Zespół Tomasza Kujawy nie zawiódł oczekiwań kibiców i w pierwszym meczu wyraźnie ograł zespół z Radomia. Po meczu jednak szkoleniowiec białostoczan, miał trochę zastrzeżeń do gry swojego zespołu. - Oddaliśmy sporo niecelnych rzutów wolnych, w pierwszej połowie było ich siedem, w drugiej cztery, co jak na grę we własnej hali, to trochę za dużo. Uczulałem chłopaków na to, żebyśmy nie pozwalali rywalom na zdobywanie łatwych punktów, czego też nie udało nam się dziś zrobić. Play-off mają inny ciężar gatunkowy. Byliśmy na początku nieco spięci. Później, gdy już się rozluźniliśmy, to wynik momentalnie poszedł w górę - tłumaczył trener Żubrów.
Oblicze zespołu zmieniła przerwa. Przed nią Żubry prowadziły tylko siedmioma punktami. - W szatni było spokojnie. Nie było ani chwalenia, ani karcenia. Bardziej skupiliśmy się na tym, żeby rozluźnić zespół i zachęcić do spokojniejszej gry w ataku i solidniejszej obrony, co też miało miejsce w dwóch kolejnych kwartach - dodał szkoleniowiec białostoczan, który ma nadzieję zakończyć rywalizację z Rosą w dwóch meczach.
- W Radomiu jest bardzo ciężki teren, o zwycięstwo będzie bardzo ciężko. Dodatkowo dojdzie pewnie dwóch wysokich graczy, którzy dziś byli nieobecni z powodu gry w ekstraklasie. Niemniej jednak pierwszy etap play-offów chcemy zakończyć już w sobotę - przekonywał Kujawa.
Czy zawodnicy, o których mowa mogą mocno namieszać? - Na pewno wzmocnią bardzo rywali w grze na tablicach, gdyż obaj mają w okolicach dwóch metrów wzrostu, obaj są bardzo silni oraz skoczni i na pewno trener Mazur będzie miał duże pole manewru w rotacji wśród zawodników podkoszowych. W mojej ocenie nie powinni jednak diametralnie zmienić gry przeciwników - zakończył trener Żubrów.
Drugi mecz pomiędzy Żubrami i Rosą odbędzie się dokładnie za tydzień, 30 marca w Radomiu.