Na telefon stacjonarny 71-letniej białostoczanki zadzwonił mężczyzna podający się za pracownika banku. Już na wstępie rozmowy dzwoniący spytał seniorkę o jej adres. Kobieta podała mu go, natomiast po pytaniu dotyczącym jej konta, natychmiast się rozłączyła.
- Jednak oszuści nie odpuścili. Po kilkunastu minutach do 71-latki zadzwonił kolejny mężczyzna. Twierdził, że jest policjantem Centralnego Biura Śledczego Policji, który rozpracowuje grupę oszustów podających się za pracowników banków. Dodał, że wśród nich jest też mężczyzna, który chwilę wcześniej dzwonił do kobiety. Ponadto, "funkcjonariusz" powiedział kobiecie, że oszustom założony został podsłuch. Stąd wiadomo, że przestępcy interesują się jej majątkiem. Oszust chcąc uwiarygodnić swoją osobę oraz historię, polecił kobiecie zadzwonić pod numer 997, oczywiście nie rozłączając się. 71-latka tak też zrobiła. W słuchawce usłyszała inny głos męski. Mężczyzna przedstawiający się jako funkcjonariusz drugiego komisariatu potwierdził słowa swojego kolegi, kazał wykonywać jego polecenia i ponownie przełączył ją do rzekomego policjanta Centralnego Biura Śledczego Policji - informuje KMP w Białymstoku.
Seniorka odpowiedziała na wszystkie pytania "mundurowego", w tym ile ma w domu pieniędzy i kosztowności. Dzwoniący dodał, że za chwilę zgłosi się po nie "policjantka", która zabierze je w celu sfotografowania i policzenia. Po chwili rzekoma funkcjonariuszka odebrała od seniorki torbę z jej pieniędzmi i biżuterią.
71-latka, wykonując kolejne polecenia "policjantów", poszła dwukrotnie do banku, w którym pobrała z konta łącznie 40 tys. zł. Te pieniądze seniorka zostawiła z kolei na wiacie śmietnikowej. Zorientowała się, że padła ofiarą oszustów dopiero po rozmowie z bliskimi. Kobieta w sumie straciła blisko 80 tys. zł i biżuterię o wartości około 63 tys. zł.