Pani Mirosława ma 65 lat i choruje na białaczkę. Bardzo chciała się zaszczepić przeciwko koronawirusowi. Zapisała się w kolejkę, gdy nadszedł jej termin - poszła na szczepienie. Tam lekarz powiedział jej, że przed podaniem szczepionki musi przyjąć lek, by wzmocnić organizm. To było dziewięć tygodnie temu... Czekała tyle czasu, bo lek jest niedostępny. Teraz, po naszej interwencji, okazało się, że czekała niepotrzebnie. Nieosiągalny lek wcale nie jest jej teraz potrzebny, a zlecający go lekarz... po prostu się pomylił.