Vasyl ma 27 lat, od 4 lat pracuje na Zachodzie, jest kierowcą ciężarówki. Gdy na Ukrainie wybuchła wojna, nie wahał się ani chwili i postanowił wróci do Ojczyzny. Do rodziny, do kraju, o którego wolność chce walczyć.
- Serce podpowiadało mi, że muszę wrócić do domu. Rozmawiałem z moim kolegą, który jest na Ukrainie. Opowiadał mi, że nie da rady ani spać, ani jeść. Giną niewinni ludzie, dzieci. Czuję, że muszę jechać do domu, pomóc jak tylko mogą. Sytuacja jest ciężka i choć trzeba pracować, by zarabiać i się utrzymać, to serce mówi mi, że czas wrócić do domu - powiedział w rozmowie z naszym portalem Vasyl, któtrego spotkalismy, gdy przyjechał po odbiór darów, króre przygotowali dla potrzebujących Ukraińców białostoczanie.
Zbiórkę zorganizowano na prośbę: Vasyla, który razem z Sergejem i Aleksandrem z żoną wracali na Ukrainę. Najpierw do Lwowa, a następnie do Kijowa.
Dary przekazali mieszkańcy Białegostoku m.in. uczniowie Szkoły Podstawowej nr 7 im. Hugona Kołłątaja w Białymstoku oraz Zespołu Szkół Technicznych im. gen. Władysława Andersa w Białymstoku. Wśród darów znalazły się głównie artykuły medyczne, ponieważ jest na nie ogromne zapotrzebowanie oraz żywność.
Na Ukrainie jest cała jego rodzina, rodzice, babcia, siostra. Mężczyzna pochodzi z miasta Turka, w obwodzie lwowskim. Gdy zapytaliśmy go o to czy kobiety z jego rodziny nie chciały wyjechać, udać się w bezpieczne miejsce. Odpowiedział, że nie, ponieważ Ukraina to ich ojczyzna i nie wyobrażają sobie życia gdzie indziej.
- Bez pomocy nie wygramy tej wojny. Jestem bardzo wdzięczny Polakom za ich pomoc, zwłaszcza tę materialną, rzeczową. Wierzę, że Bóg jest z nami - powiedział 27-latek.