W poniedziałek (18 czerwca) do pracy nie przyszło minimum kilkanaście pielęgniarek zatrudnionych w szpitalu psychiatrycznym w Choroszczy. Dokładna liczba nie jest na razie znana. Wiadomo, że większość z nich jest na zwolnieniu lekarskim.
Przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek szpitala w Choroszczy nie potwierdza, że sytuacja ma charakter zorganizowany. Przyczyny dopatruje się raczej w sytuacji szpitala i pracującego w nim personelu. Zakłada, że to z winy dyrekcji doszło do eskalacji konfliktu. Jak mówi - pielęgniarki mają już dość.
- Problem z dzisiejszą frekwencją pielęgniarek z pewnością jest. Co chwila dostaję informację o kolejnych zwolnieniach lekarskich, natomiast nie jest to żaden zorganizowany protest - mówi Beata Kamińska, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych SPP ZOZ w Choroszczy. - Dyrekcja ociąga się z rozpatrywaniem naszych postulatów, które złożyliśmy w marcu tego roku - dodaje.
WARUNKI PŁACY I PRACY
W połowie marca związek zawodowy złożył do dyrektora placówki siedem postulatów, w tym jeden płacowy. Pozostałych sześć (dot. warunków pracy) dotyczyło wszystkich grup zawodowych w szpitalu. Pielęgniarki domagają się:
- zakazu pracy na jednoosobowym dyżurze, co stanowi realne zagrożenie zarówno dla pacjentów, jak i personelu, a jest praktykowane w szpitalu w Choroszczy;
- zastosowania się do zaleceń Państwowej Inspekcji Pracy dot. wydawania pracownikom posiłków i napojów profilaktycznych (np. wody podczas upałów);
- umożliwienia pielęgniarkom zmiany oddziału na ich wyraźną prośbę, np. w sytuacji, gdy pielęgniarka się starzeje i nie jest w stanie wykonywać niektórych ciężkich czynności;
- wprowadzenia dyżurów medycznych dla pielęgniarek z wyższym wykształceniem;
-objęcia pielęgniarek opieką okulistyczną oraz zalecenia kontroli wzroku podczas badań okresowych, w związku z częstą pracą przy komputerze;
- wprowadzenia opiekunów medycznych do zatrudnienia.
Regulamin wynagrodzenia w szpitalu psychiatrycznym pochodzi z 2006 roku. Pielęgniarki uważają, że zawarte w nim warunki i stawki są nieadekwatne do dzisiejszej sytuacji na rynku pracy. Domagają się opracowania nowej siatki płac uzależnionej od wykształcenia i stażu pracy. Chcą, by ich wynagrodzenia wzrastały o 100 złotych co 5 lat pracy, a w wieku przedemerytalnym - o 200 złotych.
Obecnie najniższe wynagrodzenie pielęgniarki w szpitalu w Choroszczy, to nieco ponad 1900 złotych brutto, maksymalne - około 2,5 tys. brutto. Z ustawy z 2017 roku o najniższych wynagrodzeniach zasadniczych wynika, że do 2019 roku, wynagrodzenia powinno wzrosnąć do ok. 4 tys. przy spełnieniu najwyższych kryteriów kwalifikacji i stażu pracy.
- Dyrekcji naszego szpitala sporo jeszcze brakuje do spełnienia tych warunków. Zaproponowałyśmy więc, by 50 proc. brakującej kwoty przyznano nam w tym roku, a kolejne 50 proc. w kolejnym. Wydawało nam się to rozsądne i uczciwe - mówi Beata Kamińska. -Spotkanie z dyrektorem miało odbyć się w zeszły piątek, okazało się, że dyrektor poszedł na zwolnienie - dodaje.
PIELĘGNIARKI BIORĄ PRZYKŁAD ZE SWOICH KOLEŻANEK
Postulat płacowy pielęgniarek z Choroszczy został oszacowany na kwotę 3,8 mln złotych. Dostały jasny komunikat, że szpitala nie stać na taki wydatek. Wpływ na to może mieć także kwietniowe porozumienie w sprawie podwyżek dla lekarzy specjalistów. Od 1 lipca 2018 lekarze specjaliści otrzymają wynagrodzenie zasadnicze w wysokości 7 tys. złotych brutto. Do tego czasu, od kwietnia, otrzymują dotychczasową pensję plus 500 zł dodatku. Pielęgniarki powołują się także na swoje koleżanki z białostockich szpitali.
- Obserwujemy pielęgniarki z Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku i widzimy, że im się udało. Po podwyżkach, niektóre z nich będą dostawały 3,3 tys. złotych. To nierozsądne pozwolić na takie dysproporcje w zarobkach - mówi Beata Kamińska. -Dojdzie do tego, że pielęgniarki zaczną odchodzić z pracy i zatrudniać się tam, gdzie te zarobki są wyższe.
Przewodnicząca dodaje, że nie widzi ze strony dyrekcji szpitala w Choroszczy żadnych chęci do negocjacji. Twierdzi, że na dotychczasowe spotkania dyrektor przychodził nieprzygotowany, nie było nawet protokolanta.
NIEOBECNOŚĆ CZY PROTEST?
Dyrektor szpitala Tomasz Goździkiewicz nie zgadza się z tą opinią. Jak mówi, rozmowy trwają, nie tylko z pielęgniarkami i w tym tygodniu będą kontynuowane. Jak podkreśla, nikt ze związków zawodowych dziś nie zgłaszał się do niego w związku z postulatami pielęgniarek.
- Nic nie wiem o proteście - odpowiada dyrektor szpitala. Samodzielny Publiczny Psychiatryczny Zakład Opieki Zdrowotnej im. dr. Stanisława Deresza zatrudnia, jak podaje dyrektor, 270 pielęgniarek. - Zwykle na zwolnieniach jest dziesięć, dzisiaj - dwadzieścia, nie wydaje mi się, żeby to był protest - mówi Tomasz Goździkiewicz, dyrektor szpitala.
- Rozmawiamy na temat różnych postulatów różnych organizacji związkowych, nie tylko pielęgniarskich. Policzyłem, że suma roszczeń płacowe zgłaszanych przez różne związki zawodowe przekracza budżet szpitala - odpowiada Tomasz Goździkiewicz. Postulat płacowy pielęgniarek z oszacowano na kwotę 3,8 mln złotych w skali szpitala.