Po godzinie 17 atrakcji wszystkim, którzy byli w galerii, dostarczył alarm pożarowy. Na pierwszym piętrze w jednym ze sklepów od rozgrzanych przewodów zaczął się topić podwieszany sufit. Było przy tym dużo dymu. Lecz nie zamieszania. Pracownicy ochrony sprawnie i zdecydowanie wyprowadzili ludzi z budynku. Trudno policzyć ilu ludzi. W relacjach prasowych było ich od kilkuset do dwóch tysięcy.
Wkrótce na miejsce dojechały pierwsze ekipy strażaków. W sumie sześć zastępów (bo zagrożenie było jednak poważne). Zabezpieczanie miejsca powstania zagrożenia nie trwało długo. O godzinie dziewiętnastej klienci mogli kontynuować szaleństwo wyprzedaży i promocji z okazji czarnego piątku. Z wyjątkiem sklepu, w którym tlił się podwieszany sufit.