Legioniści podejmą Żółto-Czerwonych po trudnym, długim i nieudanym ostatecznie meczu z Omonią Nikozja, po którym to Cypryjczycy cieszyli się z awansu do kolejnej rundy. Czy ten wyczerpujący bój sprawi, że przewagę w sobotnim meczu będą mieli białostoczanie?
- Spokojnie do tego podchodzę. Zawodnicy Legii na pewno wyjdą na nas bardzo naładowani. Musimy być na to przygotowani. Będą chcieli się odegrać i zrehabilitować za niepowodzenie. Mają dobrą i szeroką kadrę, dlatego trener Vuković na pewno da szansę kilku innym piłkarzom, którzy tylko na to czekają. To pewnie będzie trudny i zacięty bój o każdą piłkę - wyjaśniał szkoleniowiec Jagiellonii.
W poprzednim sezonie spokój w zakresie wystawiania do gry młodzieżowca trenerom Mamrotowi i Petewowi dawali głównie Patryk Klimala, Bartek Bida, a także Przemysław Mystkowski. W rozpoczętym w poprzedni weekend sezonie w tej roli wystąpił Bartłomiej Wdowik. Jak będzie tym razem? Kto zagra przy Łazienkowskiej?
- Nie mam w tej kwestii żadnego bólu głowy. Mamy kilku młodzieżowców. Wiemy, że przez cały mecz musi przebywać na boisku przynajmniej jeden z nich i spokojnie damy sobie z tym radę. Mamy kilka wariantów i jesteśmy gotowi na każdą sytuację - tłumaczył trener Zając.
Podczas konferencji trener Zając wyjaśniał także kwestie zmian. Wykonywanie kompletu roszad w związku z nowymi przepisami, pozwala na zmianę połowy zawodników z pola, co może doprowadzić do dezorganizacji gry.
- Gdybym wykonał tylko trzy zmiany, to teraz bym wyjaśniał, dlaczego nie wykorzystałem dwóch dodatkowych. Można tak cały czas doprawiać ideologię. W ostatnim meczu potrzebowaliśmy tych zmian, dlatego je wykonaliśmy. Mogą przyjść takie mecze, że sięgniemy po jednego czy dwóch rezerwowych, takie sytuacje też mogą mieć miejsce. Wszystko jest płynne. Należy też pamiętać, że możemy wykonać pięć zmian, ale mamy na to tylko trzy terminy. Dlatego czasem trzeba zrobić podwójną zmianę, żeby jej nie stracić. Przed meczem zawodnicy dostają wytyczne, jak mają realizować nasze założenia. Chcemy grać intensywnie i pierwsza połowa meczu z Wisła pokazała, że możemy tak grać. To też kosztuje dużo energii, dlatego musimy być na to przygotowani. W tym meczu akurat zmiany spowodowały dużą sinusoidę. Gra stała się bardziej szarpana, ale każdy mecz jest inny - wyjaśniał trener Zając, który nie chciał zdradzać planu na sobotni mecz.
- Nie chce zdradzać naszego planu. Mamy swoja koncepcję i założenia, ale najważniejsze to patrzeć na swój zespół i atuty. Podchodzimy z pokorą do tego meczu. Zagramy z mistrzem Polski i to na jego obiekcie. Gospodarze na pewno będą chcieli się zrehabilitować za ostatnią porażkę. Dlatego musimy być skoncentrowani od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. Musimy zadbać o wyeliminowanie własnych błędów i jak najlepsze wykorzystanie własnych atutów.
Mecz z Wisłą Kraków ostatecznie zakończył się podziałem punktów. Po dobrej pierwszej połowie, w drugiej oba zespoły miały większe problemy z konstruowaniem ataków.
- Na pewno do poprawy jest sinusoida w naszej grze. Mamy wiele dobrych momentów, które przeplatamy słabszymi. Musimy to wyeliminować, żeby nie doprowadzać do takich wahań w naszych poczynaniach na boisku. Pierwsza połowa w meczu z Wisłą pokazała, że możemy dyktować wysokie tempo gry, naciskać na rywala i odbierać mu piłkę na jego połowie. W drugiej połowie nie ustrzegliśmy się natomiast niedokładności, które spowodowały, że straciliśmy płynność w grze. Mimo to przeprowadziliśmy sporo ciekawych akcji. Na plus też należy zaliczyć organizacje gry w defensywie. Na pewno nie zgodzę się z opiniami, że w drugiej połowie nie biegaliśmy. Oba zespoły, i my i Wisła, przebiegliśmy po zmianie stron o cztery kilometry więcej. Głównie dlatego, że na boisku było coraz więcej wolnych przestrzeni, pojawiały się wolne strefy, mniej było agresywności z pierwszej - zakończył szkoleniowiec Jagiellonii Białystok.
Teraz przed Jagiellończykami dużo trudniejsze zadanie. Mecz z Legią przy Łazienkowskiej poprowadzi Bartosz Frankowski, a początek spotkania zaplanowano na godzinę 20:00.