Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku piątego czerwca po godz. 3:30 otrzymała zgłoszenie o pożarze domu jednorodzinnego przy ul. Świerkowej w Krupnikach.
- Obudził mnie straszny huk. Narzeczony myślał, że to tylko burza, ale wyjrzałam przez okno i zobaczyłam wokół czerwień. Wrzasnęłam: "Pali się" i zbudziłam wszystkich domowników. Bedąc w 5. miesiącu ciąży wybiegłam z domu w piżamie z córką. Wspólnie próbowaliśmy gasić pożar, ale nie daliśmy rady - opowiada poszkodowana w pożarze pani Karolina.
Płonęło poddasze budynku i blaszany garaż. Ogień gasiło siedem zastępów strażaków, na miejscu była też załoga pogotowia ratunkowego, energetycznego i policja.
- Podejrzewam zwarcie w instalacji elektrycznej, bo niczego nie paliliśmy w domu. W tej chwili wszystko jest w wodzie - każdy sprzęt AGD, meble, mamy popuchnięte i popękane ściany. Strasznie to miejsce wygląda, budynek nadaje się tylko do rozbiórki lub generalnego remontu - dodaje mieszkanka domu.
Na szczęście nikomu nic się nie stało. Szkody materialne są jednak ogromne. Matka, ojciec i ich córka oraz teściowie w mgnieniu oka stracili życiowy dorobek. Pogorzelcy długo nie zapomną o pożarze.
- Martwię się tylko o córkę, ciągle pyta: "gdzie jest mój domek?", bardzo to przeżywa. Prawdopodobnie będę musiała udać się z nią do psychologa dziecięcego. Zdarza mi się myśleć o tym, że wystarczyła chwila nie uwagi i byśmy nie żyli. Teraz mamy nadzieję, że do końca roku odbudujemy nasz dom - podkreśla poszkodowana pani Karolina.
W tej chwili, rodzinie pomagają ludzie dobrej woli - mieszkańcy gminy, koledzy, współpracownicy, którzy chcą ich wesprzeć w tym niezwykle trudnym czasie.
- Wiem, że będą zbiórki w kościołach, ustawione są puszki w sklepach Chorten czy białostockim Uniwerstalu. Udało się załatwić kontenery na gruz. Wesprze nas także Stowarzyszenie Pomocy Rodzinie "Droga". Jesteśmy bardzo wdzięczni - zaznacza pani Karolina.
Założono również internetową zbiórkę na stronie pomagam.pl, do której każdy może dołożyć swoją "cegiełkę". Pieniędze przekazały już 94 osoby, ale to za mało, by odbudować i na nowo wyposasżyć dom. Potrzeba stu tysięcy złotych, na razie zebrano niecałe dziesięć tysięcy. Swoje wsparcie oferuje również Gmina Choroszcz... jest jednak pewien warunek.
- Rodzina musi się do nas bezpośrednio zgłosić. W tej chwili otrzymujemy wiele telefonów od osób postronnych, a musimy porozmawiać z samymi poszkodowanymi. Pomożemy im we wszystkich sprawach. Rozumiem, że w tej chwili są w szoku, na miejscu pracuje rzeczoznawca, nadzór budowlany, dużo jest spraw do załatwienia. Ci państwo otrzymają pomoc finansową dot. "zdarzenia losowego" w oparciu o wywiad środowiskowy i konkretną sytuację, gdy tylko złożą odpowiedni wniosek wraz z dokumentacją - informuje Eliza Picewicz z Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Choroszczy.
Chętni mogą przyjechać bezpośrednio do domu w Krupnikach i dostarczyć tam materiały budowlane, środki czystości i higieniczne. Rodzina przekonuje, że przydadzą się w usuwaniu szkód.