Początek spotkania należał zdecydowanie do Jagiellończyków, którzy po upływie kilkudziesięciu sekund, dobrym dośrodkowaniu z rzutu rożnego Brazylijczyka Guilherme i celne główce Ivana Runje objęli szybkie prowadzenie. Wyraźnie zaskoczeni tym obrotem spraw Legioniści byli ogromnie wystraszeni za każdym następnym razem, gdy piłka górą wędrowała w ich pole karne po kolejnych dośrodkowaniach.
Kilka minut później znów zrobiło się groźnie po kolejnej centrze Guilherme, tym razem jednak futbolówka odbiła się od Cafu i minimalnie minęła bramkę strzeżoną przez Arkadiusza Malarza. Bliski szczęścia w 11. minucie był również Karol Świderski, który wyskoczył najwyżej do dośrodkowania z prawej strony boiska, w wykonaniu Łukasza Burligi.
Jagiellończycy drugiej bramki szukali na różne sposoby. Jednym z nich była też próba uderzenia z dystansu w wykonaniu Arvydasa Novikovasa. Akcja była niemalże kopią tej, po której Litwin strzelił gola Górnikowi w Zabrzu, jednak Malarz w przeciwieństwie do Tomasza Loski nie dał się zaskoczyć. Wyśmienicie przez cały mecz w ofensywie radził sobie lewy obrońca Jagi. Piłka po dośrodkowaniach Guilherme zazwyczaj znajdywała drogę do kolegów, jednak Ci nie potrafili zrobić z nich dobrego użytku. Legia w pierwszej połowie nie miała zbyt wiele do powiedzenia, a Marian Kelemen nie miał zbyt wiele pracy. Dopiero w końcówce pierwszej odsłony dwukrotnie sposobu na pokonanie doświadczonego Słowaka poszukał Sebastian Szymański. Pierwsza próba z rzutu wolnego została obroniona, w drugiej piłka poszybowała wysoko nad bramką.
Po przerwie Legia wyglądała zdecydowanie lepiej, częściej utrzymywała się przy piłce, miała optyczną przewagę, jednak ta nie przekładała się na okazje, po których goście mogli doprowadzić do wyrównania. To pasowała Jagiellonii, która co prawda rzadko, ale jednak szukała szczęścia w kontrataku. W 63. minucie po dośrodkowaniu Bartosza Kwietnia z prawej strony boiska w słupek trafił Karol Świderski. Po chwili w dobrej sytuacji znalazł się Przemysław Frankowski. Mateusz Wieteska źle obliczył tor lotu piłki, w efekcie czego nie zdołał przeciąć podania. Skrzydłowy Jagi przyjął futbolówkę, ale strzał pozostawiał trochę do życzenia i wynik nie uległ zmianie. W 73. minucie po raz pierwszy pod bramką Kelemena zrobiło się naprawdę groźnie. Piłkę Szymańskiemu wyłożył wprowadzony na boisko Jose Kante, ale młody pomocnik Wojskowych fatalnie się pomylił. Po chwili w boczną siatkę trafił jeszcze Dominik Nagy. W odpowiedzi zza pola karnego uderzył Marko Poletanović, który pojawił się na boisku w miejscu Martina Pospisila. Ostatnie słowo w tym meczu należało jednak do Legii. Po dośrodkowaniu z lewej strony boiska, przyjezdnych uratował Sandro Kulenović. Jagiellończycy mieli spore pretensje do sędziego Złotka o podyktowanie stałego fragmentu gry, po którym padła bramka. Ivan Runje walczył o piłkę z Dominikiem Nagy po czym oba padli na murawę. Równie dobrze sędzia mógł wskazać na przewinienie drugiego z tych zawodników. Tak się jednak nie stało i mecz zakończył się remisem.
Jagiellonia Białystok 1 (1:0) 1 Legia Warszawa
Bramki: Ivan Runje 1 - Sandro Kulenović 89
Jagiellonia Białystok: 25. Marian Kelemen - 8. Łukasz Burliga, 17. Ivan Runje, 5. Nemanja Mitrović, 12. Guilherme - 21. Przemysław Frankowski (90, 89. Mateusz Machaj), 99. Bartosz Kwiecień, 6. Taras Romanczuk, 26. Martin Pospisil (59, 20. Marko Poletanović), 9. Arvydas Novikovas - 28. Karol Świderski (72, 11. Roman Bezjak).
Legia Warszawa: 1. Arkadiusz Malarz - 20. Marko Vesović (82, 99. Sandro Kulenović), 4. Mateusz Wieteska, 55. Artur Jędrzejczyk, 14. Adam Hlousek - 53. Sebastian Szymański, 26. Cafu, 7. Domagoj Antolić (46, 19. José Kante), 24. Andre Martins, 21. Dominik Nagy - 27. Carlitos (69, 18. Michał Kucharczyk).
żółte kartki: Kwiecień, Runje, Burliga - Nagy, Wieteska.
sędzia: Mariusz Złotek.
widzów: 16 862.