Koniec plażowego namiotu

Zdążył się już trwale wpisać do imprezowo-klubowej mapy Białegostoku. Jedyny w swoim rodzaju klimat hawajskiej plaży, z piaskiem pod stopami i trzcinowym daszkiem nad barem - a wszystko w wielkim namiocie. Beach Club nazywało się to miejsce. Właśnie zniknęło. Namiot, który legalnie mógł stać 120 dni, po 13 latach od postawienia został rozebrany.

Zamiast rozrywkowego namiotu piach i trzcinowe daszki /fot. H. Korzenny/

Zamiast rozrywkowego namiotu piach i trzcinowe daszki /fot. H. Korzenny/

Resztki niedawnej budowli leżą jeszcze na placu. Kłody drewna, deski i listwy, trochę cegieł sprzątają pracownicy firmy, która rozebrała namiot. - Nie będzie namiotu, piasek zostaje, a na to miejsce trawkę zasiejemy - mówi jeden z pracowników. - Było zlecenie to zrobilim, podobno miasto się nie zgodziło, żeby tu ten namiot stał - dodaje i ładuje kolejne deski na podstawioną przyczepkę. 

Wnętrze namiotu teraz na widoku /fot. H. Korzenny/

Wnętrze namiotu teraz na widoku /fot. H. Korzenny/

Namiot z klubem o nazwie Boulvard Club. Beach Club był dodatkiem, przybudówką do sąsiedniego klubu o nazwie Exclusive Gentlemen's Club. Mieści się przy Włókienniczej 2 w oryginalnym okrągłym budynku postawionym na początku lat 70. ubiegłego wieku wraz z dwoma jeszcze podobnymi obiektami przy ul. Akademickiej oraz większymi Spodkami przy Dąbrowskiego. Szkło, metal i okrągły kształt wyróżniały te konstrukcje wśród innych w mieście. Postawiono je specjalnie na Centralne Dożynki 1973, wielką państwowo-partyjną imprezę masową adresowaną do miasta a pokazującą dynamiczny rozwój wsi polskiej pod rządami partii komunistycznej. Cały trud budowlany miał pokazać jak Białystok staje się nowoczesny i budzi się do wielkiego skoku cywilizacyjnego. 

Trochę żal... /fot. H. Korzenny/

Trochę żal... /fot. H. Korzenny/

Pierwotnie przy ul. Włókienniczej w tak zwanym okrąglaku (beczce) mieścił się lokal rozrywkowy "Ruczaj". Podawano mocne trunki i można było też czasami poczuć mocne pięści bywalców "restauracji". W nowych czasach (demokracja) miasto wynajęło miejsce na użytek kolejnych pokoleń mężczyzn (gości) i kobiet (obsługi). Szklane ściany zaklejono dokładnie nieprzepuszczającą światła folią i tak powstał obecny Gentlemen's Club. Czynny w nocy - od godz. 20:00 do 3:00 przyciąga miłośników erotycznego tańca kobiet. 

Jakieś 13 lat temu właściciel klubu dostał od miasta zgodę na postawienie namiotu na dzierżawionym od miasta terenie wokół budynku. Zgodę na 120 dni. Stanął wielki namiot a w nim przedłużenie "męskich atrakcji" w klimacie plażowym. Namiot jak wiadomo jest obiektem tymczasowym. Wiadomo też, że u nas to, co tymczasowe, zwykle trwa dłużej niż solidne i murowane. Z czasem letnie klimaty były otwarte przez cały rok, także zimą. 

W czasach świetności... /fot. ze strony www.theboulvard.pl/

W czasach świetności... /fot. ze strony www.theboulvard.pl/

Miejsce tętniło życiem, tyle że nocnym życiem i niestety - głośnym. Mieszkańcy okolicznych bloków, szczególnie przy ul. Włókienniczej i Piłsudskiego skarżyli się policji na nocne hałasy. Na przykład jeden z "przedstawicieli mieszkańców" głośno prosił policję o zrobienie porządku z tymi hałasami i z tym siedliskiem zła na Włókienniczej 2 podczas spotkania w Białymstoku w ramach tworzenia "policyjnej mapy zagrożeń". - Od początku roku 2017 policja zanotowała dwie interwencje przy ul. Włókienniczej 2 wskutek zakłócania ciszy nocnej. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć, czy było to zgłoszenie mieszkańców, czy też patrol sam stwierdził naruszenie ciszy nocnej - mówi Edyta Wilczyńska z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. 

Być może to zwiększone zainteresowanie nocnymi hałasami spowodowało, że magistraccy urzędnicy w bieżącym roku zauważyli wreszcie, że "lokal (namiot) na placu przy ul. Włókienniczej 2 został zgłoszony jako tymczasowy obiekt budowlany. Dlatego też po upływie odpowiedniego terminu (po 120 dniach od postawienia namiotu) jego właściciel był zobowiązany go rozebrać." To fragment oficjalnej informacji udzielonej portalowi Bia24 przez biuro prasowe Urzędu Miejskiego w Białymstoku. Czytamy w niej również, że "z uwagi na to, że tego nie uczynił [tzn. nie rozebrał namiotu - przyp. red.], wszczęto przeciwko niemu postępowanie egzekucyjne zmierzające do wykonania obowiązku rozbiórki. W trakcie prowadzonego postępowania egzekucyjnego Prezydent Miasta Białegostoku upoważnił Dyrektora ZMK do przeprowadzenia w jego imieniu czynności niezbędnych do rozebrania ww. obiektu." 

I wszystko wskazuje na to, że właściciel namiotu podporządkował się zaleceniu urzędników. Właścicielem klubu jest Przedsiębiorstwo Wielobranżowe Exclusive Michał Sajewicz. - W klubie szef była rzadko i raczej wieczorem - mówi kobieta z wyraźnie wschodnim zaśpiewem, gdy dzwonimy by dowiedzieć się, co się mogło stać, że po kilkunastu latach urzędnicy zauważyli, że namiot jeszcze stoi. - Namiotu już nie ma i nie będzie. Nie wiem, co będzie w tym miejscu, proszę pytać właściciela - dopowiada kobieta. 

Nocy klub istnieje, wejścia do namiotu już nie ma /fot. H. Korzenny/

Nocy klub istnieje, wejścia do namiotu już nie ma /fot. H. Korzenny/

Nie wie tego również właściciel terenu - miasto Białystok. Urzędnicy odpowiadają: "nieruchomość stanowi własność gminy, jednakże jej użytkownikiem wieczystym jest osoba fizyczna, która może korzystać z gruntu z wyłączeniem innych osób. Tylko ona może zatem udzielić informacji dotyczących planów związanych z ww. nieruchomością." 

Zamiast właściciela (który milczy) - przemawia portal społecznościowy Facebook. Na profilu Boulvard Club czytamy: "Już niebawem przy Włókienniczej 2 powstanie miejsce, o jakim marzyliście, prawdziwa plaża. Śledźcie nasz profil, będziemy informować Was na bieżąco. Tymczasem życzymy dobrej pogody, (...) a na Włókienniczej 2 widzimy się już w czerwcu." 

Ci, którzy tęsknią za plażowym życiem w Boulvard Club, mogą więc spokojnie czekać na drugi rozdział gorących atrakcji. Być może także w namiocie, ale nowym i z nowym okresem legalności. Piasek zostaje stary. 

Zobacz również