Pracą rady miasta kieruje przewodniczący rady Łukasz Prokorym z Koalicji Obywatelskiej. Jest prawnikiem. Znalazł prawne uzasadnienie. Rada nie może do niczego zobowiązać prezydenta, tak jak prezydent nie może do niczego zobowiązać rady. Skoro nie może zobowiązać, to nie ma sensu dyskutować. I nie padły w dyskusji argumenty radnych za czy przeciw, nie usłyszeli radni, co mają do powiedzenia magistraccy urzędnicy. Rada nie usłyszała też argumentów mieszkańców osiedla. Koalicja Obywatelska wszystkim zamknęła usta.
Chodzi o kawałek ziemi należący do nas wszystkich (tzn. będący własnością gminy). Nie zachwyca. Nieużytek wykorzystują mieszkańcy sąsiedztwa do parkowania swoich aut. Miejscy urzędnicy przez lata się nim nie interesowali. Coś musiało się stać, że właśnie teraz pojawił się pomysł sprzedaży tego kawałka ziemi – pod działalność usługowo-handlową (czy nie można by później tego zmienić?). Ludzie z okolicznych bloków nie chcą nowego sąsiedztwa. W ich imieniu radni PiS zwołali sesję nadzwyczajną i przedstawili projekt stanowiska rady, w którym rada „wzywa Prezydenta Miasta Białegostoku” do odstąpienia od sprzedaży nieruchomości gruntowej”.
To miało być „stanowisko”, rodzaj apelu do rządzącego, by wysłuchał głosu elektoratu. Sesja miała stać się trybuną, z której miał dać się słyszeć głos mieszkańców. Prowadzący obrady rady przewodniczący Łukasz Prokorym nie pozwolił na dyskusję, podważył jej sens twierdząc, że stanowisko byłoby bezzasadne, bo radni nie mogą do niczego zmusić prezydenta. W rezultacie głosowania radni nie przyjęli proponowanego (przez wnioskujących o zwołanie sesji) porządku obrad. Cały klub Koalicji Obywatelskiej – 14 radnych głosował za niepodejmowaniem dyskusji. Argumenty mieszkańców i ewentualnie władzy chcieli usłyszeć radni PiS (12) oraz Polski 2050 (2).
I na tym sesja się skończyła, porządku obrad nie przyjęto, sesję zamknięto. Nie doczekali się na swój głos mieszkańcy, nie zmuszono urzędników do przedstawienia uzasadnienia sprzedaży. Jedyne, czego nie można było zabronić to odczytanie przed radnego Pawła Myszkowskiego (jednego z radnych PiS wnioskujących o zwołanie sesji nadzwyczajnej) projektu stanowiska rady miasta.
To kolejny przypadek, gdy przewodniczący rady wykorzystując swoje stanowisko zamyka usta opozycji (PiS). Poprzednio, jak pamiętamy, nie dopuścił do dyskusji o poprawkach do budżetu miasta na rok 2022 zgłoszonych przez opozycję. Nagannie oceniła to Regionalna Izba Obrachunkowa, wskazując, że dyskusja jest fundamentem systemu demokratycznego, w jakim żyjemy.
KOMENTARZ AUTORA:
Statek Demokracja osiadł na mieliźnie. Rządzący w białostockiej radzie miasta zapomnieli, kto jest suwerenem i kto powołał ich do życia. Radni Koalicji Obywatelskiej wzięli stronę magistrackich urzędników i stanęli przeciwko mieszkańcom ulicy Wysoki Stoczek. Kolejny raz zamknęli usta opozycji, nie pozwalając nawet na dyskusję. Fundamentem demokracji jest dyskusja, swobodne głoszenie poglądów oraz nieskrępowane przedstawianie swoich stanowisk i ocen. Konsultacje i spory. W tej sytuacji czas na głos suwerena: albo demokracja, albo dyktat rządzących.
O projekcie stanowiska przed sesją pisaliśmy w artykule "Radni zaprotestują przeciwko zmianom na Wysokim Stoczku".