SEJMIK. Koalicja szuka głosów do absolutorium

Kryzysu w koalicji PSL-PO w sejmiku województwa już nie da się ukryć. Mimo że ma większość, nie jest w stanie zatwierdzić absolutorium zarządowi województwa za wykonanie ubiegłorocznego budżetu. Przez pół roku sejmik nie był też w stanie wybrać nowego przewodniczącego. Ponowne głosowanie nad absolutorium zaplanowano na następną sesję.

Zaczęło się od prezydium sejmiku /fot. archiwum Bia24/

Zaczęło się od prezydium sejmiku /fot. archiwum Bia24/

- Sprawa wyboru przewodniczącego w sumienie jest najważniejsza, bo sejmik może obradować - mówił Jacek Piorunek, jeden z wiceprzewodniczących sejmiku i szef klubu radnych PO. Chociaż nie jest najważniejsza, to jednak radni PO od początku roku próbowali do tych wyborów doprowadzić. Stanowisko przewodniczącego było puste po rezygnacji Jarosława Dworzańskiego w grudniu ubiegłego roku. Zgodnie z umową koalicyjną to miejsce zajmuje radny PO.

PRZEWODNICZĄCY Z PRZESZKODAMI 

Wiadomo, że klub wskazał Jacka Piorunka. Jednak na kolejnych sesjach albo wyboru przewodniczącego nie było w programie bądź radni PO próbowali ten punkt do programu wprowadzić. Bezskutecznie. PSL się nie zgadzał. Oficjalnie nikt z ludowców nie potwierdza, ale nieoficjalnie mówiło się, że PSL ma kłopot ze wskazaniem drugiego wiceprzewodniczącego. Drugi wiceprzewodniczący należał się ludowcom, bo tak ustalili koalicjanci. 

Na ostatniej sesji w poniedziałek wydawało się, że koalicjanci już się porozumieli. Wybór przewodniczącego wpisano do programu sesji. Tylko że miało to być po przegłosowaniu absolutorium. Na wniosek radnych PO wybór przewodniczącego przeniesiono jednak na początek. Czy to zburzyło porozumienie? 

Radni PO /fot. archiwum Bia24/

Radni PO /fot. archiwum Bia24/

Głosowanie nad kandydaturą Jacka Piorunka pokazało, że zgoda była tylko pozorna. Tylko 14 radnych poparło jego kandydaturę - do wyboru trzeba 16. Głosowanie było tajne, więc tylko z obliczeń matematycznych można wnioskować, że ktoś z koalicjantów musiał się wyłamać. 

Po tej porażce PO łatwo można było przewidzieć, że kolejne głosowania, na których zależy koalicjantowi Platformy, mogą przynieść zaskakujące wyniki. Tak się stało w przypadku udzielenia zarządowi absolutorium za wykonanie budżetu województwa. 

ODWET NA ZARZĄDZIE 

Zarząd tworzy pięć osób: trzy osoby z PSL (marszałek Jerzy Leszczyński oraz Stefan Krajewski i Bogdan Dyjuk) oraz dwie z PO (Anna Naszkiewicz i Maciej Żywno). Bilans kolejnych głosowań wyglądał tak, jakby koalicja już nie istniała. Ani sprawozdanie roczne z wykonania budżetu województwa za 2017 (10 radnych za, 10 przeciw oraz 1 wstrzymujący się), ani absolutorium z wykonania budżetu Zarządowi Województwa Podlaskiego nie uzyskało większości głosów (12 radnych za, 12 radnych przeciw, 1 wstrzymał się od głosu). 

Remis w głosowaniu nad absolutorium pozostawił jednak pole do negocjacji, bo sejmik nie odrzucił wniosku, ale też go nie przyjął. 

To był moment, w którym prawdopodobnie koalicjanci zorientowali się, że stanęli na krawędzi przepaści. Wtedy wrócił temat przewodniczącego. PSL prawdopodobnie zrozumiał, że bez głosów PO nie dostanie absolutorium. Przynajmniej w tej sprawie głosowanie się udało. 

ROZSĄDEK NAD PRZEPAŚCIĄ 

Sejmik wybrał na przewodniczącego Jacka Piorunka (17 głosów poparcia), a na jego zastępcę Cezarego Cieślukowskiego z PSL (18 głosów). Nowy przewodniczący chciał wrócić do głosowania nad absolutorium. I byłoby po sprawie, gdyby nie fakt, że zdenerwowani utarczkami w koalicji radni opozycyjnego klubu radnych PiS po prostu wyszli z sali obrad. W tej sytuacji prowadzący obrady przewodniczący sejmiku postanowił ogłosić przerwę w obradach do 25 czerwca. 

Radni nie chcą komentować przebiegu sesji, co może być o tyle zrozumiałe, że głosowanie w najważniejszej kwestii - udzielenia zarządowi absolutorium nie jest jeszcze całkowicie zamknięte. Pozostaje jednak nieodparte wrażenie, że koalicja PO-PSL goni już resztami sił. Czy wystarczy tych sił do jesiennych wyborów samorządowych?  

Zobacz również