- Przegrywam czwarty mecz z rzędu, a w żadnym z nich nie byliśmy gorsi od przeciwników. Mało strzelamy, więc jeśli możemy mieć do siebie o coś pretensje, to właśnie o grę w ataku. Każdy jednak, kto był na tym meczu nie wierzył w to, że przegraliśmy. Mamy przed sobą sześć meczów i sześć punktów przewagi nad miejscem barażowym. Wydaje mi się, że dwie wygrane zagwarantują nam spokój. Co do obecnej sytuacji, to nie bylibyśmy sobą, żebyśmy nie zapewnili sobie niepotrzebnych emocji do samego końca. Zamiast wcześniej wyjaśnić sprawę utrzymania, to do końca będziemy o nie walczyć. Nie możemy załatwić tego normalnie, zawsze musimy podnieść ciśnienie - komentuje szkoleniowiec białostoczan.
Zasadniczą część sezonu Słoneczni zakończą w Chojnicach. Następnie tabela zostanie podzielona na pół i MOKS czeka walka o utrzymanie. - Musimy odblokować coś w naszych głowach. W pierwszym meczu z Chojnicami wygraliśmy u siebie 3:1, a teraz mamy punkt straty. Mamy tyle samo punktów co Katowice ale gorszy bilans bezpośrednich spotkań. Do tego sześć punktów przewagi nad Pogonią i tu na szczęście lepszy bilans. Patrząc na tabelę, to nasz ewentualny spadek, byłby chyba najgłupszym we wszystkich ligach. To by była duża sztuka. Nie ma innej opcji, teraz musimy wygrać i się odkręcić - zakończył Adrian Citko.
MOKS Słoneczny Stok Białystok 1 (0:1) 2 AZS UŚ Katowice
Bramki: Lisnyczenko 33 - Wojtyna 10, Hewlik 39