Zanim piłkarze obu zespołów wyszli na murawę figla spłatała pogoda. Chwilowe urwanie chmury i obfity deszcz, który na moment zalał nie tylko boisko, ale również ławki rezerwowych zaskoczył wszystkich. Mimo nie najlepszych warunków do gry Hiszpański sędzia Ricardo de Burgos Bengoetxea zdecydował się zacząć spotkanie o czasie.
Na nasiąkniętej murawie, która uniemożliwiała na początku swobodne rozgrywanie piłki, lepiej czuli się przyjezdni, którzy dość szybko stworzyli sobie dwie groźne okazje. Bardzo dobrze jednak przez całe spotkanie w bramce spisywał się Marian Kelemen. Doświadczony Słowak najpierw zatrzymał Leandrinho, a następnie pewnie obronił strzał Wandersona Galeno.
Kilka minut później doszło do najważniejszego z perspektywy całego spotkania zdarzenia. Na podanie w kierunku Mateusza Machaja zdecydował się Przemysław Frankowski. Posłana między dwóch defensorów futbolówka zrobiła psikusa próbującemu wybić ją Jonathanowi Buatu, a następnie spadła pod nogi pomocnika Jagi, który wyszedł sam na sam z Giorgim Makaridze i umieścił ją w siatce.
Goście szybko zabrali się za odrabianie strat, ale zespół Ireneusza Mamrota, albo kapitalnie się bronił, albo miał dużo szczęścia. Najpierw uderzenie Bruno Moreiry nogami obronił Kelemen, później niecelnie z dystansu uderzył Leandrinho, następnie piłka po rykoszecie od Nemanji Mitrovicia trafiła w słupek, a później została jeszcze wielokrotnie zablokowana, między innymi po strzałach Gabrielzinho oraz Nelsona Monte.
Najlepszą sytuację po zmianie stron gospodarze stworzyli sobie w 62. minucie meczu. Lewą stroną z piłką ruszył Arvydas Novikovas. Litwin wyłożył futbolówkę na piąty metr przed bramkę Makaridzego, a tam dopadł do niej Bartosz Kwiecień. Defensywny pomocnik Jagiellonii niestety mocno przestrzelił i wynik nie uległ zmianie.
Goście do końca walczyli o odrobienie strat i wywalczenie dobrego wyniku przed rewanżem, ale kapitalnie dysponowany Marian Kelemen wraz ze swoimi kolegami z linii obrony dopilnowali, żeby w czwartkowy wieczór białostoccy kibice mieli powody do zadowolenia. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i przed rewanżowym spotkaniem, które odbędzie się 2 sierpnia w Villa do Conde, w lepszej sytuacji są Żółto-Czerwoni.
- To jest dwumecz. Za nami dopiero pierwsza połowa. Trudno cieszyć się ze zwycięstwa. Przed nami jeszcze rewanż, który jest teraz dla nas najważniejszy. Zdajemy sobie sprawę z tego, ile kosztują europejskie puchary. I tak możemy mieć powody do zadowolenia patrząc na to, jak wygląda nasz terminarz. Z Lechią zagraliśmy w piątek i mieliśmy sześć dni, by przygotować się do tego meczu. Będziemy grać co trzy dni. Mam nadzieję, że będzie to trwało jak najdłużej - mówił na pomeczowej konferencji prasowej, szkoleniowiec Jagiellonii Białystok, Ireneusz Mamrot.
- W futbolu liczy się tylko to, kto strzela gole. Za nami pierwsza połowa tego dwumeczu. Teraz musimy zrobić wszystko, aby jak najlepiej przygotować się do rewanżu. Mimo wszystko, chce pochwalić moich zawodników. Graliśmy z bardzo dobrze zorganizowanym przeciwnikiem. Nie mieliśmy wiele czasu na przygotowanie się, do tego wciąż mamy problemy ze zgraniem, a mimo to moi zawodnicy dobrze sobie radzili na boisku - tłumaczył z kolei Jose Gomes, szkoleniowiec Rio Ave.
Jagiellonia Białystok 1 (1:0) 0 Rio Ave FC
Bramka: Mateusz Machaj 9'
Jagiellonia Białystok: 25. Marian Kelemen - 8. Łukasz Burliga, 17. Ivan Runje, 5. Nemanja Mitrović, 12. Guilherme - 21. Przemysław Frankowski, 99. Bartosz Kwiecień (75, 22. Rafał Grzyb), 6. Taras Romanczuk, 89. Mateusz Machaj (71, 26. Martin Pospisil), 9. Arvydas Novikovas (84, 98. Patryk Klimala) - 18. Cillian Sheridan.
Rio Ave: 1. Giorgi Makaridze - 6. Toni Borevković, 5. Jonathan Buatu, 4. Nelson Monte - 26. Gabrielzinho, 8. Tarantini (76, 15. Joao Schmidt), 21. Leandrinho, 10. Diego Lopes (18, 9. Bruno Moreira), 2. Matheus Reis - 57. Gelson Dala, 90. Wenderson Galeno (81, 91. Damien Furtado).
żółte kartki: Bartosz Kwiecień, Taras Romanczuk - Gabrielzinho.
sędzia: Ricardo de Burgos Bengoetxea (Hiszpania).
widzów: 13 725.