- Zakładamy, że kierowcy pojadą całą Trasą Niepodległości jesienią 2018 roku. Z tym że na wykonanie wszystkich elementów infrastruktury na tzw. pierwszym etapie trasy, wykonawca będzie miał czas do połowy 2019 roku. Poza tym przewidujemy, że wykonawca będzie mógł wnioskować o wypłatę zaliczki na poczet planowanych prac - tak mówiła Urszula Mirończuk, rzecznik prezydenta Białegostoku. Mówiła to 2 października 2017, gdy miasto po raz trzeci ogłosiło przetarg na wykonanie inwestycji.
DO WYBORÓW NIE POJADĄ
Po tym, co wydarzyło się dzisiaj, można z niemal pewnością powiedzieć, że kierowcy NIE POJADĄ całą trasą jesienią przyszłego roku, gdy zaplanowano wybory samorządowe.
Dzisiaj (19.12) upłynął termin składania ofert (przedłużony zresztą o miesiąc w porównaniu z pierwotnym planem). Inwestor, czyli miasto Białystok przeznaczyło na tę budowę 40,2 milionów złotych. Do przetargu zgłosił się tylko jeden chętny - firma Trakcja PRKiI SA z Warszawy. Cena ofertowa brutto wynosi 97 898 619,31 zł.
Trakcja to firma w Białymstoku znana - wchodzi w skład konsorcjum budującego przedłużenie ulicy Sitarskiej, w 2011 Trakcja przeprowadziła remont i przebudowę ul. generała Maczka. Teraz chce dokończyć Trasę Niepodległości, ale wycenia swoją pracę na ponad dwa razy tyle, ile miasto chce dać.
HISTORIA ZBLIŻANIA SIĘ DO PORAŻKI
Z trzech dotychczasowych przetargów oferta Trakcji najbardziej rozmija się z możliwościami miasta. Trasa Niepodległości, czyli zachodnia część dużej obwodnicy Białegostoku - od Trasy Generalskiej do części południowej, a więc ulicy Ciołkowskiego. Dwie trzecie tej inwestycji (drugi i trzeci odcinek) buduje już warszawska spółka Budimex. Jednak aby inwestycja w ogóle miała sens, potrzebny jest kilkusetmetrowy odcinek - pierwszy etap budowy Trasy Niepodległości: "rozbudowa ulicy Narodowych Sił Zbrojnych z Aleją Jana Pawła Drugiego". To jest odcinek Trasy, który zamyka koło obwodnicy i doprowadza ją do strategicznych dróg w stronę Warszawy i Ełku. Bez niego obwodnica kończy się dosłownie w lesie.
W zamówieniu mowa o przebudowie kilkuset metrów ulicy Narodowych Sił Zbrojnych tak by na całej długości ulica była dwujezdniowa i miała po dwa pasy ruchu, a także budowę dużego dwupoziomowego skrzyżowania ulic Jana Pawła II, Narodowych Sił Zbrojnych i odcinka prowadzącego do nowej Trasy Niepodległości w okolicach dzisiejszej ulicy Bacieczki oraz odcinka prowadzącego do przebiegu drogi ekspresowej S8 w stronę Warszawy. Budowa miała zająć wykonawcy 20 miesięcy.
Pierwszy przetarg na realizację tego odcinka zakończył się niepowodzeniem jeszcze w sierpniu 2016 roku. Do przetargu stanęło konsorcjum, na którego czele była spółka Unibep. Miasto miało do dyspozycji ponad 32,5 mln zł - Unibep deklarował wykonanie prac za 46,3 mln zł. Rozbieżność była wówczas za duża, więc prezydent unieważnił przetarg.
TYLKO BUDIMEX W PRZETARGU
Drugi przetarg na budowę został unieważniony 11 września 2017 r. Wówczas wpłynęła tylko jedna oferta, która prawie dwukrotnie przekraczała budżet zarezerwowany na to przedsięwzięcie. Ofertę jako jedyna złożyła spółka Budimex. Wówczas Miasto na tę inwestycję miało już 49 mln zł, ale Budimex wyliczył koszt swojej oferty na 93 mln zł.
Skąd taka rozbieżność? W pierwszym przetargu na realizację zadania wyznaczono 20 miesięcy, czyli do wiosny 2018. W drugim przetargu termin przesunięto już na koniec lata 2018, czyli skrócono prawie o połowę (bo gdyby liczyć 20 miesięcy od września 2017 to wypadałoby to maju 2019).
PREFERENCJE NIE PRZYCIĄGNĘŁY
2 października Miasto ogłosiło kolejny przetarg na wykonanie tego ostatniego odcinka Trasy. Oferty na zrealizowanie odcinka Trasy można było składać do 13 listopada. Później termin ten przedłużono do 19 grudnia 2017.
W tym przetargu miasto przeznaczyło na inwestycję 40 268 636 zł. Mniej niż w drugim przetargu, ale tu zaproponowano wykonawcy warunki preferencyjne. Miasto zobowiązało się wypłacać zaliczki na poczet wykonywanych prac - do kwoty 20 mln zł; termin oddania do użytku całego odcinka to połowa 2019 roku. Ważne by był przejezdny do jesieni 2018 roku (wykończeniowe prace mogą jeszcze trwać przez kolejne miesiące). Do tego jeszcze miasto zapowiedziało niższe kary za ewentualne opóźnienia.
I nawet przy tych "preferencjach" przebicie ceny oferowanej do ceny zaplanowanej jest najwyższe z trzech przetargów. Dziś po otwarciu ofert jedyny komentarz, jaki przekazali nam miejscy urzędnicy to wypowiedź Urszuli Boublej z departamentu komunikacji społecznej: "Aktualnie oferta jest analizowana. Decyzja dotycząca rozstrzygnięcia przetargu zostanie przekazana niezwłocznie po jej podjęciu".
Miasto ma trzy miesiące na podjęcie decyzji co do oferty złożonej w przetargu.