Wniosek o połączenie podlaskich PKS-ów (Zambrów, Białystok, Łomża, Siemiatycze, Suwałki) już w sądzie. Zarządy spółek złożyły wymagane dokumenty. Ma się to odbyć w drodze tzw. inkorporacji, czyli wchłonięcia czterech pozostałych spółek przez PKS Białystok. Planowy termin rozpoczęcia działalności spółki powstałej z połączenia pięciu PKS-ów to 1 stycznia 2017.
Na tę operację nie ma zgody związków zawodowych działających tych przedsiębiorstwach. Związkowcy z PKS-ów w Suwałkach, Siemiatyczach i Zambrowie przekazali dziś marszałkowi województwa podlaskiego Jerzemu Leszczyńskiemu listy z podpisami ponad sześciu tysięcy mieszkańców przeciwnych połączeniu PKS-ów w jedną publiczną samorządową spółkę. Podczas spotkania marszałek obiecał przedstawić to stanowisko mieszkańców Zarządowi Województwa Podlaskiego. Podkreśla jednak, że w dalszym ciągu zarząd chce prowadzić proces inkorporacji.
- Tylko jeden silny, konkurencyjny podmiot będzie w stanie funkcjonować na rynku a nie poszczególne spółki. Niektóre już w tej chwili są w tragicznej sytuacji a nie chcemy, żeby wszystkie zbankrutowały - wyjaśnia marszałek Jerzy Leszczyński. Dodaje, że zarząd wzoruje się na województwie kujawsko-pomorskim, gdzie samorząd taki proces przeprowadził z sukcesem.
Związkowcy, którzy przybyli na spotkanie, nie godzą się na konsolidację. Obawiają się zwolnień. Boją się także utraty majątku spółek i gwarantowanych świadczeń pracowniczych.
Grzegorz Wasilewski, przewodniczący NSZZ Solidarność w PKS Zambrów przedstawiając swoje obawy mówi: - W układzie zbiorowym mamy jubileuszówkę, staż pracy, premie, godziny nadliczbowe - jeżeli wchłonie nas PKS Białystok, nie będziemy mieli tego zagwarantowanego. Pan Marszałek nie chciał nam tego zagwarantować. Mamy tylko rok zagwarantowany układem, zgodnie z ustawą.
Dodatkowo poruszono problem utraty majątku, który jest jeszcze w posiadaniu poszczególnych spółek. Zenon Goliński, przedstawiciel PKS Siemiatycze ze Związku Zawodowego Kierowców w Polsce argumentuje, że związkowcy z Zambrowa nie chcą inkorporacji. - PKS Białystok nie świeci przykładem. Jest zadłużony, nie ma już prawie nic. Dzierżawi zajezdnię i swoją własną bazę.
Pojawia się także głośny wątek zwolnień pracowniczych. - W początkowym okresie zwolnień nie będzie. Natomiast sam proces wymaga racjonalnego podejścia, zarządzania menadżerskiego i te miejsca, które będą nieefektywne będą likwidowane, ale to dopiero daleka przyszłość. Chcemy utrzymać spółki i miejsca pracy, które w nich istnieją - wyjaśnia marszałek Jerzy Leszczyński. Co do sprzedaży majątku, twierdzi natomiast, że: - Chodzi o to, żeby nie wyzbyć się całego majątku, zaś niepotrzebny majątek, który generuje koszty powinien być sprzedany.
Porozumienia nie ma. Związkowcy zapowiadają protest. Jak twierdzą, nie mają nic do stracenia. Marszałek ma jednak nadzieję, że dialog spowoduje, iż nie dojdzie do strajku.
Dziś także Rada Nadzorcza PKS w Suwałkach zdecydowała o zawieszeniu na miesiąc Leszka Cieślika w pełnieniu obowiązków prezesa spółki. Oficjalnego powodu nie podano, nieoficjalnie mówi się, że chodzi o niewłaściwą współpracę prezesa z radą. Obowiązki prezesa pełni obecnie Bożena Jabłońska, przewodnicząca rady Nadzorczej PKS Suwałki.
Zarząd Województwa Podlaskiego chce połączyć podległe mu PKS-y: Białystok, Łomża, Suwałki, Siemiatycze i Zambrów w jeden podmiot. Uważa, że w innej sytuacji, w niedługim czasie, grozi im upadłość. Ma się to odbyć w drodze tzw. inkorporacji, czyli wchłonięcia czterech pozostałych spółek przez PKS Białystok.
O konflikcie wokół konsolidacji podlaskich PKSów pisaliśmy już wcześniej w artykule: "Połączenie PKS na krawędzi strajku"