45 minutach. W pierwszych trzech kwadransach obie drużyny stworzyły sobie po jednej sytuacji. W obu przypadkach kończyło się to niecelnym strzałem.
Kilka minut po rozpoczęciu gry groźnie z dystansu przymierzył Arvydas Novikovas. Wcześniej po dośrodkowaniu z lewej strony z piłką nieznacznie minął się Roman Bezjak. Wrocławianie odpowiedzieli w 30. minucie, kiedy nieudane wybicie z pola karnego Guilherme na bramkę zamienić próbował Marcin Robak.
W tej sytuacji doświadczonemu napastnikowi zabrakło kilkunastu centymetrów, w kolejnej jednak już się nie pomylił i po podaniu Mateusza Cholewiaka otworzył wynik spotkania. Po dwóch minutach było już 0:2, a tym razem z gola cieszył się Arkadiusz Piech. Po zmianie stron Jagiellończycy zupełnie nie istnieli, a goście z każdą upływającą minutą zyskiwali jeszcze większą przewagę. W 57. minucie bliski podwyższenia wyniku był Cholewiak. Ten sam zawodnik swoich sił spróbował także pięć minut później. Z obu sytuacji obronną ręką wyszedł jednak Marian Kelemen.
Nie był to jednak jeszcze koniec strzeleckiego popisu piłkarzy Śląska. W 67. minucie po podaniu z prawej strony boiska bardzo ładnym strzałem znów popisał się Robak i tablica wyników pokazywała już wynik 0:3. Goście dobili białostoczan w doliczonym czasie gry. Ponowie na listę strzelców wpisał się Marcin Robak, który w ten sposób w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców Lotto Ekstraklasy dogonił napastnika krakowskiej Wisły, Zdenka Ondraska.
- Przegraliśmy zdecydowanie i jak najbardziej zasłużenie. To był nasz najsłabszy mecz odkąd zacząłem pracę w Białymstoku. Porażkę biorę na siebie, nie będę się od niej odcinać. Najbardziej żałuję, że taki mecz przytrafił nam się na własnym stadionie. To w ogóle nie powinno mieć miejsca, a gdy jest się gospodarzem, to taka porażka boli podwójnie. Śląsk był zdecydowanie lepszym zespołem i również bardzo skutecznym - tłumaczył przyczyny wysokiej porażki trener Jagiellonii Białystok, Ireneusz Mamrot.
- To był dobry mecz w naszym wykonaniu. Przed mówiłem, że jedziemy do Białegostoku by pokazać się z jak najlepszej strony. Byliśmy dobrze zorganizowani w defensywie i nie pozwoliliśmy Jagiellonii na zbyt wiele. Do przerwy był remis, ale mówiłem chłopakom, że wszystko dobrze funkcjonuje, a brakuje nam jedynie wykończenia. Kluczowa była zamiana zawodników na skrzydłach, kiedy Cholewiak i Pich mogli dośrodkowywać swoimi lepszymi nogami. Cały zespół zasłużył na pochwały, bo zaprezentował wielką wolę walki oraz determinację od początku do końca spotkania - powiedział z kolei Tadeusz Pawłowski, szkoleniowiec wrocławian.
Jagiellonia Białystok 0 (0:0) 4 Śląsk Wrocław
Bramki: Marcin Robak 49, 67, 90, Arkadiusz Piech 51
Jagiellonia Białystok: 25. Marian Kelemen - 8. Łukasz Burliga (55, 13. Mile Savković), 17. Ivan Runje, 5. Nemanja Mitrović, 12. Guilherme - 21. Przemysław Frankowski, 99. Bartosz Kwiecień, 26. Martin Pospisil, 89. Mateusz Machaj (55, 28. Karol Świderski), 9. Arvydas Novikovas - 11. Roman Bezjak (70, 98. Patryk Klimala).
Śląsk Wrocław: 27. Jakub Słowik - 28. Łukasz Broź, 3. Piotr Celeban, 14. Wojciech Golla, 4. Dorde Cotra - 11. Mateusz Cholewiak, 21. Jakub Łabojko, 6. Michał Chrapek (76, 5. Augusto), 16. Robert Pich (90, 25. Damian Gąska) - 29. Arkadiusz Piech (86, 23. Mateusz Radecki), 9. Marcin Robak.
żółta kartka: Dorde Cotra.
sędzia: Piotr Lasyk.
widzów: 8396.