Wynik spotkania po sprytnie rozegranym rzucie wolnym otworzyli piłkarze drużyny przyjezdnej. Rozegrana piłka trafiła pod nogi Mateusza Kosteckiego, a ten silnym uderzeniem pod poprzeczkę dał prowadzenie Czerwonym Smokom.
Słoneczni wyrównali kilka minut później. Bramka padła po małym zamieszaniu. Na strzał z boku boiska zdecydował się Adrian Citko, przeciwnicy zdołali jeszcze odbić piłkę, ale po chwili akcję ponowił Piotr Skiepko, który wypracował dogodną pozycję do strzału Witalijowi Lisnyczence. Ukrainiec nie miał problemu z doprowadzeniem do równowagi. Kilka chwil później było już 2:1 dla białostoczan. Przyjezdni dopuścili się szóstego przewinienia, a przedłużonego karnego wykorzystał grający trener Słonecznych, Adrian Citko.
Goście mocno pracowali na wyrównanie i udało im się to w 31. minucie. Ponownie do siatki gospodarzy drogę znalazł Mateusz Kostecki, który płaskim strzałem znalazł miejsce pomiędzy słupkiem, a nogą Kamila Dobreńki.
Po wyrównującym trafieniu oba zespoły stworzyły sobie jeszcze kilka dogodnych okazji strzeleckich. Wydawało się, że tą najlepszą zmarnował Witalij Lisnyczenko, który nie wykorzystał kolejnego przedłużonego rzutu karnego, ale w ostatniej sekundzie meczu przebił go zawodnik gości. Z piłką meczową minął się przy dalszym słupku Patryk Hoły. Zawodnik gości nie trafił w futbolówkę stojąc obok słupka i mając przed sobą pustą bramkę. W chwili gdy piłka opuściła plac gry zabrzmiała ostatnia syrena. Gospodarze mogli odetchnąć, a goście padli na parkiet wciąż nie dowierzając, jak ich kolega z zespołu mógł nie trafić w futbolówkę w takiej sytuacji.
- Szkoda dwóch punktów, bo znów mieliśmy więcej sytuacji, ale jak nie można wygrać, to trzeba przynajmniej zremisować. Na koniec to Pniewy mogły strzelić zwycięskiego gola, ale przeciwnik zmarnował sytuację meczową. Goście mogli wygrać, co byłoby niesprawiedliwe, ale taki jest właśnie futsal. Jak nie strzelasz, to zaraz sam możesz dostać bramkę. Boli mnie to, że przy tylu stworzonych sytuacjach zdobywamy tylko dwie bramki - mówił po meczu Adrian Citko.
- Teoretycznie z remisu na wyjeździe powinienem się cieszyć, ale dziś tak nie jest. Mogliśmy pokusić się o trzy punkty. Mieliśmy ku temu dobre okazje, a nawet piłkę meczową. Chcieliśmy tu wygrać i podgonić ligową stawkę. Zostajemy z remisem, kolejne punkty zostały dopisane i trzeba rzeźbić dalej. Bardzo słabo zagraliśmy w pierwszej połowie. Nie radziliśmy sobie z realizacją przedmeczowych założeń. W przerwie przeanalizowaliśmy boiskową sytuacje i w drugiej połowie to my prowadziliśmy grę. Cieszę się, że znów udało nam się dogonić przeciwników, ale musimy zacząć szukać kompletu punktów, których w tabeli nam bardzo brakuje - powiedział z kolei szkoleniowiec Red Dragons Pniewy, Łukasz Frajtag.
MOKS Słoneczny Stok 2 (2:1) 2 Red Dragons Pniewy
Bramki: Witalij Lisnyczenko 18, Adrian Citko 20 - Mateusz Kostecki 11, 31