ROZMOWA. Duet akustyczny Stereothon o pasji do muzyki

Poznali się na próbie do nowo powstającego zespołu weselnego. Krzysztof zauroczył muzycznie Yuliyę dźwiękami gitary, choć jak przyznaje anegdotycznie wokalistka w rozmowie z naszym portalem, „siedział wówczas cichutko i coś brzdąkał na tej gitarze”. W tamtej chwili coś muzycznie zaiskrzyło i postanowili spróbować swoich sił w branży muzycznej jako duet. I tak powstał „Stereothon”. Nazwa nietypowa, niekoniecznie musimy rozkładać ją na czynniki pierwsze i doszukiwać się znaczenia. Miała być oryginalna i jak oboje zgodnie przyznają, po wpisaniu w wyszukiwarkę internetową: od razu przekierowywać na stronę duetu w mediach społecznościowych. Zadziałało!

Yuliya i Krzysztof [fot. Stereothon/Facebook]

Yuliya i Krzysztof [fot. Stereothon/Facebook]

Poznaliście się na próbie do  powstającego zespołu weselnego – to już wiemy. Jednak kto wykonał ten pierwszy krok i zaproponował muzyczną współpracę?

Yuliya: Nie byłam tak śmiała, by od razu napisać do Krzyśka. Był młodszy ode mnie, nie chciałam, by pomyślał, że np. Go podrywam, o czym w sumie pomyślał. Jakiś czas „chodziłam” z tym pomysłem i w końcu napisałam. Zaproponowałam, może nie od razu współpracę, ale żebyśmy spróbowali coś wspólnie pograć, zobaczyć jak będzie to brzmiało czy się zgramy. 

I jak? Twórczo, w duecie zagrało?

Yuliya: Tak, zagrało. Szybko to zrozumieliśmy.

Krzysiek: Zagrało. Dodam jeszcze, że jak Yuliya do mnie napisała, to byłem pozytywnie zaskoczony. Jestem samoukiem, jeśli chodzi o gitarę i nie sądziłem, że ktoś może zobaczyć we mnie potencjał i wyrazić chęć współpracy. W czasach szkolnych, razem ze znajomymi próbowaliśmy coś tworzyć, ale to nigdy, nigdzie nie wyszło. Natomiast casting do weselnego zespołu również był moim pierwszym doświadczeniem. 

Yuliya: Żadne z nas finalnie w tym zespole weselnym nie zostało. Myślę, że chyba przyszłam na tę próbę po to, by spotkać Krzysia. I od tamtej chwili zaczęła się nasza przyjaźń. Budowała się dość powili, nie było od razu produktywnych prób. Spotykaliśmy się, by złapać ten muzyczno-twórczy vibe. Z czasem pojawiło się wspólne spojrzenie na to, co dalej możemy zrobić.

Jakie to było spojrzenie? 

Krzysiek: Nie zakładaliśmy, przynajmniej na początku, że nasz duet zacznie być dochodowy i nie śmieliśmy sobie wyobrazić, że zaczną napływać propozycje grania na różnych wydarzeniach. Muzyka była na pierwszym miejscu, chcieliśmy z jej tworzenia czuć radość i satysfakcję.

Yuliya: Nie chcieliśmy zaczynać od chałturzenia. Skupiliśmy się na próbach, tworzeniu, nieszablonowych aranżacjach, mając oczywiście gdzieś z tyłu głowy, że to z czasem zaprocentuje. 

I zaprocentowało. Pierwsze koncerty za Wami…

Yuliya: Pierwsze nasze koncerty były na białostockich Plantach, przy wolnych ławkach, z głośnikiem wielkości połowy mikrofalówki, z gitarą i mikrofonem. 

Krzysiek: Śmiechem-żartem było to bardzo dobre pole do sprawdzenia siebie, ponieważ odważyliśmy się wyjść do ludzi dopiero po roku prób. Chcieliśmy zobaczyć w końcu jak reagują na nas przechodnie i na to co prezentujemy. Wraz z rozwojem tego duetu, też my się rozwijamy jako osoby i traktujemy to trochę jako formę terapii. Nasz duet daje wyzwania, których nie miałbym na co dzień, nie grając po prostu. 

Yuliya: Trzeba było przełamywać swoje blokady psychiczne, by móc robić nowe, twórcze rzeczy.

Czy grając w przestrzeni miejskiej, ktoś na tyle się Wami zachwycił, że padły propozycje konkretnej współpracy?

Yuliya: I tak i nie. Podchodzili do nas managerowie, którzy później się do nas nie odzywali, z kolei wśród zwykłych przechodnich byli Ci co chcieli nas na swoich prywatnych wydarzeniach. I tak zagraliśmy swój pierwszy oficjalny koncert na domowej imprezie z okazji Dnia Matki. 

Kolejnym ⁤ważnym aspektem jest styl muzyczny. Nie ograniczacie się do konkretnego gatunku?

Yuliya: Mamy naprawdę różnorodne gusty muzyczne z Krzysiem. W grę wchodzi zarówno rock, pop, liryka czy folk. Wydaje mi się, że złapaliśmy wspólne, dobre flow i mieszamy za sobą różne gatunki muzyczne. Na koncertach zobaczyliśmy, że te brzmienia są przyjemne dla ludzi, że pozytywnie reagują na nasze wersje znanych utworów. I po koncertach niekiedy podchodzą do nas i dziękują za taką aranżację, której wcześniej nie słyszeli. 

Czyli nie da się Was muzycznie zaszufladkować.

Yuliya: Wyszło to zupełnie przypadkiem [śmiech]. Niektóre wersje powstały wskutek improwizacji na koncertach i tak to zostało. Wystarczy pomysł, prawidłowy dźwięk, wzajemne spojrzenie na siebie i muzycznie się zgrywamy. 

Krzysiek: Mimo tego, że nasz repertuar powstawał z tych utworów, które lubimy osobiście, to trafiły też takie, które pojawiły się spontanicznie na prośbę publiczności, na „rozkminę” których mieliśmy jedną przerwę pomiędzy setami. 

Krzysiek: Niektóre aranżacje powstają długo, ale wydaje mi się, że przez to są właśnie finalnie dość unikatowe. Lubimy muzycznie eksperymentować. Na przykład wspomnę tu przerobiony utwór disco polo „Ona tańczy dla mnie” w jazzowym sznycie.

Yuliya: Mieliśmy też bardzo fajny projekt z Dziemianem, czyli Maćkiem Dziemiańczukiem. Była to okazja do stworzenia, skomponowania własnego utworu, do którego Maciek napisał tekst, a muzyka i aranżacja to w większości nasze pomysły. 

Można było ich usłyszeć na wydarzeniach koncertowych organizowanych m. in. przez gminę Tykocin, Supraśl, Choroszcz czy Białystok. Grają również w knajpach, pubach, restauracjach, hotelach. Byli uczestnikami Ogólnopolskiego Festiwalu Edukacji Muzycznej gdzie zajęli I miejsce w swojej kategorii w 2023 roku.

Gdzie będzie można usłyszeć duet akustyczny „Stereothon” w najbliższym czasie? Zachęcamy do śledzenia ich w mediach społecznościowych, gdzie na bieżąco informują o wydarzeniach, w których będą brać udział. 

Zobacz również