Rolnicy z gminy Krynki spotkali się z dziennikarzami przed wejściem do urzędu marszałkowskiego, bo to samorząd województwa podejmie decyzję w sprawie utworzenia parku krajobrazowego. Jacek Słoma z gminy Krynki apeluje do marszałka, by nie przyspieszał prac nad utworzeniem parku, tak jak o to występują politycy i właściciele turystycznych biznesów z Kruszynian.
- My, jako rolnicy, jako społeczność gminy Krynki sprzeciwiamy się tworzeniu parku krajobrazowego na terenie naszej gminy. Nie można tego robić tak ad hoc, tak szybko. To jest otwieranie puszki Pandory. Niepokoi nas drastycznie szybkie tempo prac nad tworzeniem parku i naciski ze strony polityków zarówno Platformy Obywatelskiej, jak i Prawa i Sprawiedliwości - mówi Jacek Słoma, rolnik zajmujący się uprawą zbóż. - Apeluję do polityków z pierwszych stron gazet, by nie dzielili naszej lokalnej społeczności, by nie wywierali nacisku na samorządy lokalne. Tak poważnej sprawy nie można załatwiać na poziomie emocji - dodaje Jacek Słoma.
Słoma podkreśla, że utworzenie parku krajobrazowego zdecyduje o rozwoju tego terenu przez wiele następnych pokoleń. Nie można w takiej sytuacji kierować się potrzebą chwili. - Jeśli już rozważamy powstanie parku, to trzeba to robić merytorycznie z uwzględnieniem wszystkich aspektów i stanowisk. Emocje tu nie są właściwym doradcą - uważa Jacek Słoma.
- Boimy się kolejnych obostrzeń, już teraz na terenie gminy są strefy ochrony przyrody, każdy proces inwestycyjny obarczony jest skomplikowaną procedurą. Uważamy, że utworzenie parku krajobrazowego zamknie możliwość rozwoju naszych gospodarstw, inwestowania. Nasz sprzeciw wynika z rozsądku i doświadczenia. To nasi dziadowie i ojcowie kształtowali te tereny, tworzyli swoje gospodarstwa. Żyjemy w tej przyrodzie i nie szkodzimy jej i nie szkodziliśmy nigdy. Ale to jest nasza ziemia, nasze gospodarstwa, nasze życie. Głosem rozsądku jest to, że taki park jest nam niepotrzebny - mówi Marcin Pieśluk, rolnik z gminy Krynki zajmujący się uprawą zbóż.
- Wszyscy wiedzieliśmy i wiemy, że punktem zapalnym są Kruszyniany. Uważamy, że tworzenie parku o powierzchni blisko 30 tys. hektarów dla, moim zdaniem wydumanej, ochrony jednej wsi, jest nieuzasadnione. To jest sytuacja, że ogon kręci psem. My, jako większość mieszkańców gminy, czujemy się w tej sytuacji jak zakładnicy - mówi Jacek Słoma.
Zdaniem Słomy tworzenie parku jest tylko "zasłoną dymną" i początkiem kolejnych roszczeń i ograniczeń, które dotkną wszystkich mieszkających w tych gminach ludzi. Zdaniem rolników uczestniczących w konferencji prasowej planowana ferma drobiu (która stała się przyczyną prac nad ochroną Kruszynian) jest położona półtora kilometra od wsi i w żaden sposób nie zniszczy walorów turystycznych Kruszynian. - To są dwa kurniki, a nie żadna przemysłowa ferma drobiu - uważa Marcin Pieśluk.
- Dzisiaj chodzi o kurniki, jutro o spichlerze zboża, już mamy problem z niektórymi mieszkańcami, którym przeszkadza, że w czasie żniw pracujemy do późnego wieczora. Tu ma zastosowanie teoria ruchomego horyzontu - dzisiaj kurniki, jutro coś innego będzie przeszkadzało. Nie można tak podchodzić do sprawy. Tu trzeba działać merytorycznie. Nie chcemy, żeby politycy mówili nam, jak mamy tutaj żyć. My jesteśmy u siebie i to od wielu pokoleń, wiemy, co jest dobre dla tej ziemi, dla tej przyrody, dla nas samych - kończy Jacek Słoma.
Pytani przez dziennikarzy rolnicy potwierdzają, że akceptowalnym rozwiązaniem może być przeprowadzenie w gminie referendum wśród mieszkańców w sprawie tworzenia parku krajobrazowego.
Zachęcamy do obejrzenia zapisu video naszej transmisji konferencji prasowej rolników z gminy Krynki