Co Pan pomyślał, gdy okazało się, że lekkoatletyczne Mistrzostwa Polski odbędą się w naszym mieście?
- Na pewno się ucieszyłem. Bardzo fajnie, że impreza takiej rangi może się odbyć właśnie w Białymstoku. Wiem też, że nasze miasto potrafi dobrze zorganizować taką imprezę, a także odpowiednio ją rozpromować. Może przy okazji uda się jeszcze bardziej rozpowszechnić w Białymstoku lekkoatletykę i zachęcić do treningów młodych zawodników.
Mistrzostwa Polski poprzedzają Mistrzostw Świata w Londynie. Całe przygotowania z pewnością podporządkowane są tej drugiej imprezie. Czy na mistrzostwach w Białymstoku możemy już liczyć na 100% mocy i przygotowania i medal? Czy szczytu formy należy spodziewać się dopiero w Londynie?
- Można powiedzieć, że tutaj, w Białymstoku wystartuje z marszu. Jesteśmy jeszcze na obozie, w ciężkim treningu. Mimo wszystko będę starał się wypaść jak najlepiej, ale nie nastawiam się na jakieś niesamowite wyniki ponieważ forma ma przyjść na Mistrzostwa Świata. Reszta schodzi na dalszy plan.
W ostatnim czasie osiągał Pan bardzo dobre wyniki. 80m. pękło całkiem niedawno w Ostrawie. Widać więc, że możemy myśleć o dobrych rezultatach.
- Oczywiście, mam nadzieję powalczyć o taki wynik w Londynie, bo to jest tak naprawdę mój cel. Powtórzyć ten wynik albo, jeśli się uda, rzucić dalej. Wiem, że teraz, na Mistrzostwach Polski, nie będę w szczycie formy. W Białymstoku mogę jeszcze nie być w stanie powtórzyć tej odległości.
W Ostrawie, razem z Pawłem Fajdkiem zajęliście dwa pierwsze miejsca. Podobnie było w Székesfehérvár. Uda się przerzucić reprezentacyjnego kolegę w najbliższym czasie?
- Faktycznie, tam gdzie razem startowaliśmy tam zajmowaliśmy pierwsze i drugie miejsce. Jest ciężko, Paweł to utalentowany zawodnik, który ma wszystko aby rzucać bardzo daleko. Ja cały czas dążę do tego, żeby się do niego zbliżyć i rzucać równie dobrze. Jak będę drugi to i tak będę zadowolony, bo uważam że bycie drugim na każdych zawodach o takiej randze jak Mistrzostwa Świata czy Mistrzostwa Europy to powód głównie do radości i do dumy. Tym bardziej jak ma się przeciwnika tak wysokiej klasy jak Paweł.
Była okazja lub pomysł wspólnych treningów?
Stety albo niestety trenujemy osobno.
Czyli nie bardzo jest jak podpatrzyć ten sekret dalekich rzutów?
- Staram się od niego czerpać dobre elementy i jakoś przekładać je na swoje rzucanie. Nie jest to jednak takie proste chociażby ze względu na to, że Paweł ma inną budowę ciała, inny wzrost, przez co zupełnie inaczej mu się kręci niż mi. Mamy zupełnie inne dźwignie i to też się przekłada na rzucanie. Ja pewnych elementów nie zrobię tak jak on, a on nie zrobi czegoś tak jak ja. Tak więc każdy musi pewne elementy dobrać konkretnie pod swoją budowę ciała.
Jeżeli chodzi o odległość stawia pan sobie jakiś cel na zbliżające się Mistrzostwa Polski i Mistrzostwa Świata?
- Na Mistrzostwa Polski raczej nie, a na Mistrzostwach Świata chciałbym się zbliżyć do najlepszego wyniku z tego sezonu. A jeżeli uda mi się trafić w ten dzień, ten mój dzień konia, to będę się starał go poprawić, i to jest dla mnie cel. Będę bardzo zadowolony, jeżeli zbliżę się mocno do tego wyniku, niezależnie od tego które miejsce mi to da.
Brązowy medalista igrzysk olimpijskich w Rio w sezonie 2017 startował już siedmiokrotnie. Najlepiej wypadł na zawodach w czeskiej Ostrawie, gdzie posłał młot na odległość 80.31 metra. Okazję do poprawienia tego rezultatu miał na początku lipca na Węgrzech. Tam jednak młot spadł na dwa centymetry przed linią 78 metrów. Okazję do poprawienia tego rezultatu Wojciech Nowicki będzie miał w sobotę o 17, kiedy w Białymstoku rozpocznie się konkurs rzutu młotem mężczyzn podczas 93. Mistrzostw Polski w Lekkiej Atletyce.