Kandydat na prezydenta Białegostoku Tadeusz Arłukowicz pochwalił się licznymi spotkaniami z wyborcami. Jak mówi, nie spodziewał się, że jednym z najczęściej podejmowanych tematów będą... śmieci.
-Byłem przekonany, że to, co się dzieje w Białymstoku to jest krok w dobrym kierunku. Okazuje się jednak, że mieszkańcy bardzo mocno narzekają. Narzekają na wszystko, na kwestię opłat i system związany z odbiorem i wywozem śmieci - mówił Arłukowicz na poniedziałkowej
(15 października) konferencji prasowej.
Kandydat już na samym wstępie złożył odważną deklarację: - W ciągu pierwszych trzech lat od momentu kiedy zostanę zatrudniony na stanowisku prezydenta, opłaty za śmieci spadną o połowę, a docelowo zlikwidujemy je w ogóle. Mieszkańcy Białegostoku nie będą płacili za śmieci. System zostanie zbilansowany - wiemy jak to zrobić, wiemy w jaki sposób powinna być prowadzona gospodarka śmieciowa - obiecywał Tadeusz Arłukowicz.
JAK TO ZROBIĆ?
Kandydat podaje, że w ciągu ostatnich 5 lat mieszkańcy zainwestowali w cały system śmieciowy ok. 630 mln złotych, z czego 230 mln pochodziło z portfeli mieszkańców (2,1 tys. zł na osobę). Tadeusz Arłukowicz chce zredukować koszty za wywóz odpadów i zmienić sposób zarządzania sortownią śmieci. Zamierza odzyskiwać odpady i je sprzedawać, a także zminimalizować liczbę kontenerów pod domami. Jak mówi, jeśli sortownia będzie spełniała swoją rolę, segregacja przestanie być dla mieszkańców ciężarem.