Wielką strzelaninę rozpoczęła Jagiellonia Białystok. W 16. minucie, po świetnej akcji drużynowej i zgraniu piłki głową przez Fedora Černycha, gola zza pola karnego zdobył hiszpański super-snajper Marc Gual. Później to Legia Warszawa zaczęła przejmować inicjatywę i doprowadziła do wyrównania. W 28. minucie z odległości uderzył Josué, jego strzał odbił się od słupka i wpadł do bramki strzeżonej przez białostockiego bramkarza.
2 minuty później "Legioniści" objęli prowadzenie. Bramkę zdobył Filip Mladenović, a jego strzał ponownie wpadł do siatki po odbiciu się od słupka. Wydawałoby się, że gorzej być nie może, ale jeszcze w pierwszej połowie stołeczny klub strzelił gola na 3:1. Autorem trafienia - raz jeszcze Josué, tym razem po indywidualnych błędach defensywy Jagiellonii Białystok.
PRZECZYTAJ: "Ekstraklasa. Cztery gole w meczu Jagi ze Śląskiem"
- Na tym poziomie nie możemy tracić bramek w tak prosty sposób. To jest problem. Musimy zapomnieć o tym spotkaniu, nie można grać w ten sposób - zaznaczył Marc Gual, napastnik Jagiellonii.
Początek drugiej połowy i kolejny gol... kolejny po stronie warszawskiej Legii. W 47. minucie do siatki trafił Maik Nawrocki po strzale głową. Jagiellonia przegrywała 1:4 i wydawało się, że nie będzie już w stanie o cokolwiek w tym spotkaniu powalczyć. Było kilka prób, ale ponownie "Żółto-Czerwonych" skarcono. W 72. minucie, wynik poprawił Josué, który zaliczył tym samym hat tricka.
Odpowiedź Jagi przyszła wraz ze zmianami wprowadzonymi przez trenera Macieja Stolarczyka. Na boisku pojawił się m.in. Mateusz Kowalski, któremu udało się zmniejszyć stratę o jednego gola i ustalić wynik spotkania na 2:5.
OBEJRZYJ: "VIDEO. B. Sokolińska: Nie pamiętam tak wyrównanej ligi"
- To dla nas bolesny rezultat i lekcja. Rozpoczęliśmy mecz od bramki, byliśmy groźni na połowie Legii, ale musimy mieć świadomość, że w zespole gości są indywidualności i one zadecydowały o wygranej rywala. Indywidualności dały gole warszawianom do przerwy. Dla nas to też koszt tego, czego oczekuję od zespołu, jak chcemy grać. Chcemy być odważni po odbiorze piłki. Dzisiaj niestety nie uniknęliśmy porażki. Legia wykorzystała nasze błędy - mówił po meczu Maciej Stolarczyk, trener Jagiellonii Białystok.
W następnym meczu, Jagiellonia Białystok zmierzy się na wyjeździe z Cracovią. Ten mecz zostanie rozegrany 5 listopada o godz. 15:00. Może wtedy, w końcu uda się przełamać złą serię. Przypomnijmy, Jaga najpierw odpadła z trzecioligowcem w Pucharze Polski, a następnie przegrała z Wartą Poznań i zremisowała ze Śląskiem Wrocław.
- Dzisiaj nawaliliśmy, ale za tydzień jest kolejny mecz, na który jedziemy po zwycięstwo - dodał Mateusz Skrzypczak, obrońca "Dumy Podlasia".
Jagiellonia Białystok 2:5 Legia Warszawa
Bramki: Marc Gual 16’, Mateusz Kowalski 77’ - Josué 28’, 40’, 72’, Filip Mladenović 30’, Maik Nawrocki 47’;
Jagiellonia: 1. Zlatan Alomerović - 14. Tomáš Přikryl (66, 18. Tomasz Kupisz), 72. Mateusz Skrzypczak, 4. Israel Puerto (46, 32. Miłosz Matysik), 5. Bojan Nastić, 36. Jakub Lewicki - 11. Jesús Imaz, 26. Martin Pospíšil (46, 22. Oliwier Wojciechowski), 8. Nené, 10. Fedor Černych (66, 60. Mateusz Kowalski) - 28. Marc Gual.
Legia: 1. Kacper Tobiasz - 29. Lindsay Rose, 55. Artur Jędrzejczyk (46, 14. Ihor Charatin), 17. Maik Nawrocki - 13. Paweł Wszołek, 99. Bartosz Slisz, 27. Josué, 67. Bartosz Kapustka (66, 18. Patryk Sokołowski), 25. Filip Mladenović (84, 5. Yuri Ribeiro) - 39. Maciej Rosołek (65, 9. Blaž Kramer), 19. Carlitos (84, 11. Róbert Pich).