Skazani za skandowanie na marszu

"A na drzewach zamiast liści będą wisieć syjoniści" to są słowa, za które Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał dwóch uczestników zgromadzenia publicznego na kary więzienia. Sędzia Sławomir Cilulko uzasadnił, że to hasło "zawiera sianie idei przemocy fizycznej zmierzającej do pozbawienia życia członków innej grupy narodowościowej. Bez znaczenia tu jest, czy to będą Żydzi, czy to będą Niemcy, Rosjanie, Białorusini - dzisiaj jedni, jutro inni. Jak pokazuje historia, od słów do czynów jest bardzo krótka droga". Wyrok nie jest prawomocny, strony mogą go zaskarżyć do sądu wyższej instancji.

Flagi ONR - Białystok 1 sierpnia 2017 /fot. archiwum Bia24/

Flagi ONR - Białystok 1 sierpnia 2017 /fot. archiwum Bia24/

Słowa te skandowali uczestnicy marszu, jaki przeszedł ulicami Białegostoku w 2016 roku, podczas obchodów 82. rocznicy powstania Obozu Narodowo-Radykalnego. Sprawa okrzyków zawierających nawoływanie do nienawiści wobec innych grup narodowych czy etnicznych przeszła wiele instancji i była umarzana. Ostatecznie teraz sąd rozpatrywał akt oskarżenia tzw. subsydiarny. Wniosek o ściganie do prokuratury skierował Rafał Gaweł. Po umorzeniach postępowania przez kolejne prokuratury Gaweł skorzystał z możliwości prawnej włączenia się do postępowania jako oskarżyciel. Taki właśnie akt oskarżenia rozpatrywał sąd. 

W trakcie procesu jeden z oskarżonych - prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz - o haśle mówił, że jest to parafraza słów "a na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści". Jego zdaniem określenie "syjoniści" nie jest tożsame z "żydostwem". - Syjonizm jest doktryną polityczną tylko części wspólnoty żydowskiej i nie może słowo "syjonista" stanowić synonimu słowa "Żyd" - mówił Bąkiewicz. - Parafraza tego hasła nie jest skierowana ani w stosunku do żadnej grupy narodowościowej, nie była stosowana w stosunku do pana Rafała Gawła ani nie mogła, w stosunku do nikogo, wzbudzić uczucia użycia jakiejkolwiek groźby - oceniał Robert Bąkiewicz.

Jednak to właśnie całkowicie odmienna ocena tego hasła stała się podstawą wydania wyroku skazującego przez sędziego Sławomira Cilulko. Z siedmiu osób oskarżonych sąd uniewinnił pięć, uznał za winne - dwie. Jak uzasadniał sędzia, uniewinnienie wynikało z tego, że nie znaleziono na nagraniach video z tego marszu zapisu, w którym można by potwierdzić, że uniewinnieni wykrzykiwali to hasło. 

Inaczej w przypadku dwóch oskarżonych uznanych za winnych. Sędzia stwierdził, że chociaż na nagraniach video nie widać sylwetki oskarżonego w momencie inicjowania tego hasła, to jednak cały materiał dowodowy "nie pozostawia wątpliwości, że to on zainicjował także to hasło". Sędzia dodał, że na nagraniu widać, iż drugi z oskarżonych razem z innymi powtarza to hasło. "To, że to hasło zostało zainicjowane i wykrzyczane ewidentnie wynika z nagrania" - mówił sędzia.

W tych dwóch przypadkach sędzia Sławomir Cilulko uznał, oskarżonych za winnych nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym. Jarosława R. skazał na rok pozbawienia wolności za to, że zainicjował wspomniane hasło (Jarosław R. będzie mógł odbywać karę w ramach dozoru elektronicznego). Krzysztofowi S. sędzia wymierzył karę pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Obu nakazał też wypłacenie Rafałowi Gawłowi nawiązki po 200 zł. 

Kluczowe w sprawie oceny karalności czynu było czy hasło to rzeczywiści zawiera nawoływanie do nienawiści. Tutaj sędzi Cilulko uzasadniał, że marsz odbył się w rocznicę powstania Obozu Narodowo-Radykalnego, organizacji która w swojej deklaracji ideowej ma zapisaną m.in. "homogeniczność etniczną".

- Niejednokrotnie działacze ONR odpierali zarzuty, że ich organizacja ma charakter profaszystowski, zaprzeczali antysemickim postawom. Jednak doskonale zdają sobie sprawę, jakie hasła i gesty pojawiały się na organizowanych przez nich manifestacjach, jak w niektórych środowiskach ich organizacja jest postrzegana, jakie cechy ideologicznych wartości wyznawali ONR-owcy z okresu międzywojennego, do dziedzictwa których niejednokrotnie się obecnie odwołują, a przecież to przedwojenny ONR otwarcie nawoływał m.in. do usunięcia Żydów z Polski - mówił po ogłoszeniu wyroku sędzia Cilulko.

Sędzia ocenił, że oskarżony inicjujący hasło wiedział, że przemarsz jest rejestrowany i może zostać rozwiązany za wykrzykiwanie nielegalnych haseł. Dlatego - podkreślił sędzia - w sposób przemyślany wybrał słowa, ale interpretując użyte słowa i styl to hasło było wykrzyczane "w napięciu emocjonalnym, z wiarą w jego spełnienie" i tym samym wypełniło znamiona popełnienia czynu.

Sędzia ocenił, że hasło "a na drzewach zamiast liści będą wisieć syjoniści" zawiera sianie idei przemocy fizycznej zmierzającej do pozbawienia życia członków innej grupy narodowościowej. - Bez znaczenia tu jest, czy to będą Żydzi, czy to będą Niemcy, Rosjanie, Białorusini. Dzisiaj jedni, jutro inni. Jak pokazuje historia, od słów do czynów jest bardzo krótka droga - mówił sędzia Sławomir Cilulko.

Sędzia podczas uzasadniania wyroku krytycznie ocenił pracę organów ścigania, szczególnie prokuratur, które umarzały postępowanie w tej sprawie. Jak powiedział, okazało się, że w tej sprawie prokuraturę musiał zastąpić Rafał Gaweł, prawomocnie skazany przez polski sąd za oszustwa. Rafała Gawła skazywał w pierwszej instancji właśnie sędzia Sławomir Cilulko. 

Gaweł obecnie przebywa w Norwegii, gdzie uzyskał azyl polityczny. W Polsce został prawomocnie skazany na dwa lata więzienia za oszustwa przy prowadzeniu działalności gospodarczej. Sąd Najwyższy oddalił kasację złożoną przez obrońcę w jego sprawie, uznając ją za bezzasadną; ocenił też, że nie ma żadnych powodów do uznania, że skazany jest prześladowany.

Wyrok w sprawie marszu ONR nie jest prawomocny. Strony mogą go zaskarżyć do sądu wyższej instancji. 

Zobacz również