O miliony w ramach wyrównania subwencji ogólnej pyta szef opozycyjnego w radzie klubu Prawa i Sprawiedliwości. W imieniu prezydenta Tadeusza Truskolaskiego odpowiada sekretarz miasta Krzysztof Karpieszuk. Całą wypowiedź przenika ton rozczarowania. Czy wynika ono z zaburzenia wizerunku złego rządu, który okrada samorządy i metodycznie niszczy samorządność w Polsce? Tadeusz Truskolaski wielokrotnie taką ocenę rządu wygłaszał publicznie. A tu proszę – już rugi raz w ostatnich miesiącach rząd zasila samorząd całkiem pokaźną kwotą.
Tak źle i tak niedobrze. Jak rząd w 2021 roku nie dotuje białostockich inwestycji w ramach Rządowego Programu Inwestycji Lokalnych, to prezydent wywiesza banery na szkołach i piętnuje „rząd PiS-u”. Gdy zaś rząd przyznaje samorządowi miasta miliony na inne inwestycje w ramach Funduszu Inwestycji Strategicznych to prezydent nie „informuje” o tym na banerach w mieście i nie pozwala zrobić tego radnym opozycji. Moralność Kalego?
Teraz znowu wyrównanie subwencji ogólnej. Rząd już wcześniej zapowiadał, że subwencję wyrówna. Wyrównał – i znowu źle. 75 681 847 zł uzupełnienia subwencji ogólnej – w tym część gminna 62 297 186 zł, a część powiatowa – 13 384 661 zł. Miliony w Białymstoku się przydadzą, ale zadowolenia władz z tego faktu nie ma. Pieniądze przyszły przed końcem roku (bo to przecież wyrównanie subwencji za 2021 rok), więc mogą co najwyżej poprawić ubiegłoroczny wynik finansowy. Ale okazuje się, że miasto nie potrzebuje poprawiać ubiegłorocznego wyniku. Potrzebuje zasilenia budżetu w tym roku, bo tu „nadwyżka operacyjna jest niewielka”, a mogłaby być większa. Tylko skoro rząd przekazał nadwyżkę za rok ubiegły, to może też i w bieżącym roku takie wyrównanie subwencji przekazać. O tym już prezydent nie wspomina, bo – znowu – to nie pasuje do koncepcji ogólnej.
Z tych przyznanych jednak milionów prezydent się nie cieszy, zupełnie inaczej niż radny PiS Henryk Dębowski. Dlatego namawia prezydenta, żeby poinformował o rządowych pieniądzach społeczność Białegostoku, jego wyborców. Interpelację złożył 4 stycznia 2022 roku, odpowiedź otrzymał 21 stycznia.
Pyta: Jaką kwotę otrzymało miasto i czy prezydent zamierza poinformować mieszkańców o otrzymaniu dodatkowych środków finansowych od rządu. I jeszcze – w jaki sposób zostaną wydane te pieniądze w 2022 roku.
Prezydent odpowiada: wpłynęło do kasy miasta z rządu 75 milionów 681 tysięcy 186 złotych uzupełnienia subwencji ogólnej w dniu 20 grudnia 2021 roku. To niedobrze, że pieniądze wpłynęły przed końcem ubiegłego roku, bo trzeba było je zaksięgować na 2021 r. Pieniądze te „powiększyły wykonane dochody budżetu w 2021 roku. Miasto nie zaciągnęło również kredytów.” Dzięki nim zmniejszył się deficyt budżetowy. Tylko tyle – zdaje się mówić prezydent (ustami sekretarza miasta). 75 milionów wyrzucone w błoto – tak to można by złośliwie nieco skomentować.
Więcej – na pytanie Dębowskiego – na co prezydent zamierza wydać te miliony w roku 2022 – pada odpowiedź: „Bezprzedmiotowe jest robienie kampanii na temat środków, z których mieszkańcy Białegostoku nie mogą skorzystać w 2022 roku”.
Poraża logika doktora-ekonomisty. 75 milionów, dzięki którym „miasto nie zaciągnęło kredytów”, nie znaczy nic w budżecie na 2022 rok, bo wszystko poszło na rok 2021 r. To zapytajmy, ile trzeba byłoby w roku 2022 spłacić tego „niezaciągniętego kredytu” i o ile z tego tytułu byłoby mniej pieniędzy na rzecz mieszkańców Białegostoku. Czy trzeba tak kręcić, żeby udowodnić coś, co jest oczywiste dla zwykłych ludzi.
Niestety coraz częściej ostatnio przekonujemy się, że to, co jest oczywiste dla zwykłych ludzi, nie jest oczywiste dla prezydenta – polityka Koalicji Obywatelskiej, który od pewnego czasu postawił sobie za główny cel swoich wystąpień totalną krytykę przeciwników politycznych.
Nie trzeba już raczej dodawać, dlaczego „bezprzedmiotowe” byłoby robienie kampanii na temat tych 75 milionów od polskiego rządu. Bezprzedmiotowe z punktu widzenia Tadeusza Truskolaskiego, bo z punktu widzenia zwykłego mieszkańca Białegostoku – byłoby po prostu uczciwe.