Ostatnia w tym roku szansa na przełamanie

Przed piłkarzami halowymi MOKS-u Słoneczny Stok ostatnia w tym roku szansa na przełamanie się w ekstraklasie futsalu. Białostoczanie na czwartą w sezonie wygraną czekają od października. W tym czasie seria meczów bez kompletu punktów urosła do ośmiu.

/fot. BIA24.pl/

/fot. BIA24.pl/

Białostoczanie w ostatnim czasie ewidentnie nie mają szczęścia. Za przykład niech posłużą dwa ostatnie mecze Słonecznych. Przed tygodniem zespół Adriana Citko dwukrotnie obejmował prowadzenie. Dodatkowo miał dwa rzuty karne, a końcowy wynik to zwycięstwo gości 6:3.

- Szkoda pierwszej połowy. Bardzo dobrze w niej wyglądaliśmy i niepotrzebnie oddaliśmy ostatnie pięć minut. Za nisko się ustawiliśmy i nie dało nam to żadnego pożytku. Brakuje nam trochę jakości, do tego musimy w końcu strzelać bramki. Jedno trafienie w drugiej połowie to za mało na Clearex. Chwila dekoncentracji kosztuje nas stratę gola i znów przegrywamy. Podwajamy, gdzie nie powinniśmy, przy stałych fragmentach stoimy na prostych nogach zamiast być w gotowości do przejęcia piłki. Efekty sa takie, że znów nie wygraliśmy i chyba do końca będziemy walczyć o utrzymanie. Nie możemy się załamywać. Jeśli utrzymamy taką determinację w grze, to w końcu szczęście musi się do nas uśmiechnąć i powinniśmy się przełamać - mówił po meczu z Clearexem Chorzów trener Citko.

MOKS Słoneczny Stok Białystok 3 (2:1) 6 Clearex Chorzów

Bramki: Krzysztof Kożuszkiewicz 6, Adrian Citko 13, Witalij Lisnyczenko 40 - Mikołaj Zastawnik 7, 38, Sebastian Leszczak 22, Maciej Mizgajski 25, 36, Roman Wachuła 34

I właśnie podczas zaległego meczu drugiej kolejki w Toruniu wydawało się, że te szczęście w końcu wróciło do białostoczan. Słoneczni na początku drugiej połowy prowadzili z gospodarzami 2:0 i nic nie zwiastowało katastrofy. - Szkoda gadać. Przegraliśmy wygrany mecz. Prowadziliśmy 2:0, dodatkowo mieliśmy dwa słupki. Rywal leżał na deskach. Nie był w stanie oddać celnego strzału, aż nagle w końcu przyszliśmy gospodarzom z pomocą. Po przerwie zaczął się festiwal błędów z naszej strony. Mało tego, przy prowadzeniu 3:2 przez kilka minut gospodarze grali w osłabieniu. Nawet tego nie potrafiliśmy wykorzystać. W tym czasie wypracowaliśmy sobie trzy sytuacje sam na sam z bramkarzem. Dwukrotnie z metra, może dwóch, strzeliliśmy nad bramką, raz w bramkarza. Później postawiliśmy wszystko na jedną kartę i po kontrze dostaliśmy gola na 4:2. Powinniśmy dużo wcześniej zamknąć mecz, a tak znów wracamy do domu z niczym - mówił wyraźnie poirytowany szkoleniowiec białostoczan.

- Nie wiem już co mamy zmienić. Niby dobrze gramy, niby przeważamy, a wygrać nie możemy. I to nie chodzi tylko o ten mecz, a o kilka wcześniej. Nie idzie nam strasznie. Z gry mogę być zadowolony, ale z koncentracją mamy ogromne problemy, jakby ktoś nam wyłączał jakiś guzik - dodał wyraźnie niezadowolony grający trener Słonecznych.

FC Toruń 4 (0:1) 2 MOKS Słoneczny Stok

Bramki: Tomasz Kriezel 26, 40, Mateusz Cyman 33, Marcin Mrówczyński 37 - Norbert Jendruczek 16, Mateusz Lisowski 22

Seria ośmiu meczów bez zwycięstwa sprawiła, że MOKS mocno spadł w ligowej stawce i dziś nie patrzy już w kierunku pierwszej szóstki, a zaczyna oglądać się za swoje plecy. Czerwone Smoki z Pniew i Gwiazda Ruda Śląska, tracą już do białostoczan tylko dwa punkty. O trzy oczka większą stratę mają zamykające tabelę Chojnice. Dziś o poprawę sytuację białostoczanie postarają się w Katowicach. Miejscowy AZS nie zwykł jednak tanio sprzedawać skóry na własnym parkiecie. Przed dwoma miesiącami w Katowicach poległ nawet Rekord Bielsko-Biała, co najlepiej pokazuje skalę trudności czekającego na Słonecznych zadania.

Zobacz również