- 27-latek przebywał w mieszkaniu swojej babci. Gdy usłyszał, że do domu weszli policjanci ukrył się w szafie. Nie zmyliło to jednak mundurowych, którzy już po chwili go odnaleźli - informuje nadkomisarz Tomasz Krupa, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
Z informacji uzyskanych podczas prowadzenia sprawy wynikało, że w listopadzie ubiegłego roku mężczyzna co najmniej 22 razy włamał się na cudze konto bankowe. Funkcjonariusze ustalili, że mężczyzna wykonywał prace remontowe w mieszkaniu pokrzywdzonego. Gdy zauważył, że właściciel zostawił portfel bez nadzoru postanowił z tego skorzystać. Wyjął z niego kartę bankomatową, którą następnie zbliżeniowo zapłacił za zakupy. Po transakcji włożył kartę z powrotem do portfela. Widząc, że jej właściciel nie zauważył dodatkowych płatności kartą przez następnie dni dokonywał kolejnych transakcji. Płacił niewielkie kwoty za zakupy w sklepach. W sumie wykonał 22 operacje na łączną kwotę blisko 300 złotych. Za każdym razem kartę odkładał na miejsce. Po kilku dniach i wykonaniu kilkunastu operacji, pokrzywdzony zorientował się, że ktoś użył jego karty. Nie podejrzewał natomiast, że mógł to zrobić 27-latek. Wymienił ją na nową, a o wszystkim zawiadomił policję. Mimo zmiany karty transakcje znów się powtarzały, gdyż 27-latek "pożyczał" także i tą kartę płacąc za kolejne zakupy.
- Funkcjonariusze z Wydziału do walki z Przestępczością Przeciwko Mieniu w wyniku intensywnej pracy nad sprawą ustalili kto mógł dopuścić się tych czynów. Pokazali zdjęcie potencjalnego sprawcy pokrzywdzonemu. Jakież był jego zdziwienie, gdy jego oczom ukazał się 27-latek wykonujący prace remontowe w jego domu - dodaje Tomasz Krupa.
?Okazało się, że włamywacz był także poszukiwany przez sąd do odbycia 2 lat kary pozbawienia wolności za uszkodzenie ciała i jazdę samochodem mimo cofnięcia uprawnień. 27-letni mieszkaniec powiatu monieckiego wczoraj usłyszał 22 zarzuty kradzieży z włamaniem, do których się przyznał. Teraz za swoje czyny odpowie przed sądem.