ROZMOWA. Kultura i sztuka w samym sercu miasta. Nie Teatr działa od pół roku

Działa od sześciu miesięcy i przyciąga repertuarem widzów w różnym wieku. Nie Teatr to nieszablonowe miejsce na mapie Białegostoku. Impresariat otworzył się w czasie pandemii, ale to nie przeszkodziło, by zaczął się rozwijać. Miejsce jest obecnie kojarzone z szerszą aktywnością kulturalną, a nie tylko z wydarzeniami, które mają określony czas trwania. A kolejna premiera zbliża się wielkimi krokami…

[fot. Paulina Górska/Bia24]

[fot. Paulina Górska/Bia24]

8 października 2021 roku -  to data oficjalnego otwarcia Nie Teatru. Wówczas w budynku dawnej Astorii wystąpił rodzinny duet - Dorota Miśkiewicz i Henryk Miśkiewicz. Ich koncert „Nasza Miłość” otworzył nową instytucję kulturalną w Białymstoku. Na kameralnej scenie pojawiła się znakomita wokalistka jazzowa w towarzystwie swojego ojca – genialnego saksofonisty jazzowego. Od otwarcia Nie Teatru w wydarzeniach wzięło udział ponad 8 tysięcy widzów i zrealizowano niemal 90 wydarzeń, wliczając w nie: koncerty, spektakle, a także cieszące się znaczną popularnością stand-upy. 

O tych intensywnych sześciu miesiącach i planach na kolejne, rozmawiamy z Iloną Karpiuk, animatorką i promotorką kultury w Białymstoku, która odpowiada za promocyję Nie Teatru.

Paulina Górska Bia24: Od otwarcia Nie Teatru minęło pół roku. To chyba dobry czas na małe podsumowanie. Jak wspomina Pani pierwsze wydarzenie z udziałem publiczności?

Ilona Karpiuk Nie Teatr: Chcieliśmy, żeby pierwszy koncert od razu był wydarzeniem, które będzie się pozytywnie kojarzyło z nowym miejscem. Marzyło nam się wydarzenie eleganckie, które miało korespondować z miejscem, z przestrzenią i określać nasze aspiracje. A mamy ambicje jeśli chodzi o repertuar. 

Chcemy, żeby repertuar Nie Teatru, oprócz tego, że dostarcza rozrywki, był po prostu ambitny. Koncert otwierający naszą instytucję miał ukierunkować myślenie o tym miejscu. Zależało nam na pokazaniu, że jest tu świetna muzyka, pozytywne emocje, a rodzinny koncert wywołuje dodatkowo ciepło. Taki jest też wystrój przestrzeni Nie Teatru: nasze Cafe Foyer jest eleganckie, ale nie przesadnie, scena została przystosowana do warunków teatralnych, a przestrzeń dodatkowa, konferencyjno-warsztatowa kojarzy się z wystrojem pokoju, więc jest z założenia przytulnym miejscem. 

Nawiązując do familijnej atmosfery, to odbyło się kilka wydarzeń w jej duchu…

Jeżeli chodzi o rodzinną atmosferę w teatrze, mieliśmy kilka różnych wydarzeń, to fakt. Zaczęliśmy od zaproszenia lokalnych artystów, czyli Teatru Łątek z Supraśla. „Dla mnie bomba” – to tytuł spektakl, który pokazywaliśmy familijnie i dla szkół. W grudniu widzowie mogli zobaczyć przedstawienie „Elfy Trzy”. To barwna, rodzinna i świąteczna produkcja. Natomiast przy okazji Międzynarodowego Dnia Teatru pokazaliśmy na naszych deskach spektakl „Popieluszka”, czyli starą tradycję opowiadania baśni, łączącą się ze współczesnym teatrem. To baśń Janiny Porazińskiej, polska wersja „Kopciuszka” – tak bym to ujęła. 

Nasi widzowie często pytają czy będzie coś dla dzieci, ponieważ odwiedzają Nie Teatr i zabierają ze sobą swoje pociechy. Zaczęliśmy więc współpracę z Białostocką Akademią Musicalową, która pokazywała swoje produkcje na naszej scenie. Można było obejrzeć spektakl „Przebudzenie”, którego fabuła dotyka najważniejszych sfer życia młodych ludzi. Ostatnio odbyła się w Nie Teatrze premiera sceniczna „Szaleństw Panny Anny”, czyli musicalu, który został przygotowany z inspiracji „Anią z Zielonego Wzgórza”. Jesteśmy otwarci na takie inicjatywy.

Oprócz wydarzeń stricte teatralnych, stawiacie też na organizację różnych warsztatów…

Nie Teatr to przestrzeń otwarta na różne inicjatywy i sala warsztatowa, którą dysponujemy spełnia swoje zadania. Od początku roku szkolnego prowadzi w niej warsztaty teatralne Bernard Bania, aktor Teatru Dramatycznego. Można tu spotkać aktorów Teatru Dramatycznego, którzy w trakcie remontu swojej siedziby mają niektóre próby właśnie tutaj. 

Mamy za sobą też Międzynarodowy Dzień Teatru, pierwszy w historii Nie Teatru (odbył się 27 marca). Zaprosiliśmy do współpracy różne instytucje, w tym teatry białostockie i czytaliśmy fragmenty dramatów Szekspira. Czytali je aktorzy Teatru Dramatycznego, Białostockiego Teatru Lalek, Akademii Teatralnej, Białostockiej Akademii Musicalowej, Pracowni Teatralnej. Justyna Godlewska i Przyjaciele oraz przedstawicielki stowarzyszenia „100-lecie Kobiet”, z którym współpracujemy. 

Gościliśmy również Teatr BaWiMo. To grupa kilku kobiet, które bardzo kochają teatr i chcą grać, więc założyły nieformalną grupę. Pokazały u nas spektakl „Inna”, ale myślę, że to nie koniec naszej współpracy.

Więzi i połączeń z różnymi lokalnymi grupami artystycznymi czy teatrami instytucjonalnymi macie całkiem sporo…

Nie Teatr to przykład instytucji prywatnej, która w tych trudnych czasach pokazuje, że jest to potrzebna inicjatywa i bardzo użyteczna społecznie.

Przyjęliśmy założenie, że warto emocje po spektaklu przekuwać w rozmowy i refleksje. „Kobiety do dzieła!” to cykl spotkań, które realizujemy po spektaklach, które się u nas odbywają. Inspiracją do pierwszego spotkania był spektakl „Twoja mać!” traktujący o macierzyństwie. Przedstawienie możemy też określić jako one woman show, kobiety, która urodziła dziecko i próbuje się w tej nowej rzeczywistości odnaleźć. Widzi swoją samotność w działaniu, obraz kobiet funkcjonujący w mediach społecznościowych i konfrontuje się z tym obrazem. 

Spotkaliśmy się także przy okazji spektaklu „Bette & Joan”, który traktował o szorstkiej przyjaźni aktorek. W kobiecym, dyskusyjnym gronie, widziałyśmy się też podczas spektaklu, który miał premierę w Nie Teatrze  - „Jestem baba. Rzecz być może o Annie Świrszczyńskiej”, czyli monodramie białostockiej aktorki Katarzyny Faszczewskiej. To spotkanie z życiem i twórczością poetki Anny Świrszczyńskiej,  opowieść o wielkiej kobiecej sile, która ze smutku tworzy radość, z cierpienia miłość, a z mroku światło. Po spektaklu rozmawiałyśmy o sile kobiet, o tym skąd ją czerpią, aby iść przez życie i osiągać swoje cele, ponieważ Anna Świrszczyńska w swojej poezji urasta na kobietę o niespożytej woli życia i miłości. Na spotkaniu mieliśmy i prawniczkę,  i socjolożkę, zastanawiałyśmy się, zwłaszcza w kontekście wojny toczącej się w Ukrainie, jak wielka siła drzemie w kobietach. Fragmenty wierszy poetki traktują także o czasach powstania warszawskiego i jej refleksjach z tego czasu. O woli życia, o tym, ile kobieta jest w stanie znieść, wytrzymać, co daje jej radość życia, że można się zakochać w wieku lat 60. Mnóstwo wątków, bogate źródło inspiracji do rozmów. 

Kolejna rozmowa, którą planujemy ma odbyć się dokładnie w Dniu Matki, czyli 26 maja. Będziemy gościć białostoczankę Anetę Todorczuk, która występowała już u nas ze swoim monodramem „Matka, żona, kochanka”. A to wszystko się ziściło, dzięki współpracy z bardzo aktywnym Stowarzyszeniem 100-lecie Kobiet.

Wspomniała Pani, że podczas kobiecego cyklu spotkań, poruszyłyście temat wojny w Ukrainie, ponieważ nie sposób o tym nie rozmawiać. Jako Nie Teatr zaangażowaliście się też w pomoc uchodźcom…

Otworzyliśmy przestrzeń Nie Teatru i swoje serca na ideę kiermaszu charytatywnego na rzecz Ukrainy. Na naszym budynku zawisła też flaga ukraińska, która jest gestem solidarności z narodem ukraińskim. Osoby, które chciały coś zrobić na rzecz potrzebujących, wymyśliły koncepcję kiermaszu. Wydarzenie odniosło olbrzymi sukces frekwencyjny. W przeciągu trzech godzin udało się zebrać ponad 12 tys. zł. Zebrane ze sprzedaży środki zostały przeznaczone na wsparcie idei utworzenia przez Fundację "Dialog" domu dla uchodźców.

Wiedząc, że jesteśmy teatrem prywatnym, który otworzył się w trudnych czasach dołączyliśmy do Unii Teatrów Niezależnych, która zrzesza różne teatry. Jednak w obliczu sytuacji, z którą mamy dziś do czynienia, wszystkie działają tak samo – każdy pomaga, ale na różne sposoby. WSPÓŁGRAMY  więc ze sobą, z platformą eBilet, ale przede wszystkim z Widzami, dzięki którym organizowane przez teatry akcje pomocowe, przynoszą realne skutki.

Nie Teatr także 10% proc. wpływów ze swoich marcowych wydarzeń przekaże na pomoc uchodźcom.

Wspomniała Pani o kobiecym cyklu spotkań po wybranych wydarzeniach, a czy macie w planie spotkania dedykowane mężczyznom?

Mieliśmy m.in. spektakl aktora Sebastiana Cybulskiego. „Pewniak”, najogólniej mówiąc dotyczył męskich spraw, w temacie pojawiała się i piłka nożna, i pieniądze, a wszystko rozgrywało się w dniu ślubu bohatera. Po spektaklu postanowiliśmy porozmawiać też z mężczyznami. Dużo osób zostało, a dyskusję poprowadził sam właściciel Nie Teatru, Marek Masalski.

Organizowaliśmy też koncert Michała Czarneckiego, lokalnego artysty. Koncert odbył się w przededniu Światowego Dnia Poezji, zaprosiliśmy również młodzież, która pisze wiersze i śpiewa poezję. Spotkanie nazwaliśmy „Rymy miasta”, a rozmawialiśmy m.in. o znaczeniu tekstu w piosence. 

Jesteśmy miejscem, w którym po wielu latach absencji w świadomości widzów w Białymstoku, powrócił Piotr Dąbrowski, niegdysiejszy dyrektor Teatru Dramatycznego. Pokazał na naszej scenie premierowo bardzo męski spektakl z kobietą w tle, czyli „Wariacje Enigmatyczne”. Idziemy za ciosem, jeszcze w kwietniu, dokładnie 23 kwietnia pokażemy premierowo również sztukę, w której wystąpi Piotr Dąbrowski, zagra z Mirosławem Zbrojewiczem.  „Kolacja na cztery ręce” to będzie uczta duchowo-muzyczno-teatralna. W sztuce pojawi się też Sławomir Popławki. 

Premiery wprowadzają element odświętności teatralnej, pokazują kierunek, który jest dla nas ważny, żeby Nie Teatr nie kojarzył się jedynie ze sceną impresaryjną, z listą wydarzeń do „odhaczenia”, ale też wnosił nową wartość.

Czyli te 6 miesięcy działalności, to był intensywny, ale dobry i inspirujący czas?

Staramy się, aby kultura, którą prezentujemy na naszej scenie była dostępna dla widzów, aby to były inspirujące, ważne spektakle, ale też dobra rozrywka, świetne koncerty. Dla nas także kultura i sztuka jest wyzwaniem, więc staramy się, by to wyzwanie podejmowali z nami także widzowie, pamiętając, że w teatrze się przeżywa, dlatego tak ważna jest ta strona teatralna naszej działalności. 

Galeria

Zobacz również