Co sprawiło, że zdecydowałeś się zamienić słoneczną Italię na dużo chłodniejszą Polskę?
- W głównej mierze to, że szukałem nowych wyzwań. Lowlanders są silnym zespołem i w tym sezonie kolejny raz staną przed szansą walki o mistrzostwo. Po rozmowach z zawodnikami i sztabem, kiedy zobaczyłem jak bardzo są oddani sprawie, tylko utwierdziłem się w tym, że podjąłem dobrą decyzję. Nie ukrywam, że podjęcie decyzji w moim przypadku trwało nieco dłużej, niż u Zacha (Zachary Blair, również nowy gracz Primacol Lowlanders Białystok, z którym Ryan grał we włoskim GLS Dolphins Ancona - przyp. red.), ale ostatecznie jestem bardzo zadowolony z tego ruchu.
Gdy zastanawiałeś się nad przyjęciem propozycji przenosin do Białegostoku, sprawdzałeś jak zespół radził sobie w poprzednich rozgrywkach?
- Obejrzałem kilka spotkań z minionych rozgrywek. Nie było tego dużo, ale już na podstawie tego materiału wideo dało się zauważyć, że w zespole jest kilku bardzo utalentowanych zawodników. Największe wrażenie zrobiło jednak na mnie to, z jakim zaangażowaniem zespół walczy o każdy jard.
Jak dotarłeś do miejsca, w którym aktualnie się znajdujesz? Pamiętasz w ogóle jeszcze swoje początki z futbolem?
- Mogę się trochę pomylić, ale wydaje mi się, że moja przygoda z futbolem zaczęła się gdzieś pomiędzy piątym a szóstym rokiem życia. Na początku jednak nie skupiałem się tylko na futbolu, uprawiałem też inne dyscypliny. Rodzice zachęcali mnie do ciągłej aktywności fizycznej, dzięki ich pomocy chwytałem się w zasadzie wszystkiego. Ostatecznie jednak skupiłem się na futbolu, co najważniejsze, była to moja autonomiczna decyzja. Rodzice pomogli mi poznać siebie pod wieloma względami, dzięki czemu było mi łatwiej wybrać to, co dla mnie najlepsze.
Twój kolega Zachary Blair powiedział, że mimo swoich znakomitych osiągnięć w lidze akademickiej nigdy nie był zaproszony do draftu, a jak to wyglądało w twoim przypadku? Co sprawiło, że zmieniłeś kontynent?
- W moim przypadku było podobnie, Zach miał jednak jeszcze testy w zespole z CFL, ja nigdy nie byłem nawet sprawdzany przez zespół z profesjonalnej ligi. Do Europy przeniosłem się natomiast dlatego, że prócz zacięcia do sportu od zawsze byłem ciekawy świata. Lubię zdobywać nowe doświadczenia, poznawać innych ludzi, ich zwyczaje i kultury innych państw. Gdy nadarzyła się okazja, że by to połączyć, to długo się nie zastanawiałem. Podobnie jest także w przypadku porozumienia z Primacol Lowlanders.
Brak udziału w draficie, także w twoim przypadku jest trochę dziwne, biorąc pod uwagę, że również w lidze akademickiej miałeś bardzo dobre momenty.
- Gdy grałem w zespole Notre Dame w południowej Kalifornii w 2008 roku otrzymałem nagrodę Gatorade dla najlepszego zawodnika roku. Później na studiach w koledżu Morningside w Sioux City, w Iowa również otrzymywałem wyróżnienia indywidualne, ale jeśli mam być szczery, to nigdy nie zastanawiałem się nad tym, dlaczego nie poszedłem wyżej i nie gram, w którymś z zespołów w NFL chociażby.
Wspomniałeś też o swojej ciekawości świata. Robiłeś przed przenosinami do Białegostoku mały wywiad o Polsce? A może już nie musiałeś bo wcześniej dużo wiedziałeś o naszym kraju?
- Niestety nie, dopiero teraz zbieram informacje o miejscu, do którego się przeprowadziłem. Na pewno szybko to nadrobię. Mogę jednak zapewnić, że jestem bardzo podekscytowany tą przeprowadzką i grą w nowym zespole.
Zach wspomniał, że decyzję w podjęciu decyzji o przenosinach pomógł mu fakt, że znów będzie dzielił z Tobą szatnię. Wspomniał też, że na boisku jesteś wręcz urodzonym liderem.
- (śmiech) Miło mi to słyszeć. Na pewno jestem człowiekiem, który ceni sobie ciężką pracę. Dużo czasu poświęcam treningowi na różnych płaszczyznach. Odpowiednie przygotowanie do sezonu jest kluczem, bez którego nie można osiągnąć sukcesu. Co do bycia liderem, to raczej staram się dawać przykład swoją grą, swoją pracą i zaangażowaniem zachęcać kolegów do jeszcze większego wysiłku. Nie jestem typem gracza, który zachęca krzykiem, choć oczywiście czasem i to mi się zdarzy, gdy uznam to za konieczne. Zawsze zależy mi na zwycięstwie, futbol to całe moje życie, a nikt nie lubi ponosić życiowych porażek.
Sądzisz, że Twój nowy zespół stać na to, by w tym roku sięgnąć po upragniony tytuł? Od kilku lat Primacol Lowlanders należą do faworytów rozgrywek, ale coś zawsze stawało na przeszkodzie w realizacji marzeń.
- Oczywiście, celem naszego zespołu jest mistrzostwo. Każdy z nas ma ten sam cel, a to nas jednoczy. Wierzę też, że pomogą nam kibice. Cieszę się, że otrzymałem szansę bycia częścią tej rodziny i już nie mogę doczekać się, kiedy zobaczymy się na stadionie.