W okolicach wsi Usnarz Górny (w powiecie sokólskim) od trzech tygodni trwa akcja rozpoczęta przez aktywistów fundacji Ocalenie. Uczestnicy tej akcji chcą nakłonić polską Straż Graniczną do wpuszczenia do Polski grupy obcokrajowców koczujących na terytorium Białorusi. Osoby te zamierzały nielegalnie przekroczyć granicę polsko-białoruską, co uniemożliwiła polska Straż Graniczna. Służby graniczne Białorusi nie pozwalają teraz tym osobom wrócić w głąb kraju.
Według Straży Granicznej są tam 24 lub nieco więcej osób. Służby graniczne Białorusi dostarczają tym osobom jedzenie, ale nie pozawalają ruszyć się z miejsca. Od trzech tygodni w odległości kilkuset metrów od tej grupy osób, po polskiej stronie koczuje w namiotach kilkadziesiąt osób. Żądają, by polska Straż Graniczna pozwoliła migrantom na przekroczenie polskiej granicy, domagają się także by straż pozwoliła protestującym przejść na stronę białoruską i udzielić koczującym tam migrantom pomocy humanitarnej.
Od ponad tygodnia w miejscu obozowiska po polskiej stronie przebywający tam ludzie organizują happeningi i manifestacje przeciwko polskim służbom granicznym i wojsku. W miejscu tym również od ponad tygodnia przez całą dobę „dyżurują” ekipy dziennikarskie największych stacji telewizyjnych.
Wokół miejsca manifestacji, wzdłuż granicy z Białorusią trwa budowa ogrodzenia z drutu kolczastego o wysokości 2,5 metra. W miejscu incydentu, do którego doszło w niedzielę takiego ogrodzenia jeszcze nie było. Znajdowały się tam tylko ułożone wcześniej przez wojsko zasieki z pojedynczych zwojów drutu kolczastego.
Jak informuje podlaska policja, do incydentu doszło w niedzielę po południu. Jak widać na nagraniach umieszczonych w mediach społecznościowych, grupa osób przy pomocy nożyc do cięcia metalu próbowała rozerwać zasieki z drutu kolczastego.
Do akcji wkroczyła Straż Graniczna, zatrzymano i następnie przekazano policji 13 osób. – Z zatrzymanymi osobami wykonywane są czynności związane z ogłoszeniem zarzutów i przesłuchaniem w charakterze podejrzanych. Zarzuty z art. 288 kk – poinformował w poniedziałek po południu rzecznik podlaskiej policji podinsp. Tomasz Krupa.
Policja uznaje, że doszło do przestępstwa, a przy podanej kwalifikacji prawnej grozi za to od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Według polskiego prawa, zniszczenie lub uszkodzenie mienia o wartości do 500 zł jest wykroczeniem, a występkiem (przestępstwem) powyżej tej kwoty. Straż Graniczna ustala, czy doszło do bezprawnego wejścia na pas drogi granicznej.
Same osoby zatrzymane wydają oświadczenia, publikowane w mediach społecznościowych. Mówią w nich, że próba zniszczenia zasieków był to "akt obywatelskiego nieposłuszeństwa". Wyrażał on sprzeciw "wobec okrutnej polityki rządu" i "zamykania granicy przed osobami, które uciekają ze swoich krajów w obawie przed torturami lub ewentualną śmiercią".
W niedzielę polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych skierowało do strony białoruskiej notę dyplomatyczną, oferując pomoc humanitarną dla migrantów. Transport z pomocą humanitarną – na którą składają się m.in. namioty, koce, agregaty prądotwórcze – stał na przejściu granicznym w Bobrownikach i czekał na zgodę na wjazd. Białoruś odmówiła jednak Polsce zgody na wpuszczenie konwoju.
Komisarz Unii Europejskiej ds. migracji Ylva Johansson oświadczyła w piątek, że sytuacja na granicy polsko-białoruskiej nie jest kwestią migracji, ale częścią agresji Łukaszenki na Polskę, Litwę i Łotwę w celu destabilizacji Unii Europejskiej.
AKTUALIZACJA
W poniedziałek wieczorem na Twitterze Straży Granicznej ukazał się komunikat, według którego oprócz zarzutów przedstawionych przez policję 13 osobom zatrzymanym w niedziele na granicy (o których piszemy wyżej) „dodatkowo Straż Graniczna skieruje do sądu wnioski o ukaranie tych osób za wejście na pas drogi granicznej, grozi im za to grzywna do 5 tys. zł”.