Budynek przy ul. Skłodowskiej 14 (zwany oenzetem) jest własnością samorządu województwa. W ubiegłym roku wściekłość prezydenta Białegostoku wywołała informacja o przyznaniu samorządowi województwa 9 milionów na remont oenzetu w ramach Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Gmina Białystok w tym rozdaniu nie dostała ani grosza, a poirytowany tym faktem Tadeusz Truskolaski udowadniał, że rządowe pieniądze bardziej należą się miastu na budowę boiska przy szkole specjalnej niż marszałkowi na remont biurowca.
- 9 milionów marszałek otrzymuje na urząd, a dzieci, w tym dzieci z niepełnosprawnościami nie otrzymują dofinansowania - tak to podsumował prezydent Tadeusz Truskolaski podczas konferencji prasowej w grudniu 2020 roku.
Po tej wypowiedzi trudno było oczekiwać, że władze miasta życzliwie spojrzą na plan odnowienia tego charakterystycznego fragmentu zabudowy centrum Białegostoku.
Teraz, gdy rozpoczyna się remont budynku, pojawił się problem z muralem umieszczonym na jednej ze ścian budynku. Na muralu jest Babcia Eugenia, czyli uśmiechnięta starsza pani zasłaniająca sobie ręką twarz i napis "Wyślij pocztówkę do babci". Mural to jedna z atrakcji festiwalu Up To Date - powstał w 2018 roku na ścianie wynajętej specjalnie na ten cel przez marszałka województwa.
Burzę wokół muralu wywołał dziennikarz Gazety Wyborczej Andrzej Kłopotowski. Napisał, że mural zniknie i na pewno już nie wróci na to miejsce. W jego artykule wypowiada się Rafał Rudnicki, zastępca prezydenta Białegostoku, mówiąc, że władze miasta nie zgodzą się na malowanie muralu na warstwie ocieplenia (bo mural ma zniknąć z powodu zaplanowanego ocieplenia budynku).
Dyskusja na temat zniknięcia z przestrzeni publicznej miasta cennego dzieła artystycznego trwała kilka dni. Ton jej nadawał wspomniany dziennikarz Gazety Wyborczej, wskazując, że zniszczony będzie nie tylko cenny budynek (chodzi o ocieplenie), lecz także "kultowy mural", który stał się wizytówką Białegostoku.
Dyskusję uciął głos marszałka województwa Artura Kosickiego. W przekazanych mediom oświadczeniu marszałek Kosicki napisał: "W czasie prac niestety mural zniknie ze ściany. Zależy mi jednak na tym i dołożę wszelkich starań, by wrócił on po przeprowadzonym remoncie na swoje pierwotne miejsce. Rozmawiałem o tym już pół roku temu z prezesem Stowarzyszenia Pogotowie Kulturalno-Społeczne Jędrzejem Dondziłło i zadeklarowałem nie tylko odtworzenie muralu, ale też sfinansowanie go z budżetu województwa".
Odnosząc się do zgłaszanych wątpliwości co do tego, czy możliwe będzie umieszczenie na ocieplonej ścianie nowego "kultowego muralu" marszałek napisał: "Jeśli odtworzenie muralu z Babcią Eugenią będzie wymagać podjęcia kroków formalno-prawnych, które nie leżą po stronie urzędu marszałkowskiego, deklaruję swoje pełne wsparcie i zaangażowanie w tym względzie".
W ten sposób marszałek wskazał, że tym, kto może robić problemy z przywróceniem muralu, jest urząd miejski w Białymstoku (bo to urząd będzie wydawał pozwolenie). Wcześniejsze doświadczenia pokazują, że tu akurat na życzliwość dotyczącą jakiejkolwiek sprawy marszałek liczyć nie może.
W ten sposób zamyka się koło. Decyzja o powrocie muralu będzie zależała od magistrackich urzędników. Już teraz Rafał Rudnicki w artykule w Gazecie Wyborczej wskazywał, że "mural nie będzie mógł być odtworzony, bo nie pozwala na to plan z roku 2019". Dodaje przy tym, że w czasie remontu nie powinno się docieplać ściany budynku, bo nie pozwala na to plan zagospodarowania przestrzennego tego miejsca.
Zapowiada się więc skomplikowana batalia o powrót muralu. Oby nie zabrakło stronom dobrej woli i zrozumienia tęsknoty mieszkańców za "kultowym muralem". Jak pisze marszałek Artur Kosicki, "Remont budynku przy ul. Skłodowskiej będzie trwać około dwóch lat. Jestem przekonany, że jest to odpowiedni czas na to, aby wyjaśnić wszelkie wątpliwości i przygotować się do powrotu muralu na swoje miejsce".