Krzeszewski: Awans jest sprawą otwartą

- Awansować wciąż mogą obie drużyny. W pierwszym meczu byliśmy w stanie wygrać więc sądzę, że i teraz stać nas na to. Na pewno staną naprzeciw siebie dwie równorzędne drużyny. Będziemy potrzebować pełnej koncentracji, to będzie kluczem do awansu - mówi selekcjoner polskiej kadry w tenisie stołowym, Tomasz Krzeszewski.

Przed prowadzoną przez trenera Tomasza Krzeszewskiego reprezentacją trudne zadanie. /fot.BIA24.pl/

Przed prowadzoną przez trenera Tomasza Krzeszewskiego reprezentacją trudne zadanie. /fot.BIA24.pl/

Przygotowujący się do rewanżowego meczu barażowego z Czechami Biało-Czerwoni, w ostatnim czasie nie mogą narzekać na nudę. Napięty terminarz sprawił, że gdy większość z nas w gronie najbliższych obchodziła święta wielkanocne, nasi tenisiści szykowali się do arcyważnego meczu z Czechami. - W tenisie stołowym, w ostatnich latach, różne federacje dbają o to byśmy nie mieli wolnego czasu. Graliśmy 11 kwietnia, 12 przylecieliśmy do Polski. W piątek graliśmy mecze ligowe. Mój zespół grał z drużyną Daniela Góraka, a w sobotę zameldowaliśmy się w Białymstoku, by jak najlepiej przygotować się do rewanżu. Można więc powiedzieć, że świąt w tym roku prawie nie mieliśmy. Przy śniadaniu w niedzielę podzieliliśmy się jednym poświęconym jajkiem, które przywiozła żona Daniela. Później poszliśmy do kościoła, ale to nie to samo, co tradycyjne święta w gronie najbliższych - mówi Krzeszewski.


To sprawia, że do meczu z Czechami, Polacy podejdą niejako z marszu. Sprawy nie ułatwił swoim zawodnikom także Polski Związek Tenisa Stołowego. - Nie możemy mówić o możliwości przygotowania się do meczu. Gdyby tak było, to zaplanowałbym wszystko zdecydowanie inaczej. Wnioskowałem do związku o wyrzucenie kolejki, która dzieliła oba mecze reprezentacyjne, ale nie dało się już tego zrobić ze względu na różne ustalenia z klubami, a myślę, że taki czas by nam się przydał. Mam nadzieję, że treningi, które udało nam się odbyć w niedzielę i poniedziałek, wystarczą nam do tego, żeby zagrać dobre spotkanie z Czechami i wywalczyć awans - tłumaczy selekcjoner polskiej kadry.


W pierwszym meczu, wygrywając 3:2 Polacy wywalczyli skromną zaliczkę, to jedyny plus spotkania rozegranego 11 kwietnia. - Z mocno pozytywnych sytuacji, to mogę powiedzieć tylko o zwycięstwie. Prowadziliśmy 2:0. Zagraliśmy dwa bardzo dobre mecze, a później straciliśmy przewagę, doszło do wyrównania i ostatecznie wygraliśmy bardzo nieznacznie, w związku z tym nasza przewaga jest bardzo mała. Z drugiej strony głupotą by było, gdybyśmy płakali po wygranym meczu. Byłoby to nielogiczne - przekonuje trener Krzeszewski.

By zwiększyć szanse na awans selekcjoner Polaków zaprosił na zgrupowanie nie czterech, a pięciu zawodników. - Zadbałem o to, żeby mieć pewną przewagę i możliwość wyboru. Wobec tego mamy do dyspozycji pięciu zawodników, aczkolwiek do protokołu możemy wpisać czterech. Prócz trójki która zagrała w pierwszym meczu (Wang Zeng Yi, Daniel Górak oraz Jakub Dyjas) są jeszcze Robert Floras i Marek Badowski. Sądzę, że w tym momencie jest to najsilniejszy skład, jeśli chodzi o nasza federację - zapewnia selekcjoner Biało-Czerwonych.

Zobacz również