Budynek przy Wiktorii 5 to postawiony w 1912 roku dom o powierzchni 225 m. kw. Jest zabytkiem. Remont domu kosztował okrągły milion złotych,a le dzięki temu budynek z ruiny stał się perłą. Teren wokół także jest od nowa zorganizowany. Wszystko zgodnie z zaleceniami konserwatorskimi. Budynek został też wyposażony we wszystkie media. Wykorzystano także odnawialne źródło energii, czyli gazową pompę ciepła.
- Cieszymy się z tego, że kolejna perełka, jaka przybyła na mapie bojarskiej. Wiemy, że wielu mieszkańcom Białegostoku i środowiskom zależałoby na tym aby zatrzymać Bojary w klimacie przedwojennym z początku XX w. Co jest bardzo trudne. Dlatego też dajemy przykład i to co należy do miasta sukcesywnie odnawiamy i przekazujemy aby służyło to białostoczanom - mówi prezydent Białegostoku, Tadeusz Truskolaski.
Budynek oraz plac został przekazany miejskiej instytucji kultury, czyli Galerii im. Sleńdzińskich.
- Bardzo się z cieszymy. W naszym mieście mamy wielu wybitnych fotografików, ale niestety nie mamy miejsca poświęconego głównie fotografii. W związku z tym ta placówka stanie się galerią fotografii artystycznej. Do wiosny chcemy się tu przyprowadzić i przygotować to miejsce. Już wiosną chcemy zaprosić wszystkich na wystawę nawiązującą do Bojar, czyli "Życie przy ogródkowe białostoczan". Gdzie chcemy pokazać jak ludzie w ogrodach przedwojennych spędzali czas, co robili, jak się bawili. I to będzie takie nieformalne otwarcie placówki. Chcemy tu też wprowadzić taką formę edukacyjną, gdzie ludzie w różnym wieku będą uczyli się pracy z aparatem fotograficznym - mówi Jolanta Szczygieł-Rogowska, dyrektor Galerii im. Sleńdzińskich.
Nowe, odnowione miejsce wzbogaci ofertę kulturalną Białegostoku. Przyczyni się do integracji środowiska artystycznego, aktywizacji lokalnej społeczności Bojar. Budynek stanowi też doskonały przykład zrewitalizowanej bojarskiej chaty, która zyskała nową funkcję, nowe życie.
- Będziemy na pewno sukcesywnie tą substancję, która jest w zasobach gminy starali się remontować. Aby dawać dobry przykład chociażby prywatnym właścicielom, aby te budynki odnawiali. Całą tę substancję chroni plan zagospodarowania przestrzennego. Kiedyś te pożary były z dużą intensywnością, teraz jak widać już są znacznie rzadsze. Dlatego, że jeżeli jakaś substancja ulegnie zniszczeniu to musi być odtworzona według historycznego wzornika. Dlatego też te Bojary będą. To nie jest proces łatwy i krótki. To proces rozłożony na dziesiątki lat. Kto będzie chciał inwestować na bojarach, będzie musiał inwestować zgodnie z tą tradycją i zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego. Nie są to oczywiście tanie inwestycje ale dziedzictwo kulturowe trudno przeliczać w pieniądzach - dodaje Tadeusz Truskolaski.