Mecz dla zawodników trenera Jarkowskiego nie zaczął się najlepiej. Gospodarze liczyli na prowadzenie po pojedynku Wang Zeng Yi w meczu z Patrykiem Chojnowskim. Mecz był bardzo zacięty, ale ostatecznie górą okazał się być wracający po kontuzji zawodnik gości. - Dla szerszej publiczności, która być może nie ma większej styczności z tenisem stołowym na co dzień, ta porażka "Wandżiego" mogła być sporym zaskoczeniem. Niekorzystny bilans Patryka wynika jednak z tego, że wiele partii na początku sezonu grał świeżo po powrocie po ciężkiej kontuzji, a że był jedynym Polakiem w składzie i musiał grać, jego wyniki nie były zadowalające. Trzy dni temu polskie obywatelstwo otrzymał Wenliang Xu, więc sytuacja nieco im się poprawiła. Natomiast zbiegło się to z powrotem do wysokiej dyspozycji Chojnowskiego. Patryk to wielce uzdolniony gracz. Niegdyś seryjnie zdobywał medale w kadetach, juniorach i młodzieżowcach i niejednokrotnie już "Wandżiego" ogrywał. Problemem Wanga jest to, że często przegrywa z polskimi zawodnikami. Wynika to jednak z bardzo prostej rzeczy. "Wandżi" swoją grę opiera na bardzo dobrym serwisie i bardzo dorym odbiorze, a że często przebywa z najlepszymi polskimi zawodnikami na zgrupowaniach i obozach, to ci najlepsi już się nauczyli jego gry. Tak już jest, jak z kimś się często gra, to można się go nauczyć. Dodatkowo Patryk zagrał kilka życiowych piłek i to zadecydowało o jego zwycięstwie - tłumaczy przyczyny porażki Wang Zeng Yi, szkoleniowiec Dojlid.
" z Patrykiem Chojnowskim otworzył wczorajsze spotkanie Dojlid z Dekorglassem"/>
We wczorajszym spotkaniu doszło do dwóch pięciosetowych pojedynków. Pierwszym z nich był wspomniany mecz "Wandżiego" z Chojnowskim, a drugim pojedynek Pawła Platonowa z Jirim Vrablikiem, który zakończył się sensacyjnym zwycięstwem zawodnika Dojlid. - W tym meczu działo się bardzo wiele. Vrablik obecnie nie występuje prawie w turniejach, jest typowym ligowcem. Może nie jest w ścisłej kadrze Czech, ale gra na bardzo wysokiej skuteczności i jest w ścisłej czołówce naszej ligi, a pomimo to przegrał z Pawłem Platonowem, choć prowadził już z naszym Białorusinem 2:0. Paweł w piątym, decydującym secie prowadził 9:3, później zrobiło się 9:6, ale ostatecznie sobie poradził i sprawił, że znów wróciła nadzieja na punkt. Gdyby przegrał było 0:3, a tak doskoczyliśmy do rywali na 1:2 - powiedział Marcin Jarkowski.
Po trzech partiach było więc 1:2 dla gości. Dwie "pięciosetówki" przedzielił mecz Aleksandra Khanina z Wong Chun Tingiem, który bez problemów ograł Białorusina. To oznaczało, że mecz może rozstrzygnąć się w czwartym spotkaniu, które grane jest w Lotto Superlidze do dwóch wygranych setów. - Liga rządzi się swoimi prawami, turnieje swoimi. Ting grał z 52 zawodnikiem rankingu "Wandżim" i w był w sporych opałach. W obu setach musiał się bronić przed piłkami setowymi. Wang był bardzo bliski wygrania z siódmym zawodnikiem na świecie. Niewiele zabrakło, żebyśmy wczoraj zdobyli punkt - wyjaśniał Jarkowski i dodał - To nie kwestia szczęścia, bo te również w tenisie trzeba mieć, ale umiejętności zadecydowały, że Wong wybronił się w meczu z "Wandżim" bo był już w sporych opałach. Z drugiej strony "Wandżi" zagrał już na luzie, nie był faworytem i pokazał pełnię swoich możliwości. Wcześniej będąc faworytem w meczu z Chojnowskim był nieco spięty.
Czasu na regenerację tenisiści stołowi Dojlid nie mają zbyt wiele, bo już w piątek zagrają na wyjeździe z sąsiadem w ligowej tabeli, Palmiarnią Zielona Góra. Ewentualne zwycięstwo da trochę spokoju po pierwszej fazie rozgrywek. Porażka natomiast może sprawić, że zajmujące ostatnie miejsca w tabeli zespoły z Jarosławia, Torunia oraz Lęborka niebezpiecznie zbliżą się do Dojlid. Początek spotkania w Zielonej Górze w najbliższy piątek o godzinie 18:00.