Pierwszego gola w tym spotkaniu strzelili piłkarze Jagiellonii Białystok w 24. minucie. Marc Gual przeprowadził świetną, indywidualną akcję, po której białostoczanie objęli prowadzenie. Hiszpan wymanewrował defensywę Śląska, krótkim zwodem oszukał rywali i płaskim strzałem nie dał szans Rafałowi Leszczyńskiemu. Odpowiedź Śląska przyszła pod koniec pierwszej połowy meczu. Gola do szatni po zagraniu Piootra Samca-Talara strzelił Petr Schwarz.
Kolejna bramka padła w 58. minucie, znów trafił Śląsk. Po rzucie wolnym i zgraniu piłki przez Daníela Leó Gretarssona piłkę do bramki z bliska skierował Piotr Samiec-Talar. Jaga musiała gonić wynik. W 66. minucie błysnął Jakub Lewicki. Młodzieżowiec Jagi otrzymał dobre długie podanie od Nene i popisał się pięknym lobem, nie do obrony dla Leszczyńskiego. To pierwszy gol białostockiego zawodnika w PKO BP Ekstraklasie. Jednocześnie jest drugim najmłodszym zdobywcą bramki w elicie w historii Jagiellonii, po Mateuszu Kowalskim.
Ostatni kwadrans to przewaga optyczna Śląska, na którą w dużej mierze złożyła się czerwona kartka, którą w końcówce otrzymał Nene. Portugalczyk dostał drugą żółtą kartkę za uderzenie rywala. Ostatecznie spotkanie zakończyło się podziałem punktów, wynik 2:2.
- Oba zespoły stworzyły dzisiaj dobre widowisko, które było okraszone czterema bramkami oraz dużą liczbą sytuacji. Nie oznacza to, że trenerzy są z tego zadowoleni. Nie ustrzegliśmy się błędów, po których straciliśmy bramki oraz takich, po których rywale mieli swoje okazje. Kończyliśmy mecz w trudnych warunkach, grając w dziesiątkę - powiedział Maciej Stolarczyk, trener Jagiellonii Białystok.