- Czas zaproponowany przez rząd, przedstawiony na konferencji prasowej, był zbyt krótki - podkreśla Rafał Rudnicki, zastępca prezydenta Białegostoku. Chodzi o otwieranie przedszkoli i żłobków. Rząd zezwolił na to już od 6 maja - i faktycznie powiadomił o tym na konferencji sześć dni wcześniej. Prezydent Tadeusz Truskolaski przeprowadził wtedy konsultacje z dyrektorami przedszkoli i żłobków. I razem podjęli decyzję - otwarcie placówek nastąpi dopiero 25 maja. Bo trzeba je dostosować do nowych wymagań, m.in. wynieść zabawki, których nie da się szybko zdezynfekować, przygotować środki higieniczne, maseczki, przyłbice. No i sprawdzić, ile osób chce już oddać swoje dzieci pod opiekę placówek. Bo działające na nowych zasadach żłobki i przedszkola nie są w stanie przyjąć takiej samej liczby maluchów jak przed ogłoszeniem pandemii.
- Wiemy już, ile osób chce wrócić w najbliższym czasie - mówi prezydent Tadeusz Truskolaski.
Wcześniej do białostockich przedszkoli uczęszczało 9,5 tys. dzieci, a do żłobków - nieco ponad 1,1 tys. Teraz tych miejsc przygotowano dużo mniej. W przedszkolach - około 4 tys., a w żłobkach - 414.
Powrót do przedszkoli swoich dzieci zadeklarowało około 3,5 tys. rodziców. Teoretycznie sytuacja jest wiec prosta: przygotowanych miejsc jest więcej niż dzieci. Teoretycznie. Bo - jak przyznaje prezydent Tadeusz Truskolaski - są przedszkola bardzo popularne i takie, do których nie ma zbyt wielu chętnych. Przepełnionych placówek jest aż 18. Są wśród nich takie, do których zgłosiło się za dużo nawet o 22 dzieci. W sumie w tych 18 przedszkolach chętnych jest za dużo o 183.
Jednak równocześnie w innych placówkach jest wolnych 600 miejsc. I to do nich będą kierowane dzieci, dla których zabrakło miejsca w tych, które wybrali im rodzice.
Które to jednak będą dzieci - na razie jeszcze nie wiadomo.
- Na pewno nie będziemy tego robić na zasadzie: kto pierwszy, ten lepszy - zapewnia Rafał Rudnicki, wiceprezydent Białegostoku.
Prezydent Truskolaski dodaje, że przy rekrutacji będą brane kryteria opracowane przez ministerstwo, m.in. te o związane z miejscem pracy rodziców. Jeśli one nie wystarczą - miasto opracuje kryteria dodatkowe.
Dużo gorzej wygląda sytuacja w żłobkach. Bo tu od 25 maja szykowanych jest 414 miejsc. A dzieci, których rodzice chcieliby z nich skorzystać - dużo więcej, bo aż 685.
Tu też - jak zapowiada Tadeusz Truskolaski, zostaną opracowane kryteria, według których będą przyjmowane dzieci.