Białostoczanie bezkonkurencyjni w Legionowie!

To była udana noc w wykonaniu pięściarzy z Białegostoku. Kamil Szeremeta wygrał pewnie na punkty. Natomiast Krzysztof Zimnoch zakończył swoją walkę przed czasem, posyłając rywala na deski już w drugiej rundzie.

Białostoczanie, Krzysztof Zimnoch oraz Kamil Szeremeta okazali się poza zasięgiem swoich rywali. /fot. Piotr Duszczyk/boxingphotos.pl/

Białostoczanie, Krzysztof Zimnoch oraz Kamil Szeremeta okazali się poza zasięgiem swoich rywali. /fot. Piotr Duszczyk/boxingphotos.pl/

Pierwszy w ringu pokazał się Szeremeta. Oficjalny pretendent do tytułu mistrza Europy w wadze średniej jednogłośną decyzją sędziów odprawił Sebastiana Skrzypczyńskiego. Białostoczanin posłał swojego rywala na deski już w pierwszej rundzie. Rywal zdołał się jednak podnieść i wytrzymać do końca ośmiorundowego pojedynku, w którym od początku do końca stroną przeważającą był Szeremeta.

Sędziowie nie mieli wątpliwości. Kamil zwyciężył 80-70. Teraz przed 27-letnim bokserem najprawdopodobniej pojedynek o pas mistrzowski. - W końcu przeciwnik nie uciekał, tylko podjął walkę. Sebastian to świetny przeciwnik pod Balandamurę. Twardy zawodnik, nie rezygnował, nie poddawał się, chciał do końca wytrwać i jestem zadowolony z jego postawy oraz z pracy promotorów, którzy doprowadzili do tego pojedynku - powiedział portalowi ringpolska.pl, Kamil Szeremeta.

fot. Piotr Duszczyk/boxingphotos.pl

Znacznie szybciej swoją walkę zakończył Krzysztof Zimnoch. Rywalem 33-letniego pięściarza był Michael Grant. Przed laty Amerykanin pokonał Andrzeja Gołotę, później walczył także z Tomaszem Adamkiem. Trzeci z Polaków miał z nim najmniej problemów. Zimnoch od początku walki miał zdecydowaną przewagę. - Chciałem wyjść i wygrać. Zrealizować plan taktyczny na ten pojedynek. Z całym szacunkiem dla rywala. Michael Grant nie pokazał niczego, nie czuję się, jakbym był w walce. Szanuję go, gdyż przed laty był w czubie, ale dziś jest daleki od tamtej dyspozycji - ocenił walkę z Grantem, Krzysztof Zimnoch.

W końcówce pierwszej rundy przed upadkiem, po silnych ciosach Zimnocha, uratował go klincz. W drugiej rudzie Polak posyłał rywala na deski dwukrotnie. Mający 48 zwycięstw na zawodowym ringu pięściarz, najpierw przyklęknął po ciosach białostoczanina, a następnie został odcięty od prądu, co definitywnie zakończyło walkę. W ten sposób Krzysztof Zimnoch odniósł 22 zwycięstwo w karierze.

Zobacz również