Uniwersytecki Dziecięcy Szpital Kliniczny w Białymstoku jest jedyną specjalistyczną placówką w Podlaskiem, która leczy dzieci. Według danych z podlaskiego urzędu wojewódzkiego tzw. klauzule opt-out wypowiedziało na koniec grudnia 8 lekarzy i 26 rezydentów. Klauzula opt-out to zgoda lekarza na wydłużenie tygodniowego czasu pracy powyżej 48 godzin tygodniowo. Dzięki tej klauzuli szpitale zawierały z lekarzami umowy na całodobowe dyżury w szpitalach.
Jak podaje dyrektor UDSK prof. Anna Wasilewska - grafik dyżurów jest ułożony do połowy stycznia, a szpital szuka lekarzy: przede wszystkim anestezjologów, pediatrów, ortopedy, okulisty, specjalisty chorób zakaźnych.
Lekarzy brakuje także na szpitalnym oddziale ratunkowym. Dyrektor UDSK mówi, że na SOR są lekarze, ale potrzeba ich więcej niż obecnie szpital ma do dyspozycji. Dziennie na SOR trafia ok. 120-150 dzieci.
W szpitalu w ciągu tygodnia odbywa się około stu różnych zabiegów planowych. Czasem w ciągu dnia przeprowadzanych jest ok. 20 różnych zabiegów. Obecnie prawie wszystkie zabiegi planowe są "przełożone", bez określenia terminu. Szpital prosi o kontakt rodziców dzieci, które miały już zaplanowane zabiegi w UDSK i informuje, że zabiegi nie odbędą się w terminie. Nie wiadomo nawet, kiedy będą mogły się odbyć.
Dyrektor podlaskiego oddziału NFZ w Białymstoku Maciej Olesiński mówił w Polskim Radiu Białystok, że NFZ dostał informacje od dyrektorów szpitali w regionie, że "generalnie we wszystkich podlaskich szpitalach nie przewiduje się, by po 1 stycznia pacjenci odczuli problem".
Sytuacja jest pod kontrolą - zapewnia minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Jak podał we wtorek resort zdrowia, klauzulę opt-out wypowiedziało w całym kraju 3546 lekarzy rezydentów i specjalistów. Według szacunków Porozumienia Rezydentów OZZL wypowiedzenia takie złożyło ok. 5 tys. lekarzy.
- W żadnym szpitalu nie doszło do jakiejś zasadniczej katastrofy - zapewniał minister zdrowia w środę w wywiadzie w radiowej Jedynce. - Oczywiście to jest wyzwanie dla dyrektorów szpitali i my odpowiednimi propozycjami regulacyjnymi ułatwiamy to, żeby zarządzać tą trudną sytuacją, która nie została wywołana ani przez dyrektorów, ani przez ministra zdrowia, tylko przez lekarzy. Jakoś musimy sobie z tym porodzić i radzimy sobie - zaznaczył Radziwiłł.