Stowarzyszenie kieruje do prezydenta miasta Tadeusza Truskolaskiego apel o uwzględnienie potrzeb rowerzystów. Zwraca uwagę, że podobny apel kierowało już w kwietniu ubiegłego roku i pozostał on bez echa. Przykład: na ostatniej sesji radni głosowali nad przyjęciem projektu uchwały w sprawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego części osiedla Sienkiewicza w Białymstoku w rejonie ulic Jurowieckiej i Nowogródzkiej. W projekcie nie ma zapisów, jakich oczekiwali społecznicy.
„Niestety nigdzie w dokumencie nie zostały określone minima dotyczące miejsc parkingowych dla rowerów” czytamy w apelu podpisanym przez członków zarządu stowarzyszenia Bartosza Czarnieckiego, Piotra Kempistego i Piotra Tarasiuka. Podczas gdy w dokumencie są precyzyjnie określone minima parkingowe, obligujące inwestorów do tworzenia miejsc parkingowych dla samochodów – zwracają uwagę autorzy apelu.
Rowerowy Białystok prosi prezydenta o uzupełnienie obowiązujących planów zagospodarowania przestrzennego oraz wpisanie w nowych planach zapisów precyzujących obowiązki inwestorów:
„Ustala się obowiązek zapewnienia miejsc parkingowych dla rowerów, niezbędnych dla obsługi realizowanej inwestycji mieszkaniowej wielorodzinnej, lub usługowej w ilości 1 stojak na każdy lokal mieszkalny oraz 1 stojak na każde rozpoczęte 50 m kw. powierzchni użytkowej lokalu handlowego / usługowego”.
Precyzują, że miejsce do parkowania rowerów powinno być zlokalizowane w częściach wspólnych nieruchomości, dostępne bezpośrednio z poziomu terenu lub za pomocą pochylni, umożliwiające pozostawienie roweru, w którym możliwe jest przymocowanie przynajmniej ramy roweru i jednego z kół do elementu trwale związanego z podłożem lub budynkiem.
„Chcemy podkreślić, że proponowane przez nas zapisy zapożyczyliśmy z treści uchwał obowiązujących w innych miastach, gdzie ruch rowerowy jest często dużo większy niż w Białymstoku. Warto więc przenosić stosowane przez nie narzędzia na białostocki grunt, zwłaszcza przez wzgląd na Strategię Rozwoju Miasta Białegostoku” – kończą autorzy apelu.
Rowerowy Białystok tworzą ludzie udzielający się publicznie w tzw. ruchach miejskich. W ostatnich wyborach w 2018 roku członkowie stowarzyszenia startowali do rady miasta w barwach Inicjatywy dla Białegostoku. Nikt z nich nie uzyskał mandatu, stąd też trudno się spodziewać, że obecny apel będzie miał choćby wśród radnych minimalne poparcie. Do tego jeszcze trudno się spodziewać, że w Białymstoku głos społeczników będzie silniejszy niż wpływy deweloperów. Mieliśmy okazje się o tych wpływach przekonać przy uchwalaniu planów zagospodarowania dla okolic ulicy Jurowieckiej, gdy jeden z radnych upominał się o zwiększenie powierzchni wspólnej przeznaczonej na miejsca parkingowe dla samochodów. Nic z tego nie wyszło i dziś już można zaryzykować twierdzenie, że w planów Rowerowego Białegostoku też nic nie wyjdzie.
Piotr Kempisty, jeden z autorów apelu do prezydenta Truskolaskiego, w przedstawionym niedawno przez portal internetowy Centrum rowerowe.pl raporcie „Miasta dla rowerzystów” tak podsumował stosunek władz miejskich do ruchów społecznych: „Kontakty na linii ratusz – mieszkańcy są coraz częstsze, ale nadal doraźne, a nie systemowe – dużo zależy od nastawienia urzędników, którzy są oddelegowani do kontaktu. Na pewno widać wsparcie władz dla transportu rowerowego w strategiach, deklaracjach i w liczbie wybudowanych kilometrów infrastruktury. Jednak jako organizacja rowerowa jesteśmy od tego, by przyglądać się jakości, nie ilości (np. od strony komfortu czy bezpieczeństwa), a tu jest wiele do zrobienia. Na otwarciu się na nasze głosy zyskaliby wszyscy: miasto i rowerzyści”.
Zdaniem autorów raportu brak komunikacji z mieszkańcami sprawia, że coraz mniej angażują się oni w zwiększanie ruchu rowerowego w mieście. W 2021 roku w budżecie obywatelskim spośród wszystkich wybranych projektów rowerowe stanowiły tylko 6%. Gorzej w raporcie pod tym względem wypadł tylko Sosnowiec.