Zdążył się już trwale wpisać do imprezowo-klubowej mapy Białegostoku. Jedyny w swoim rodzaju klimat hawajskiej plaży, z piaskiem pod stopami i trzcinowym daszkiem nad barem - a wszystko w wielkim namiocie. Beach Club nazywało się to miejsce. Właśnie zniknęło. Namiot, który legalnie mógł stać 120 dni, po 13 latach od postawienia został rozebrany.