- Pierwszego dnia przegraliśmy 4:6, drugiego natomiast 2:12. Szczególnie w drugim meczu odczuwaliśmy trudy dotychczasowych przygotowań. Mogę powiedzieć, że byliśmy "trupami". Fatalnie wyglądaliśmy, szczególnie pod względem fizycznym. Dodatkowo te mecze pokazały nam, że przed nami jeszcze dużo pracy pod względem taktycznym - mówi Adrian Citko, grający trener MOKS-u.
Najwięcej problemy białostoczanie mieli z zatrzymaniem nowego zawodnika drużyny z Lubawy, Brazylijczyka Pedrinhio. - Jeśli tak będzie się prezentował w lidze, to może być objawieniem nadchodzącego sezonu. W zasadzie był zamieszany w większość goli. Jak nie strzelał sam, to wykładał piłkę na strzał do pustej bramki, a dodatkowo przy naszych problemach fizycznych był tak szybki, że nawet jeśli chcieliśmy go powstrzymywać nieprzepisowo, to nam uciekał. Straszny dynamit w nogach. Robił niesamowitą różnicę - tłumaczy trener Słonecznych.
W sumie Brazylijczyk dwumecz ze Słonecznymi zakończył z czterema bramkami i pięcioma asystami na koncie. Gospodarze skorzystali jak tylko mogli na zmęczeniu przyjezdnych oraz prostych błędów taktycznych.
- Mamy sześciu nowych zawodników i musimy ich wkomponować do zespołu. To póki co jest problem. Pierwszego dnia graliśmy od razu po przyjeździe. Dodatkowo warunki na drodze nie były najlepsze i trochę spóźniliśmy się na mecz. Wynik drugiego meczu, to wstyd mimo wszystko, ale nie przejmujemy się tym. To dopiero pierwsze gry kontrolne. Dodatkowo testowaliśmy nowych zawodników, którzy też mieli problemy. Można powiedzieć, że kilka bramek strzeliliśmy sami sobie, po prostych błędach - wyjaśnia Citko jednocześnie zapewniając, że nowi gracze potrzebują jedynie czasu, żeby dać zespołowi, to czego oczekuje od nich trener.
- Piłkarsko wyglądają super, kwestia poukładania w obronie. Podsumowując czekamy na świeżość i zgranie. Wówczas będzie o niebo lepiej - kończy Citko.
KS Constract Lubawa 6:4 MOKS Słoneczny Stok
KS Constract Lubawa 12:2 MOKS Słoneczny Stok