Radni PiS, którzy składają projekt uchwały, powołują się na apel skierowany do rad gmin wystosowany przez Arkadiusza Mularczyka, pełnomocnika rządu do spraw odszkodowań za szkody wyrządzone agresją i okupacją niemiecką w latach 1939-1945. Apel otrzymała rada za pośrednictwem wojewody podlaskiego. Załącznikiem do niego jest projekt uchwały – niemal dosłownie odpowiadający temu, który składają radni PiS. W swoim apelu Arkadiusz Mularczyk zachęca przedstawicieli władzy samorządowej do „aktywnego włączenia się w działania na rzecz propagowania i utrwalania prawdy historycznej”.
Projekt uchwały Rady Miasta Białystok składa do przewodniczącego radny pięcioro radnych Prawa i Sprawiedliwości: Henryk Dębowski, Paweł Myszkowski, Zbigniew Klimaszewski, Katarzyna Siemieniuk i Konrad Zieleniecki. To nie jest stanowisko, lecz uchwała – akt prawa miejscowego. W konkluzji przedstawionego projektu czytamy: „Rada Miasta Białystok oczekuje od Rządu Rzeczypospolitej Polskiej stanowczego prowadzenia działań dyplomatycznych i prawnych, zmierzających do uzyskania od Rządu Republiki Federalnej Niemiec odpowiedniego zadośćuczynienia. Polska powinna je otrzymać w imię elementarnego poczucia sprawiedliwości, w imię prawdy historycznej oraz w imię rzeczywistego pojednania polsko-niemieckiego”.
W treści projektu uchwały autorzy podkreślają, że Białystok doznał wielkich start w czasie działań wojennych i okupacji niemieckiej i strat tych agresor, jakim jest państwo niemieckie, tych start w żaden sposób nie naprawiło. Czytamy w projekcie uchwały: „Miasto Białystok w trakcie II wojny światowej zostało ciężko doświadczone przez agresję, a następnie okupację niemiecką. W wyniku II Wojny Światowej ponieśliśmy ogromne straty materialne i niematerialne – zniszczona została infrastruktura: budynki mieszkalne i użyteczności publicznej, zakłady przemysłowe, zabytki kultury oraz zbiory muzealne. Podkreślić należy także ogromne straty ludzkie. Dlatego mamy pełne prawo domagać się jednoznacznego przyjęcia przez Rząd Republiki Federalnej Niemiec odpowiedzialności moralnej, politycznej, historycznej, prawnej oraz finansowej za zniszczenie Miasta Białystok.”
Mamy lokalne echo ogólnopolskiej dyskusji na temat „reparacji wojennych”. Wyrażone już wcześniej stanowiska ugrupowań naszej sceny politycznej nie pozostawiają wątpliwości co do losy białostockiego projektu uchwały. Z pewnością większościowy klub Koalicji Obywatelskiej nie zagłosuje za przyjęciem uchwały. Dwóch radnych Polski 2050 także nie poprze tego projektu. 12 radnych PiS to za mało by przeważyć szalę w 28-osobowej radzie miasta.
W sprawie już wypowiedział się jeden z zastępców prezydenta Białegostoku – Zbigniew Nikitorowicz – ten, który znalazł się na liście kandydatów na posłów Koalicji Obywatelskiej. W wypowiedzi dla Gazety Wyborczej uznał najwyraźniej, że projekt uchwały jest elementem kampanii wyborczej, w której bierze udział. Mówił: „to polityczne pajacowanie, a nie poważne podejście do kwestii strat wojennych, które poniósł Białystok”.
Czy chodzi o „pajacowanie” i kampanię wyborczą? Jeden z radnych zgłaszających projekt uchwały – Zbigniew Klimaszewski – mówi: „W świecie cywilizowanym winowajca nie może bez winy orzeczonej, bez poniesionej kary – i karnej, i cywilnej odszkodowawczej – ujść. Dlatego dziwi nas postępowanie władz niemieckich, które nie chcą ponieść konsekwencji za szkody, jakie miasto Białystok i cała Polska poniosły. Musimy dopingować społeczność białostocką i inne społeczności, by straty zostały zadośćuczynione przez rząd niemiecki”.
Henryk Dębowski podkreśla: „Chcemy projektem uchwały zapoczątkować prace zmierzające do powołania komisji i wyceny strat, jakie miasto Białystok poniosło w wyniku agresji niemieckiej”.