Zacznijmy od tego, że po ostatnim meczu poprzedniego sezonu było już niemal pewne, że przed kolejnymi rozgrywkami dojdzie do zmiany na ławce trenerskiej.
- Co dalej ze mną i zespołem? To już nie moje decyzje. Mój kontrakt wygasł i nie wydaje mi się, żeby został odnowiony. Mam nadzieję, że ten, kto się tym teraz zajmie, zrobi to z lepszym skutkiem. Nie zajmuję się teraz przyszłością. Proszę dać mi trochę odpocząć. Aktualnie wydaje mi się, że zespół w przyszłym sezonie poprowadzi ktoś inny i mam nadzieję, że zrobi to lepiej - mówił od razu po trzecim meczu z Nysą Kłodzko ówczesny trener Żubrów, Tomasz Kujawa.
Umowa Kujawy nie została przedłużona po raz drugi, a jego miejsce zajął pełniący rolę asystenta w tamtym sezonie Krzysztof Kalinowski. - To był naturalny ruch w takiej sytuacji - mówi Prezes Żubrów, Jacek Zaniewski.
- Przez ostatnie dwa sezony staraliśmy się awansować do I ligi. Pierwszy sezon był może taki bardziej rozpoznawczy. Nie udało nam się zająć pierwszego miejsca w grupie, ale wyciągnęliśmy wnioski i podjęliśmy drugą próbę. Ściągnęliśmy kilku zawodników z Polski. Przez długi czas wszystko wskazywało na to, że będzie dobrze, że wszystko mamy pod kontrolą. Sytuacja uległa zmianie w decydującej fazie rozgrywek. Cel od początku był bardzo jasny, a był nim awans. Jego brak był jedyną przyczyną, która spowodowała, że umowa z trenerem Kujawą nie została przedłużona. Z jednej strony wynik sportowy był chyba najlepszy od wielu lat w regionie, bo zajęliśmy czwarte miejsce na 54 zespoły w kraju, ale z drugiej nie udało nam się osiągnąć najważniejszego, a więc awansu - wyjaśnia szef Żubrów i dodaje - Decyzje personalne zawsze z czegoś wynikają. Bardzo ubolewam, że trenerowi Tomkowi się nie powiodło. Bardzo mu kibicowałem, był trenerem z mojego wskazania i moją decyzją objął zespół. Sam po ostatnim meczu przyznał, że nie spodziewa się przedłużenia umowy. Zdawał sobie sprawę z tego, że najważniejsze założenie nie zostało zrealizowane. Warte podkreślenia jest to, że nie został zwolniony. Po prostu wygasł mu kontrakt.
Koniec poprzedniego sezonu, to nie tylko koniec umowy z trenerem Kujawą, ale także? - Wygaśniecie umowy z dotychczasowym sponsorem tytularnym, firmą Leo-Sped. Ostatnie lata sporo nas kosztowały. W aktualnych warunkach finansowych nie stać nas na następne podejście z taką armią zaciężną, jak miało to miejsce ostatnio. To wiązało się ze sporymi kosztami, generowanymi chociażby przez wynajmowanie mieszkań dla przyjezdnych graczy. Teraz będzie spokojniej, co nie oznacza, że nie będziemy walczyć. Sądzę, że ten zespół pokaże charakter. Trzon drużyny jest dobrze zgrany i zna się doskonale, to dla nas bardzo ważna sprawa. Dziś w sporcie wszystko zaczyna i kończy się na finansach, taka jest prawda. Krawiec zawsze tak kraje, jak mu materii staje. Nie ukrywam, że przeżyliśmy wraz z końcem poprzedniego sezonu spory zawód. Podjęliśmy ogromny wysiłek organizacyjny oraz sportowy, co potęgowało odczucie niedosytu - przekonuje Prezes Zaniewski.
To przełożyło się na odejście kilku znaczących w tamtym sezonie zawodników. Zespół lokalnego rywala, Tura Bielsk Podlaski wzmocnił Bartłomiej Wróblewski. Żubry na Dziki zmienił z kolei Kamil Czosnowski. W nadchodzącym sezonie w barwach Żubrów nie zagrają także Adrian Warszawski oraz Jakub Lewandowski.
- Rozstania były nieuniknione. Przy czym też nie zapominajmy, że ruch nie był jednostronny. Do zespołu dołączyli między innymi Patryk Wydra czy wracający zza granicy Mariusz Rapucha. Nową twarzą w zespole jest też były zawodnik Batorego, Paweł Kosobudzki. To jednak pieśń przyszłości, to młody zawodnik, który wciąż podnosi swoje umiejętności. Trzon zespołu pozostał bez zmian. Zostali z nami Arkadiusz Zabielski, Andrzej Misiewicz, Michał Wielechowski oraz Maciej Parszewski. Mamy szóstkę bardzo dobrych i doświadczonych zawodników. Reszta to młodzież, która w tym sezonie spędzi na parkiecie więcej czasu - mówi Jacek Zaniewski.
Podczas gdy Krzysztof Kalinowski układa zespół pod swój pomysł na grę, trwają również intensywne prace mające na celu znalezienie partnera, który wypełni lukę po firmie Leo-Sped. - Cały czas prowadzimy rozmowy, które są już mocno zaawansowane. Finanse lubią jednak ciszę, dlatego dopóki na stole nie będą leżały odpowiednie dokumenty opatrzone podpisami, to zachowuję spokój i nic więcej nie mogę powiedzieć. Zapewniam jednak, że nie siedzimy w gabinecie i nie patrzymy w podłogę czy sufit, tylko pracujemy i mam nadzieję, że niebawem będziemy mogli poinformować o sukcesie na tym polu - dodaje Prezes Żubrów.
Przed nowym trenerem i zmienionym zespołem stawiane są dziś też inne, niż jeszcze przed rokiem cele. - Nie lubię udawać. Czasami kluby mają taką politykę, że mimo odpowiedniego przygotowania, które wszyscy wokół doskonale widzą, udają, że celem nie jest awans. To zależy jednak od osobowości ludzi zarządzających. Ja zawsze podchodzę do tego typu spraw po męsku. Jeśli jesteśmy gotowi do awansu, to mówimy o tym otwarcie i jeśli nie wyjdzie, to przyjmujemy to na klatę i koniec tematu. Zarząd klubu nie ma do siebie pretensji o poprzedni sezon. Zrobiliśmy wszystko, co było możliwe, żeby ułatwić zadanie zespołowi. Teraz naszymi założeniami jest awans do fazy play-off oraz ogrywanie młodych zawodników. Przy nowej formule rozgrywek o utrzymanie zupełnie się nie martwię. Nie ma play-outów, z trzynastozespołowej grupy B, spada tylko ostatnia drużyna. Zobaczymy co będzie dalej. Przy odpowiednich finansach zawsze znajdą się jakieś rozwiązania. Drogi są różne, jak chociażby sportowa czy dzika karta, ja natomiast nie jestem entuzjastą tego rozwiązania - tłumaczy Zaniewski.
- W tym sezonie zachowujemy spokój. Zobaczymy jak w nowej roli sprawdzi się Krzysiek Kalinowski. Nie zapominajmy też, że będzie to dla niego debiutancki sezon w roli pierwszego trenera. Będziemy bacznie obserwować postępy prac. Przyglądać się temu jak funkcjonuje zespół, czy w drużynie panuje odpowiednia chemia, jakie będą pomysły taktyczne i jak wszystko zostanie ostatecznie poukładane. Zobaczymy też jak trener poradzi sobie ze stresem. Póki co umowa obowiązuje do końca sezonu, po nim przyjdzie czas na oceny i podsumowania. Poprzedni sezon pokazał, że wywalczenie awansu wcale nie jest takie proste. Dobitnie się o tym przekonaliśmy. Teraz bardzo mocny zespół jest w Bielsku. Nie wyobrażam sobie zatem by Tur miał inny cel, niż gra o I ligę - kończy szef białostockiego drugoligowca.
Drugoligowi koszykarze Żubrów wrócą do ligowych zmagań w ostatni weekend września. Wtedy do Białegostoku przyjedzie HydroTruck Sky Tattoo II Radom. W kolejnych trzech seriach gier białostoczanie zagrają na wyjeździe z Sokołem Ostrów Mazowiecka, PKK 99 Pabianice oraz Legią Warszawa. Natomiast w piątej kolejce obejrzymy pierwsze w sezonie 2019/2020 derby Podlasia. Żubry podejmą Tura.