- Oświadczenie woli to mała karteczka, którą może wypełnić każdy i nosić w portfelu. Wpisuje się tam nazwisko, imię, PESEL, datę i własnoręczny podpis - tłumaczy dr Karolina Rygasiewicz z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Taką właśnie karteczkę miał przy sobie zmarły młody człowiek. Jego danych nie znamy, bo lekarze nie mogą ich przekazać. Zaznaczają jednak, że posiadanie przy sobie oświadczenia woli jest raczej wyjątkiem niż regułą. Wiemy, że to mężczyzna, który zdecydował się na pośmiertne przekazanie swoich organów.
- Jeden dawca to wiele żyć. Nie zdarzyło się, by taka wola zmarłego nie została uszanowana przez rodzinę. Opieka nad dawcą to ogromny wysiłek całego zespołu, oddziału intensywnej terapii - dodaje dr Rygasiewicz.
Wczoraj (1.03) je przetransportowano śmigłowcem. Watroba trafiła do Warszawy, serce i płuca poleciały do Zabrza. W Białymstoku pozostały nerki i rogówki. Akcja nie należała do łatwych ze względu na niekorzystne warunki pogodowe tj. za niską podstawę chmur. Najpierw policyjny helikopter miał wylądować na Stadionie Lekkoatletycznym w Białymstoku, ostatecznie zrobił to dopiero w Zambrowie. Był to policyjny Mi8 stacjonujacy w Warszawie, za jego sterami też siedzieli policjanci.