Jaki był ten okres przygotowawczy?
- Na pewno sprawy nie ułatwiały nam kontuzje. Mam tu na myśli Ivana oraz Bartka Kwietnia. Pozostali nawet jeśli wypadali, to na zdecydowanie krócej, niż ta dwójka. Bartek trenował trochę więcej, ale w większości były to treningi indywidualne oraz rehabilitacja. Ivan od tygodnia wchodzi na wyższe obroty, ale jego uraz z drobnymi przerwami trwa już od meczu z Lechią Gdańsk. Wrócił w trakcie na kilka dni, ale generalnie od prawie dwóch miesięcy ma problem. Teraz jego treningi są coraz intensywniejsze. W przeciągu kilku tygodni powinien być gotowy do gry, ale jeśli mówimy o meczu z Arką, to raczej nie ma szans na to, by zagrali. Z czego nie jestem zadowolony.
A co w takim razie daje powody do zadowolenia?
- Transfery. Ściągnęliśmy napastnika, wiadomo, że odszedł w tym czasie Novikovas, ale udało nam się pozyskać również Juana Camarę i Tomasa Prikryla. Można więc powiedzieć, że nie tylko uzupełniliśmy luki w stosunku jeden do jednego, ale zrobiliśmy nawet coś więcej. Pozyskanie dwóch bocznych pomocników sprawia też, że znów wzrośnie rywalizacja na bokach obrony. Guilherme znów będzie rywalizował z Bodvarssonem. W końcówce zeszłego sezonu jeden grał na obronie, a drugi w pomocy. Na pewno w całym zespole jest teraz spora rywalizacja.
Nowi zawodnicy w zespole zapewniają spokojną pracę i sen?
- Tak, a jedyne czego szkoda to, że nie udało się ich pozyskać wcześniej. Dołączyli do nas po obozie przygotowawczym, mówię tu o Tomasie i Mudrim. Obaj zdążyli jednak zagrać w dwóch sparingach. Wiadomo, że chciałoby się, żeby tego czasu na boisku z drużyną spędzili więcej. Na pewno potrzebują jeszcze chwili na lepsze zrozumienie z zespołem. Co do Tomasa, to przyszedł do nas w bardzo dobrej dyspozycji fizycznej. Ognjenowi do optymalnej formy jeszcze trochę brakuje, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej.
Ognjen to ten typ napastnika, który zapewni potrzebne zespołowi gole?
- Nie chce wywierać na nim presji i mówić ile bramek strzeli. Już zimą wysoko oceniano nasze transfery, a nikt nie skupiał się na tych, co odeszli. Nie narzekam, ale potrzebujemy zachować równowagę. Zimą było wiele zmian w zespole. Teraz było ich znacznie mniej, bo odszedł tylko Arvydas, stąd też nasza sytuacja jest znacznie stabilniejsza. Czekamy tylko na Ivana, który jest ważną postacią w drużynie, na jego dobrą formę i pomoc zespołowi. Mam taką nadzieję, że mimo straty Novikovasa, teraz z przodu będziemy jeszcze silniejsi, niż wiosną. Siła uderzeniowa wzrosła.
Juan Camara, o tym zawodniku w klubie było chyba najwięcej informacji. Wszystkie się potwierdziły?
- Generalnie potwierdził w czasie treningów i sparingów wszystko, co o nim wiedzieliśmy. Teraz jeszcze musi tylko sprawić by jego gra była nie tylko efektowna, ale i efektywna. Póki co nie ma przełożenia na liczby. Z takim potencjałem jaki posiada, jego statystyki muszą być znacznie lepsze. Będziemy jeszcze pod kątem indywidualnym analizować z nim jego mecze, żeby z jego dryblingu stwarzała się nasza przewaga w okolicach bramki przeciwnika, żeby cały zespół z tego korzystał. Takiego właśnie go potrzebujemy. Drybling niżej i wszerz boiska niewiele nam daje, a dodatkowo naraża nas na niepotrzebną stratę piłki.
Jak bliski wyjściowego składu przeciwko Arce Gdynia był ten, który zagrał od pierwszej minuty w meczu z Atlantasem Kłajpeda?
- Dwóch lub trzech zawodników, którzy zagrali w drugiej połowie spokojnie mogą pojawić się w wyjściowej jedenastce w Gdyni.
W ostatnim sparingu od pierwszej minuty jako młodzieżowiec zagrał Przemysław Mystkowski, czy to odzwierciedla aktualną hierarchię wśród najmłodszej grupy zawodników w zespole?
- Każdy z nich otrzymał swoje minuty. W tym meczu chcieliśmy sprawdzić dwa warianty, pierwszy z ?Mystkiem? na dziesiątce i Mudrinskim w ataku oraz drugi z Jesusem i Patrykiem. Tych opcji z młodzieżowcem mamy jednak więcej. Dobrze pokazali się także Karol Struski oraz Bartek Bida. Poza tym są jeszcze Michał Ozga i Mikołaj Nawrocki. Mamy w kim wybierać.
Pięć sparingów w okresie przygotowawczym. Cztery zwycięstwa i porażka. Co dał mecz z Olympiakosem?
- Brakowało nam środka pola w tym meczu. Gdybyśmy mieli kontuzjowanych bocznych pomocników, to byłby mniejszy problem, ale gra bez Tarasa i Marko nie była już taka sama. Nie do końca mogliśmy się w tych warunkach sprawdzić. Do kontuzji, które trochę nam krzyżowały plany w tym okresie przygotowawczym dorzuciłbym jeszcze sparingpartnerów. O ile mecz z Siedlcami specjalnie tak zaplanowaliśmy, żeby zagrali młodzi zawodnicy, poza tym byliśmy dopiero po tygodniu pracy. To w kolejnych sparingach poprzeczka nie była zawieszona tak wysoko, jak w meczu z Grekami. Mocny przeciwnik pokazuje twoje największe mankamenty. Słabszy rywal nie obnaża tak widocznie rzeczy do poprawy, nie wykorzystuje błędu w doskoku czy przesunięciu.
Z Olympiakosem zagrał Oleg Horin, który zrobił na oglądających ten mecz duże wrażenie. Czego się można po nim spodziewać? Wiele osób mówi, że może być drugim Tarasem, jest już chociaż na tej drodze?
- Oleg przyszedł pod koniec okresu przygotowawczego, potrzebuje czasu, żeby nadrobić zaległości. Pod względem taktycznym jest z nim dużo pracy, ale ma też swoje zalety. Jak na szóstkę ma bardzo duże umiejętności do gry w ataku. Ma dobry przegląd pola, potrafi zagrać długim podaniem, nieźle gra głową, ma dobre uderzenie. Jest dość silny i dobrze prezentuje się w odbiorze. Jak na swój wiek jego boiskowe zachowania są bardzo dojrzałe. Trzeba powiedzieć, że rzadko się zdarza, żeby po tygodniu zawodnik tak do siebie przekonał. Czuć w jego przypadku, że jeśli będzie ciężko pracował i się rozwijał, to może dać Jagiellonii bardzo dużo w przyszłości.
A jaka będzie przyszłość całego zespołu w nadchodzącym sezonie?
- Nie bawię się w przepowiednie. Piłka nożna nie jest filmem, który można sobie wyreżyserować na zasadzie, że jest stulecie, gramy sezon i kończymy go mistrzostwem Polski. To nie jest bajka. Rok temu i dwa lata temu też chcieliśmy zająć pierwsze miejsce na koniec rozgrywek. To jest sport, w którym jest wiele zmiennych. Każdy w stawce będzie walczył o jak najlepszy dla siebie wynik. Wiele przykładów jest w różnych sportach, że ktoś się przygotowuje, a nagle zdarza się coś, co uniemożliwia osiągnięcie sukcesu, bo ktoś na przykład nie trafi z formą. Nie chcę, żeby zespół się na tym skupiał i nakładał na siebie niepotrzebną presję od początku rozgrywek. Skupiamy się na tym, żeby dobrze rozpocząć sezon. Na dzień dobry mamy Arkę, później Raków, a wiadomo, jak ostatnio ciężko grało się nam z beniaminkami. Nie ma jednak co gadać. Nie ważne z kim gramy. Terminarz jest taki sam dla wszystkich. Każdy z każdym zmierzy się po dwa razy. Wiadomo, że drużyny mają lepsze i gorsze okresy, ale przed startem nie możemy powiedzieć czy terminarz jest dobry czy zły. Będziemy skupiać się tylko na najbliższym spotkaniu. Nie ma potrzeby wybiegać w przyszłość.